Najlepszy sposób na poprawę nastrojów po słabym meczu, to oczywiście lepszy występ i zwycięstwo w kolejnym. W niedzielę zawodników Śląska Wrocław czeka jednak wyjątkowo trudne zadanie, bowiem do Wrocławia przyjedzie lider Energa Basket Ligi – Legia Warszawa. Początek meczu o 17:35; transmisja w Polsacie Sport News.
Mecz w Sopocie był dla Trójkolorowych zimnym prysznicem po trzech zwycięstwach z rzędu. W Ergo Arenie drużyna Olivera Vidina zagrała po prostu słabo i wyraźnie przegrała. Nikt w Śląsku nie rozdziera jednak szat po tamtym meczu. Niedługo przed nim do drużyny dołączyło dwóch nowych zawodników, co siłą rzeczy przełożyło się na słabsze zgranie zespołu. Ponadto, pomimo przegranej, sytuacja WKS-u w tabeli wciąż jest zadowalająca – z bilansem 7-4 zajmujemy 7. miejsce i mamy zaległy mecz do rozegrania. Zależy nam jednak, by zmazać plamę z Sopotu, a okazja do tego jest wyjątkowo dobra – w końcu nie co dzień gra się z liderem tabeli.
– Staramy się zapomnieć o ostatnim meczu – mówi Michał Gabiński, kapitan drużyny. – Zrobiliśmy analizę wideo i można powiedzieć, że w tym spotkaniu praktycznie nic nam się nie udawało. Nie wypełniliśmy założeń taktycznych i nie potrafiliśmy wykonać najprostszych rzeczy. Musimy wyciągnąć wnioski i wymazać ten mecz z pamięci. Sezon jest w pełni, obecnie gramy co 3-4 dni, więc czasu na rozpamiętywanie porażek po prostu nie ma.
Legia w zeszłym sezonie – mówiąc kolokwialnie – szurała po dnie tabeli, ale w tym rozdaje karty w EBL. Przegrała jedynie we Włocławku i Zielonej Górze, wygrywając pozostałe 10 spotkań. Co prawda aż 8 z nich warszawiacy rozegrali na własnej hali, ale domowy bilans 8-0 i tak robi duże wrażenie. W mediach pisze się o „maszynie, która nie boi się niczego i twardo idzie po swoje” czy „twierdzy na Bemowie”. Legionistów nie powstrzymało nawet odejście jednego z liderów drużyny, Michała Sokołowskiego, który podpisał kontrakt z włoskim De Longhi Treviso.
Kontuzja Jakuba Karolaka, który uszkodził więzadła w stawie skokowym podczas ostatniego meczu, znacznie jednak skraca rotację drużyny Wojciecha Kamińskiego. Z czterech muszkieterów, najlepiej punktujących w drużynie z Warszawy, zdrowi i obecni pozostali już tylko Justin Bibbins i Jamel Morris. Ten pierwszy świetnie dyryguje grą Legii i notuje średnio 17,6 pkt i 6,9 ast, wyrastając na jedną z największych gwiazd tego sezonu Energa Basket Ligi. Różnicę pod koszem robi trio Kulka-Wyka-Watson, które dzieli się minutami i to głównie dzięki nim warszawiacy są najczęściej zbierającą piłkę ekipą EBL. Przed Akosem Kellerem, Aleksandrem Dziewą i Michałem Gabińskim trudne zadanie powstrzymania wysokich Legii, które może być jednym z kluczy do zwycięstwa w niedzielę.
– Zespół, który wygrał 10 meczów, musi być zbilansowany i grać dobrze zarówno na obwodzie, jak i pod koszem – kontynuuje Gabiński. – Stara koszykarska zasada mówi, że kto lepiej broni, ten wygrywa mecz. Legia to ekipa orientująca się na atak i nie możemy jej pozwolić na zdobywanie punktów seriami.
Śląsk kontra Legia, mecz z liderem, szansa na czwartą wygraną z rzędu u siebie – jedno jest pewne, w niedzielę w hali Orbita czeka nas świetne widowisko! Niestety z powodu obecnych przepisów nie będziecie mogli wspierać nas z trybun, ale dzięki wyjątkowej akcji możecie być z nami przy Wejherowskiej! Wystarczy, że przyślecie nam swoje zdjęcie lub nagranie wideo, a my umieścimy je na ekranach znajdujących się za ławkami obu drużyn – szczegóły tutaj. Razem zatrzymajmy lidera! Hej Śląsk!