Stal za mocna. Z Ostrowa wracamy na tarczy

0

Choć w spotkaniu 7. kolejki Energa Basket Ligi z BM Slam Stalą nie brakowało emocji i walki do końcowej syreny, to z Ostrowa Wielkopolskiego wracamy na tarczy. W przekroju całego meczu Trójkolorowi zagrali słabo i nie zasłużyli na zwycięstwo, ale dzięki czterem kolejnym trójkom Elijaha Stewarta w końcówce meczu mieli jeszcze szanse na wygraną. W ostatnich sekundach zabrakło jednak nieco szczęścia – przegrywamy ze Stalą 72:76.

Do starcia z drużyną Łukasza Majewskiego wrocławianie podchodzili osłabieni brakiem kontuzjowanych Akosa Kellera i Maksymiliana Zagórskiego. Ich miejsce zajęli Tomasz Żeleźniak i Kacper Marchewka, którzy nie pojawili się jednak na parkiecie. W pierwszej piątce znaleźli się Strahinja Jovanović, Garrett Nevels, Ivan Ramljak, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa. Po stronie gospodarzy zabrakło Jamesa Florence’a.

Olek w ostatnich spotkaniach zaczął udowadniać, że słabszą formę zaczyna powoli mieć za sobą i podobnie było w niedzielnym starciu. Podkoszowy rozpoczął je… od 10 zdobytych z rzędu oczek! Zawodnicy Stali nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi pod własnym koszem, znajdowali ją natomiast pod naszym. Od początku dużo energii i chęci do gry wykazywali Chris Smith i Taurean Green, niezłe wejście z ławki zaliczył Shawn King i po wyrównanej pierwszej kwarcie goście prowadzili nieznacznie, 18:14.

Początek kolejnej ćwiartki należał do wrocławian – Elijah Stewart najpierw trafił z półdystansu, następnie zaliczył przechwyt i efektowny, rewersowy wsad. Trójką poprawił Olek Dziewa i prowadziliśmy 21:20. Niestety kolejne minuty wyglądały coraz gorzej. Dobrze funkcjonująca obrona Stali zamykała najlepszych zawodników WKS-u i ich najmocniejsze strony – Garrett Nevels czy Ivan Ramljak mieli olbrzymie problemy ze znajdowaniem czystych pozycji, a gra Śląska w ataku zacięła się. W międzyczasie dwie trójki trafił Jakub Garbacz i zrobiło się 30:21. Drużyna Łukasza Majewskiego kontynuowała dobrą grę do przerwy, Trójkolorowi zdołali jednak nieco podreperować wynik za sprawą trójek Elijaha Stewarta i Jakuba Musiała. Do przerwy 41:34 dla Stali.

Po zmianie stron wrocławianie walczyli i szarpali, ale nie mogli znaleźć recepty na dobrze dysponowanych Taureana Greena i Jakuba Garbacza oraz walczącego wściekle na deskach i stawiającego świetne zasłony Shawna Kinga. Na próbie wymiany ciosów lepiej wychodzili gospodarze, którzy z kolejnymi minutami dokładali oczka i powiększali swoją przewagę. Pod koniec kwarty sytuacja Trójkolorowych wyglądała naprawdę nieciekawie, ale daleka trójka Garretta Nevelsa dawała jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania (64:52).

Ostatnia część gry przez zdecydowaną większość swojego trwania przypominała dotychczasowy przebieg meczu. Podopieczni Olivera Vidina walczyli ile sił, ale przegrywali indywidualne pojedynki, byli spóźnieni w obronie i w rezultacie tracili kolejne punkty, samemu z trudem je „ciułając”. Przewaga ostrowian cały czas oscylowała w granicach kilkunastu punktów, zaczęło się to zmieniać dopiero pod sam koniec meczu. Wówczas tryb gry komputerowej włączył Elijah Stewart, który trafił 4 kolejne trójki! Dzięki temu przewaga Stali zmalała najpierw do pięciu, a potem dwóch punktów na 40 sekund przed końcową syreną (74:72). W kolejnej akcji nie trafił Jakub Garbacz, jednak piłkę zebrał Josip Sobin i oddał ją do Chrisa Smitha – ten również nie trafił, ale pomarańczową ponownie złapał Sobin, który następnie został taktycznie sfaulowany. Do końca meczu zostało 15 sekund, chorwacki środkowy spudłował drugi rzut osobisty, ale kluczową zbiórkę w ataku zaliczył Jakub Garbacz. Faulowany następnie Chris Smith dał ostrowianom 4 punkty przewagi, których Trójkolorowi nie byli już w stanie odrobić w ostatnim posiadaniu – ostatecznie przegraliśmy 72:76.

– Nie zagraliśmy dzisiaj najlepszego meczu. Oczywiście pod koszem brakowało nam Akosa Kellera, przez co m.in. pozwoliliśmy rywalom na 16 zbiórek w ataku. Sami Olek Dziewa i Ivan Ramljak nie walczyć pod obręczą. Stal dużo rzucała z dystansu, nam z kolei nie bardzo to wychodziło, jedynie w końcówce, w wykonaniu Stewarta – ale to były trudne rzuty. Byliśmy jednak blisko swojego, gdyby po rzutach wolnych Josipa Sobina udało nam się zebrać piłkę w obronie, mielibyśmy szansę na doprowadzenie do remisu. Główną przyczyną porażki jest jednak 16 zbiórek w ataku gospodarzy, to zdecydowanie za dużo dla każdej drużyny. Z drugiej strony można też powiedzieć, że ostrowianie kontrolowali spotkanie i zwyciężyli. Myślę, że byłoby nam łatwiej wygrać gdyby wystąpił James Florence, który nie gra tak twardo w obronie, nie dzieli się tak piłką – a dzisiaj zawodnicy z Ostrowa dużo podawali, piłka szła od ręki do ręki, w efekcie zdobyli 76 punktów i wygrali mecz – mówił na konferencji prasowej Oliver Vidin.

W meczu ze Stalą widoczny był brak Akosa Kellera – poza wspomnianymi przez trenera Vidina 16 zbiórkami w ataku, jednocześnie gołym okiem potrzebny był zawodnik w typie rim-protectora. Drużynie z Ostrowa trzeba też oddać, że była świetnie przygotowana pod kątem zatrzymania najlepszych zawodników WKS-u i przez niemal cały mecz nie pozwoliła Trójkolorowym wejść w swój ofensywny rytm – rzadko kiedy mieliśmy okazję oglądać składne akcje wrocławian rozgrywane w tempo i zakończone punktami po dobrym ruchu piłki. Z drugiej strony nie można też zapominać o klasie rywala – mimo, że w składzie nie ma już Victora Rudda, Stal na papierze pozostaje jedną z najmocniejszych ekip ligi i niewątpliwie trzeba zaliczać ją do grona pretendentów do tytułu.

Przed nami kolejnych kilka dni ciężkiej pracy i przygotowań. Następne spotkanie rozegramy w piątkowy wieczór w Lublinie i może okazać się ono jeszcze bardziej wymagające, niż te niedzielne. Niezależnie od okoliczności jak zawsze będziemy jednak walczyć o pełną pulę. Hej Śląsk!

Statystyki

Tagi: 7argedbasketbmenergakolejkaligameczostrówplkprzegranarelacjaslamśląskstalwielkopolskiwkswrocławwyjazd

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

pięć + dziewiętnaście =