Twarde Pierniki skruszone!

0

Na koniec pierwszej rundy Energa Basket Ligi pokonujemy u siebie 82:70 Polski Cukier Toruń! Podopieczni Olivera Vidina zagrali słabą pierwszą połowę, ale podczas drugich 20 minut byli już stroną zdecydowanie lepszą i zasłużenie ograli rywali z Torunia. Najlepszym strzelcem wrocławian był Strahinja Jovanović (22 pkt, 7 ast), ważnymi postaciami byli też Elijah Stewart (17 pkt, 4 zb, 3 prz, 2 blk) i Ivan Ramljak (8 pkt, 9 zb, 4 blk).

WKS do tego spotkania podszedł w dokładnie takim samym składzie, jak do meczu we Włocławku. W pierwszej piątce Michała Gabińskiego zastąpił jednak Akos Keller, a pozostałe pozycje uzupełnili Strahinja Jovanović, Kyle Gibson, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa.

Już na początku sygnał dobrej dyspozycji tego dnia dał chorwacki skrzydłowy, który wsadem zdobył pierwsze oczka dla Śląska. Gospodarze delikatnie przeważali, prowadzili 9:4, ale szybko po dwa faule „złapali” Dziewa i Keller. Drużyna Jarosława Zawadki zdobywała punkty głównie po indywidualnych akcjach swoich zawodników, ale cały czas trzymała się blisko za sprawą dobrej skuteczności z linii i prostych strat wrocławian. Gdy wydawało się, że Trójkolorowi zakończą kwartę z lekką przewagą, zza łuku trafiać zaczął Donovan Jackson – najpierw dwukrotnie, później ponownie, z faulem. W rezultacie goście prowadzili po 10 minutach 23:22.

Gospodarze od początku mieli problemy z trafianiem zza łuku, co niestety nie zmieniło się i w drugiej ćwiartce. Z dystansu pudłowaliśmy rzut za rzutem, co potęgowało wzrost frustracji i przekładało się na brak skupienia w obronie. W ataku podrywy zapewniał Jovanović, ale w defensywie dosyć łatwo dawaliśmy się omijać i zostawialiśmy rywalom dużo miejsca. Przewaga Polskiego Cukru rosła i, mimo przerw na żądanie dla Olivera Vidina, urosła do wyniku 41:32. Po wznowieniu gry zaliczyliśmy kolejną stratę, która zakończyła się wsadem Aarona Cela. Ta akcja musiała podziałać na Trójkolorowych, którzy od tego momentu zaczęli prezentować zdecydowanie więcej energii, a w końcówce kwarty przycisnęli rywali na całym boisku, odebrali pomarańczową i zakończyli kontrę dunkiem Elijaha Stewarta. Przegrywaliśmy 36:43, ale dobre ostatnie minuty dawały nadzieję na poprawę wyniku po przerwie.

W trakcie pierwszych 20 minut Trójkolorowi trafili tylko 1 z 11 prób zza łuku, przegrywali też deskę 14:23 i pozwolili na aż 10 zbiórek torunian w ataku. Po zmianie stron udało się poprawić część z tych mankamentów. Wrocławianie wrócili na parkiet z tą samą energią – efektownym blokiem popisał się Ramljak, który następnie zapakował piłkę do kosza w kontrze. Dwa piękne podania zaliczył Jovanović i w 2,5 minuty gospodarze wrócili do gry (42:43). Z dobrej strony pokazał się Kyle Gibson – Amerykanin cierpliwie wyczekiwał swoich okazji i wykorzystywał otwarte pozycje. Przełamał się Akos Keller i to Śląsk prowadził 46:45; o czas poprosił trener Zawadka. Kolejne minuty pełne były szarpanej gry, gdyż obie drużyny były już na bonusie. Kapitalnie grał Jovanović – również dzięki jego atakom na kosz wygraliśmy trzecią kwartę 24:12 i przed decydującą częścią gry prowadziliśmy 60:55.

W ostatniej partii Śląsk już ani na moment nie oddał prowadzenia, choć Twarde Pierniki starały się gonić. Na boisku nie brakowało walki i trafionych ważnych rzutów, ale WKS stopniowo coraz bardziej przejmował inicjatywę w spotkaniu. Ważny moment zaliczył Stewart, który trafił zza łuku, a następnie przechwycił piłkę i zdobył punkty w kontrze, dając nam najwyższe jak dotąd prowadzenie, 67:60. Później floaterem z półdystansu popisał się Jovanović, kolejny przechwyt i wsad wykonał Dziewa – prowadziliśmy 73:62. Goście odpowiadali bombardowaniem zza łuku Donovana Jacksona (6/8 za 3) i teoretycznie byli w grze, ale w najważniejszych momentach Trójkolorowych nie zawiodło to, co zawodziło ich przez cały mecz – rzuty z dystansu. Najpierw ważną trójkę na wynik 77:67 trafił „Munja”. Kilkadziesiąt sekund później, gdy w drużynie gości tliła się jeszcze ostatnia nadzieja, zza linii 6,75 rzucał Diduszko – piłka szczęśliwie wyturlała się jednak z obręczy. Na pół minuty przed końcem prawdziwego „daggera”, który przypieczętował zwycięstwo wrocławian, trafił z kolei Stewart. Ostatecznie pokonaliśmy Polski Cukier Toruń 82:70 i po pierwszej rundzie jesteśmy na 3. miejscu w tabeli!

– Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, ale pozwoliliśmy rywalom na dużo zbiórek w ataku i to była główna przyczyna tego, że przegrywaliśmy po pierwszej połowie. Rywale zebrali w niej 10 piłek na atakowanej tablicy, a my trafiliśmy tylko 1 z 11 rzutów za trzy – to miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. W całej drugiej połowie goście mieli jedną zbiórkę w ataku, a my trafiliśmy 3 trójki z lepszym procentem – trafiliśmy 3 z 10 rzutów, co zawsze jest lepsze niż 1 na 11. Wygraliśmy trzecią i czwartą kwartę łącznie 19 punktami- zaczęliśmy więcej naciskać, dodaliśmy do obrony więcej agresji i to dało nam pozytywny wynik – skomentował spotkanie Oliver Vidin.

Po takim starciu cieszy przede wszystkim fakt, że drużyna pokazała charakter i zagrała zgoła odmienną od pierwszej drugą połowę. W poprzednim meczu największy zawód sprawiła bowiem właśnie dyspozycja po zmianie stron. Tym razem Trójkolorowi zdominowali trzecią i czwartą kwartę mimo słabych pierwszych 20 minut. Dopisujemy do swojego konta kolejne cenne zwycięstwo i czekamy na więcej! Kolejne spotkania już na horyzoncie – w niedzielę w Bydgoszczy zmierzymy się z Astorią, a następnie czeka nas wyjazd do lidera z Zielonej Góry. Hej Śląsk!

Statystyki

Tagi: 15basketcukierenergakolejkaligameczpiernikiplkpolskirelacjaskruszoneśląskToruńtwardewkswrocławXV

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

siedem − 1 =