Z nadzieją w nowy rok

0

Czwartkowe starcie z ekipą Stelmetu Enea BC Zielona Góra będzie dla Śląska pierwszym meczem w 2020 roku. Wrocławianie przystąpią do niego po dwóch zwycięstwach z rzędu i nie pozostaje nam nic innego, jak na ten Nowy Rok życzyć sobie i Wam, by serię wygranych przedłużyć do trzech spotkań. Początek meczu o 17:30; transmisja w Polsacie Sport.

W Polsce bardzo popularne jest powiedzenie „jaki Nowy Rok, taki cały rok”. Co prawda odnosi się ono konkretnie do dnia 1 stycznia, ale na potrzeby chwili możemy nieco zmienić ramy czasowe. Wszak my swój pierwszy mecz w 2020 roku zagramy już w czwartek, 2 stycznia. I byłoby cudownym prezentem noworocznym, gdyby udało się go wygrać. W końcu zawsze miło zacząć rok od dobrej gry, a przede wszystkim zwycięstwa. By kolejne miesiące – zgodnie z przysłowiem – były równie udane.

Kibice mogli z pewnym rozrzewnieniem żegnać rok 2019, który przecież dostarczył nam tylu emocji. Powrót do Energa Basket Ligi, wspaniałe mecze, po których można było się cieszyć ze zwycięstw, ale i te przegrane, po których pozostawał niedosyt i rozczarowanie. Okres świąteczny był jednak dla Śląska niezwykle udany. Po dość zdecydowanej porażce z Polskim Cukrem Toruń wrocławianie podnieśli się w najlepszym możliwym stylu i grudzień zakończyli dwoma zwycięstwami.

Najpierw w Warszawie w pierwszym od 17 lat ekstraklasowym starciu z Legią rozbili stołecznego rywala 98:71, by nieco ponad tydzień później zafundować kibicom w Hali Orbita prawdziwy thriller… a może nawet horror. Bo tak właśnie należałoby nazwać spotkanie z Enea Astorią Bydgoszcz. Ostatecznie udało się je zakończyć szczęśliwie, bo rzutem na taśmę wygraliśmy tamten mecz 90:88 po wsadzie Aleksandra Dziewy 3 sekundy przed końcem spotkania. Kapitalne zawody rozegrał Michael Humphrey, który w nadchodzącym meczu zagra przeciwko swojemu poprzedniemu pracodawcy. Dzięki tej wygranej Śląsk awansował na 9. miejsce w tabeli, zrównując się punktami z ósmym Kingiem Szczecin i tracąc tylko jedno oczko do siódmego HydroTrucku Radom.

– Astoria zagrała świetny mecz i wręcz zaskoczyła nas swoim charakterem i nieustępliwością – komentował po meczu Oliver Vidin. – „Skoczyli” na nas, podczas gdy teoretycznie to my powinniśmy grać w ten sposób. Byliśmy tym nieco zaskoczeni, ale po paru słowach w szatni sytuacja się zmieniła. Wyglądaliśmy dużo lepiej, a do zwycięstwa poniósł nas też doping w hali Orbita.

Na początku 2020 roku w drużynie Serba humory więc zdecydowanie dopisują. Lekko psują je jedynie kontuzje, bo do Zielonej Góry pojedziemy bez chorego Maćka Wojciechowskiego i Tomka Żeleźniaka, który złamał palec na meczu drugoligowych rezerw. Przedłużenie zwycięskiej serii może jeszcze bardziej poprawić nastroje Trójkolorowych. O godzinie 17:30 rozpocznie się bowiem mecz w Zielonej Górze, gdzie powalczymy z lokalnym Stelmetem. Nikogo nie trzeba jednak przekonywać, że czeka nas arcytrudne spotkanie – najbliższy rywal to aktualny lider tabeli Energa Basket Ligi.

Zielonogórzanie idą jak burza przez obecne rozgrywki. W całym sezonie przegrali ledwie 2 z 14 meczów, a ich ostatnia ligowa porażka miała miejsce… 11 października, kiedy to lepsi okazali się koszykarze z Torunia. Od tamtej pory Stelmet odniósł aż 11 kolejnych zwycięstw. Wrażenie robi też bilans tej drużyny we własnej hali, w której… wygrała ona wszystkie siedem spotkań! I w większości przypadków były to zwycięstwa bardzo przekonujące. Nieco gorzej Stelmet radzi sobie w europejskich rozgrywkach – z bilansem 4-7 zajmuje 11. miejsce w trzynastozespołowej lidze VTB.

Przy budowie składu w tym sezonie w Zielonej Górze postawiono w dużym stopniu na doświadczenie – nikomu nie trzeba przedstawiać takich zawodników jak Łukasz Koszarek czy Przemysław Zamojski. Nieco niespodziewanie na lidera zespołu wyrósł jednak Jarosław Zyskowski – wychowanek Śląska, którego ojciec zdobył z WKS-em 5 tytułów Mistrza Polski. 27-latek trafił do Zielonej Góry z Anwilu, a teraz zdobywa średnio 15,7 pkt na mecz przy znakomitej skuteczności 56% z gry i 49% za 3. Lepszy procent zza łuku w lidze ma od niego tylko Jeff Roberson z Trefla i… Ludvig Hakanson, inny zawodnik Stelmetu. Szwed trafia ponad połowę (50,7%) „trójek” i też pełni ważną rolę w układance Żana Tabaka. Siłą tej układanki jest jednak przede wszystkim szeroki i mocny skład, wspomniana skuteczność zza łuku oraz umiejętność dzielenia się piłką (aż 25 ast/mecz).

Śląsk po ostatnich dwóch spotkaniach z pewnością nie powinien mieć żadnych kompleksów i do Zielonej Góry pojedzie walczyć o zwycięstwo. Rywal jest z najwyższej możliwej półki, ale nikt z tego powodu nie złoży broni przed wyjściem na parkiet. Wojskowym może też pomóc brak presji; po wygranej z Astorią dwa punkty w starciu ze Stelmetem nie są koniecznością, ale byłyby miłym dodatkiem. Oby w nowy rok udało się wystartować tak udanie, jak zakończyliśmy ten stary. Hej Śląsk!

Tagi: eblenerga basket ligaplkśląskśląsk wrocławstelmetstelmet zielona górawkswrocławzapowiedźzielona góra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

3 × 3 =