WKS Śląsk Wrocław pokonał Legię Warszawa 83:77 w pierwszym meczu półfinałów play-off. Wrocławianie lepiej wytrzymali nerwową końcówkę i odnieśli zwycięstwo w Hali Stulecia.
Do rywalizacji obie drużyny przystąpiły w najmocniejszych, nieosłabionych kontuzjami składach. Trener Ertugrul Erdogan na początek wystawił następującą wyjściową piątkę: Jeremiah Martin, Justin Bibbs, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa.
Wrocławianie rozpoczęli mecz niezwykle energetycznie i już w pierwszych chwilach rozgrzali Halę Stulecia do czerwoności. Trójka Nizioła, wsady Dziewy i Ramljaka oraz świetna gra defensywna tego ostatniego pozwoliły nam po kilku minutach uzyskać dwucyfrową przewagę. Gra wyrównała się po wejściu na boisko rezerwowych Śląska, choć na pewno wspomnieć trzeba też o świetnej indywidualnej akcji zakończonej “paką” Arcioma Parachouskiego. Po pierwszej kwarcie prowadziliśmy 23:14.
W kolejnej części gry niestety nasza gra z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej. Dobry impuls z ławki dał D.J. Mitchell, ale nie wystarczyło to do utrzymania tak wysokiej przewagi nad przyjezdnymi. Przebudził się Kyle Vinales, który pod koniec pierwszej połowy zdobył swoje pierwsze punkty w meczu. Najlepszymi strzelcami Legii byli jednak Travis Leslie (10 punktów) i Aric Holman (7 oczek). Do przerwy schodziliśmy przy skromnym już prowadzeniu 42:38.
Zakończenie drugiej kwarty niestety zwiastowało to, co nadeszło w trzeciej. Warszawianie przejęli kontrolę nad meczem i rozpoczęli połowę od serii 12-5. Trójką i efektownym wsadem popisał się Holman, groźni w tym fragmencie byli także Leslie i Geoffrey Groselle. Ponadto WKS miał spore problemy na zbiórce – wrocławianie musieli się obudzić i tak też się stało. Tradycyjnie oczy dookoła głowy miał Ramljak, pod koszem dzielnie bił się Parachouski, swoje robili też inni gracze. Przed ostatnimi 10 minutami mistrzowie Polski prowadzili 62:60.
Początek czwartej kwarty należał do Legii. Goście po trójce Billy’ego Garretta wyszli nawet na czteropunktowe prowadzenie (64:68). Śląsk nie miał zamiaru się poddawać i głównie dzięki szczelnej defensywie nie dał odskoczyć rywalom. W najważniejszym momencie meczu Legia nie mogła skorzystać ze swoich dwóch najlepszych tego wieczora zawodników. Holman musiał opuścić boisko po dwóch faulach technicznych, natomiast Leslie nabawił się urazu. Wymianę cios za cios w końcówce lepiej wytrzymał Śląsk, który głównie dzięki znakomitej postawie Aleksandra Dziewy wyszedł na prowadzenie tuż przed końcem i dowiózł je do samego końca. Mecz numer dwa już w niedzielę, 21 maja o 17:30.
WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 83:77 (23:14, 19:24, 20:22, 21:17)