W meczu kończącym 24. kolejkę Suzuki 1. Ligi Mężczyzn TBS Śląsk II Wrocław podejmie w Kosynierce KS Księżaka Łowicz. Jesienią w Łowiczu Trójkolorowi przegrali 81:95, najbliższe spotkanie to nie tylko szansa do rewanżu, ale też kolejne wyzwanie na naszej drodze do play-offów. Początek rywalizacji w poniedziałek 14 lutego o godz. 18:00.
Po serii trzech zwycięstw z rzędu naszej młodzieży w końcu podwinęła się noga. W zaległym meczu 17. kolejki Wojskowi przegrali 61:69 z Żakiem Koszalin i był to jeden z ich najsłabszych występów w bieżących rozgrywkach. O końcowym wyniku w dużej mierze przesądziła słaba skuteczność (tylko 26% z gry w pierwszych dwóch kwartach). W dodatku przegraliśmy zbiórkę 35:47. Jedynym zawodnikiem, który zdobył dla nas dwucyfrową liczbę punktów był Kacper Gordon. 19-letni rozgrywający uzbierał aż 19 oczek. Odpowiedzialność za kiepską postawę zespołu wziął najstarszy (i najbardziej doświadczony) w drużynie – Aleksander Leńczuk.
Trudno jest grać kiedy najbardziej doświadczony zawodnik rzuca zaledwie cztery punkty. To przede wszystkim moja porażka. Gdybym zagrał na poziomie przynajmniej zbliżonym do tego, na jakim potrafię, mecz mógłby potoczyć się inaczej.
Tak na pomeczowej konferencji wypowiedział się nasz rzucający. Z kolei trener Dusan Stojkov zwracał uwagę na to, że jego zawodnicy nie udźwignęli presji spotkania.
Szczerze mówiąc nie zagraliśmy tak jak powinno się grać w spotkaniach tej wagi. Wszystko zaczęło się na samym początku. To chyba jedyny mecz w tym sezonie, w którym nie prowadziliśmy nawet przez sekundę. Doświadczenie rywali było naszym katem. Nie potrafiliśmy się przeciwstawić najlepszemu zawodnikowi Żaka – Jakubowi Dłoniakowi. Były momenty dobrej obrony i punktów z kontry, ale to nie wystarczyło. Musimy dokładnie przeanalizować całe spotkanie.
Wszyscy jesteśmy świadomi, że czwartkowe spotkanie nam po prostu nie wyszło. Trzeba się teraz wziąć w garść, wrócić na zwycięską ścieżkę i najzwyczajniej umilić sobie Walentynkowy wieczór.
Księżak to przedostatnia drużyna ligi. Przegrali trzy ostatnie mecze, a ostatni raz pełną pulę zgarnęli jeszcze w zeszłym roku. 30 grudnia pokonali u siebie 84:79 Miasto Szkła Krosno. Potem jednak ulegli AZS UMCS Startowi II Lublin 82:87, Weegree AZS Politechnice Opolskiej 77:96 i ostatnio Dzikom Warszawa 73:77. Dwa z tych meczów przegrali minimalnie, ale patrząc na ich sytuację w tabeli nie jest to pocieszające. Do bezpiecznego 14. miejsca, które obecnie zajmuje Znicz Basket Pruszków, tracą aż pięć oczek. Spotkanie we Wrocławiu będzie dla nich zatem kolejną walką o życie.
Równą i wysoką formę w ekipie rywali od początku sezonu trzyma tercet: Michał Jankowski, Piotr Robak, Arkadiusz Kobus. W meczu z Dzikami Jankowski rzucił 20 pkt., a jego średnie w tym sezonie to 17,8 oczka na mecz i skuteczność zza łuku na poziomie 37,3%. Może grać na pozycjach 2/3. Robak to rzucający, który zdobywa średnio 15,4 pkt. na mecz. Z dystansu trafia 30,9% prób. W meczu z Dzikami uzbierał aż 24 oczka i wykorzystał 4/7 rzutów za trzy. Ostatni z wymienionych – Kobus – to skrzydłowy, który średnio zdobywa 13,8 pkt. Co ciekawe, najwięcej zbiórek w drużynie z Łowicza notuje Robak (6,8 na mecz) i wydaje się, że to właśnie tu najwięcej problemów mają nasi rywale. Atutem może być z kolei doświadczenie zespołu. Wszyscy liderzy są „po trzydziestce” i mają pewien staż na koszykarskich parkietach.
Początek rywalizacji w Kosynierce w poniedziałek 14 lutego o godz. 18:00. Oba zespoły są w zupełnie odmiennej sytuacji. My potrzebujemy zwycięstw, żeby załapać się do “ósemki”. Księżak musi zacząć wygrywać, jeśli chce się wydostać ze strefy spadkowe. Tak czy siak, dla nas i dla nich to kolejny bardzo ważny mecz. Trójkolorowi, wygrajmy to spotkanie. Hej Śląsk!