Zastal zabójczy na desce i zza łuku. 0:2 w półfinale

0

Enea Zastal BC Zielona Góra pokonała WKS Śląsk Wrocław 87:76 i wyszła na prowadzenie 2:0 w półfinale Energa Basket Ligi. Trójkolorowi walczyli dzielnie, ale nie byli w stanie odpowiedzieć na kapitalną dyspozycję rzutową rywali oraz ich przewagę pod tablicami. Trzeci mecz serii w czwartek o 20:25; transmisja w Polsacie Sport.

Obaj trenerzy dokonali po jednej zmianie w wyjściowych piątkach w porównaniu do poprzedniego spotkania. W drużynie Śląska Michała Gabińskiego zastąpił Ben McCauley, a początkowe ustawienie uzupełnili Strahinja Jovanović, Mateusz Szlachetka, Kyle Gibson i Aleksander Dziewa. Z kolei w ekipie Zastalu Rolands Freimanis „wskoczył” w miejsce Janisa Berzinsa, a obok niego na parkiet wybiegli Skyler Bowlin, Kris Richard, David Brembly i Geoffrey Groselle.

Początek meczu był lustrzanym odbiciem spotkania numer jeden – we wtorek Śląsk prowadził 7:0, a tym razem to Zastal popisał się identyczną serią. W niecałe 60 sekund za trzy trafił Freimanis, a punkty dołożyli też Bowlin i Richard. Śląsk jednak szybko odrobił straty – konto WKS-u otworzył Gibson rzutem z odchylenia, z półdystansu trafił Dziewa, a dwie dobre akcje zaliczył Jovanović. Chwilę później Zastal zaczął wykorzystywać swoje główne atuty – dwa razy zza łuku przymierzył Richard, a po zbiórkach w ataku spod kosza rzucił Groselle. Zastal prowadził 19:10.

Druga część pierwszej kwarty przebiegała pod znakiem serii punktowych obu drużyn. Kolejny rzut z półdystansu Dziewy i akcja 2+1 Szlachetki pozwoliły Trójkolorowym ponownie zbliżyć się do rywali. Punkty Berzinsa i trójka Koszarka sprawiły jednak, że zielonogórzanie znów odskoczyli. Końcówka tej części gry dawała sporo nadziei kibicom Wojskowych – trzy akcje z rzędu wziął na siebie Jovanović i dwie z nich zakończył punktami, rzucając trójkę i trafiając łatwego lay-upa po świetnym podaniu Elijaha Stewarta. Zespół Żana Tabaka prowadził 24:21.

Na początku drugiej kwarty na ławce WKS-u robiło się coraz głośniej, a Trójkolorowi w końcu wyszli na prowadzenie – pierwsze skrzypce grał Dziewa, dwa punkty dołożył też Stewart. Przy stanie 29:26 dla Śląska Zastal uruchomił jednak swoją najsilniejszą broń, czyli rzuty zza łuku – za trzy trafili Bowlin, Berzins i Richard. Na domiar złego obaj rozgrywający WKS-u – Jovanović i Szlachetka – mieli spore problemy z faulami, w związku z czym na boisku zameldował się Kacper Gordon. Wobec słabszego fragmentu w ataku wrocławian Zastal błyskawicznie odskoczył, a po punktach Cecila Williamsa było już 37:29.

Ostatnie 5 minut pierwszej połowy nie przyniosło znaczących zmian rezultatu, bo obie drużyny miały spore problemy ze zdobywaniem oczek. Licznik Śląska odblokował McCauley, dwa razy z linii trafił Jovanović. Zielonogórzanie odpowiedzieli wsadem Groselle’a i punktami Freimanisa. Do przerwy Enea Zastal prowadziła 41:33, dominując w walce na deskach (20-9) i zdobywając 7 punktów drugiej szansy po sześciu zbiórkach w ataku. Wojskowi z kolei trafili tylko jedną trójkę i zdobyli ledwie dwa punkty z ławki, kulała też skuteczność spod kosza – 41,2%.

O ile pierwsza połowa nie napawała optymizmem sympatyków Śląska, o tyle początek drugiej wręcz przeciwnie. Zza łuku celnie przymierzyli Gabiński i Gibson, błyskawicznie zmniejszając dystans do rywali. Do tego za drugi faul niesportowy z parkietu wyleciał Skyler Bowlin, a dwa rzuty wolne na punkty zamienił Jovanović – po zaledwie minucie gry WKS wyrównał stan meczu, a po akcji 2+1 Gibsona wyszedł na prowadzenie 44:42! W trudnym momencie Zastal znów włączył jednak tryb zabójczych trójek – zielonogórzanom nie przeszkadzały ani ręce rywali przed twarzą, ani presja zegara. Przymierzył Brembly, przymierzył Richard i Dziki znów były na czele (48:44).

Po punktach spod kosza Dziewy, przechwycie i łatwym trafieniu Jovanovicia oraz celnym rzucie z dystansu Gibsona wydawało się, że Wojskowi znów mogą na dłużej wyprzedzić rywali. 51:48 było jednak ich ostatnim prowadzeniem w tym meczu. W zabójczym tempie rozkręcał się Brembly, który trafił zza łuku i z linii. Janis Berzins dwa razy rzucił za trzy punkty, a na dodatek przy jednej z prób z dystansu był faulowany. Co działo się pod drugim koszem? W ofensywie WKS-u dwie dobre akcje zanotował McCauley, a swoje dwa grosze – czy raczej oczka – dołożył też Szymon Tomczak. Na niewiele się to jednak zdało, bowiem w tej części gry rywale trafili aż 6 trójek. Idealnym jej podsumowaniem była ostatnia akcja trzeciej kwarty – Łukasz Koszarek pomimo dwóch sekund na zegarze i dobrej defensywy Stewarta rzucił za trzy punkty, zwiększając przewagę swojego zespołu do stanu 69:59.

Ostatnią kwartę zielonogórzanie zaczęli z przytupem – bardzo efektownym wsadem na Aleksandrze Dziewie popisał się David Brembly. Niemiec z polskim i amerykańskim obywatelstwem był w tej kwarcie po prostu nie do zatrzymania, bowiem w następnych dwóch akcjach dołożył kolejne pięć punktów dla swojego zespołu. Swoje dorzucił też Groselle, a Wojskowi byli w stanie odpowiedzieć jedynie firmowymi akcjami Kyle’a Gibsona, który dwukrotnie trafił za trzy.

Po punktach w kontrze McCauley’a i dwóch celnych rzutach z półdystansu niesamowitego Gibsona wydawało się, że Trójkolorowi mogą jeszcze powalczyć o zwycięstwo. Tak doświadczony zespół jak Zastal nie dał sobie jednak wydrzeć wygranej. Kropkę nad „i” postawił Rolands Freimanis, który najpierw trafił za trzy, a następnie do spółki z Richardem wbił dwa gwoździe do trumny WKS-u. Po końcowej syrenie Enea Zastal mogła cieszyć się ze zwycięstwa 87:76 i prowadzenia 2:0 w półfinałowej serii.

Kluczem do wygranej zielonogórzan była dominacja w dwóch elementach – rzutach zza łuku (znakomite 47% skuteczności przy 33% oraz niemal dwukrotnie mniejszej ilości prób Śląska) i zbiórkach (38-23, w ataku 13-4). WKS znacznie poprawił celność z linii (88% przy 71% Zastalu) i zanotował 6 strat mniej od rywali (14-20), ale znów zawiodła ławka Trójkolorowych, która dołożyła tylko 9 punktów do dorobku zespołu. Wśród podopiecznych Olivera Vidina po raz kolejny należy wyróżnić Strahinję Jovanovicia, który w środę zanotował 20 punktów i 3 asysty oraz wymusił 7 fauli. Najskuteczniejszy był Kyle Gibson, który po raz kolejny świetnie rzucał z dystansu (4/8), ale do 22 oczek dołożył aż 7 strat. Dobre zawody rozegrał też Olek Dziewa, autor 14 punktów i 5 zbiórek. Ivan Ramljak ani razu nie trafił do kosza, ale miał najwięcej zbiórek (8) i asyst (5) wśród Wojskowych. Jeśli chodzi o drużynę Zastalu, zdecydowanym liderem był Kris Richard – zdobył 22 punkty na kapitalnej skuteczności (9/10 z gry, 4/5 zza łuku), dokładając do tego aż 8 asyst, 4 przechwyty i 3 zbiórki!

– To było bardzo ciekawe spotkanie, które ostatecznie zasłużenie wygrał Zastal. Rywale lepiej rzucali za trzy, trafili aż 15 razy z dystansu przy naszych sześciu celnych rzutach zza łuku. My znów nie trafiliśmy rzutów z otwartych pozycji, co pomogło rywalom i dało im pewność siebie w szybkich atakach. Obrona nie była zła, ale nie gra się łatwo, gdy rywal tak skutecznie rzuca. Seria jeszcze się nie kończy, a ja wierzę, że będzie lepiej. Żartobliwie można powiedzieć, że przegraliśmy dwa mecze w Zielonej Górze, ale teraz wracamy na nasz parkiet, gdzie musimy zagrać na pełnych obrotach – mówił po meczu Oliver Vidin, trener Śląska.

– Gratuluję zespołowi z Zielonej Góry, który rozegrał dziś bardzo dobry mecz. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Będziemy walczyć do samego końca, by przedłużyć tę serię i w końcu ją wygrać. Z pozytywów udało nam się zatrzymać Geoffrey’a Groselle’a na ośmiu punktach w 33 minuty, co jest bardzo dobrym wynikiem. Niestety przeciwnicy znów zebrali zbyt wiele piłek na atakowanej tablicy i trafiali trójki na bardzo wysokim procencie, za co należą im się duże brawa – dodawał Aleksander Dziewa.

Zawodnicy Śląska Wrocław naprawdę nie grają złej koszykówki w półfinałowej serii Energa Basket Ligi. Trzeba jednak przyznać, że trafili na przeciwnika z bardzo wysokiej półki, który do tego jest znakomicie dysponowany zza łuku i ma przewagę wzrostu pod tablicami. Odwrócić losy tej serii będzie niezwykle trudno, ale na pewno będziemy walczyć o to do końcowej syreny każdego kolejnego meczu i mamy nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w rywalizacji z Zastalem. Szansa na doprowadzenie do stanu 1:2 już w piątek, kiedy o 20:25 rozegramy trzecie spotkanie półfinału. Transmisja w Polsacie Sport; bądźcie z nami i – podobnie jak Trójkolorowi – nie traćcie wiary! Hej Śląsk!

Tagi: aleksander dziewaeblEnea BC Zastal Zielona Góraenerga basket ligagra o medaleOliver Vidinplay-offplay-offsplkrelacjaśląskwksWKS Śląsk Wrocławwrocławzastalzielona góra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

trzynaście + 15 =