Polski Cukier Pszczółka Start Lublin pokonał WKS Śląsk Wrocław w meczu ostatniej kolejki sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi 85:67. Wobec zbliżających się play-offów Trójkolorowi wystąpili w Hali Globus w rezerwowym składzie, składającym się z zawodników pierwszoligowego TBS Śląska II Wrocław.
Przed naszą drużyną najważniejsza część sezonu, czyli mecze w play-offach Energa Basket Ligi i 7DAYS EuroCup. Początek fazy play-off zbiega się w czasie z dwoma odległymi wyjazdami – do Lublina na ostatni mecz sezonu zasadniczego EBL i do Gran Canarii na spotkanie 1/8 finału EuroCupu. Napięty terminarz (4 wyjazdowe mecze w 8 dni) oraz dwie długie podróże byłyby bardzo dużym obciążeniem dla zespołu Andreja Urlepa, który czeka bardzo wymagająca seria ćwierćfinałowa w Zielonej Górze. Mecz 30. kolejki z Polski Cukier Pszczółka Startem Lublin nie miał już z kolei znaczenia dla układu tabeli – bez względu na jego wynik WKS Śląsk Wrocław skończyłby rundę zasadniczą na 5. miejscu.
W związku z tym sztab szkoleniowy Trójkolorowych podjął decyzję o rozegraniu meczu w Lublinie młodzieżowym składem złożonym z zawodników pierwszoligowego TBS Śląska II Wrocław. Dla utalentowanej młodzieży, która zakończyła już sezon w Suzuki 1. Lidze, była to okazja do nabrania bezcennego doświadczenia i sprawdzenia swoich sił na poziomie ekstraklasy. Tymczasem pierwsza drużyna WKS-u pod okiem trenerów Andreja Urlepa i Andrzeja Adamka mogła przygotowywać się do arcyważnych spotkań z Gran Canarią oraz Zastalem Enea BC Zielona Góra i uniknęła kolejnego bardzo odległego wyjazdu.
Drużynę w Lublinie poprowadzili Robert Skibniewski i Adrian Mroczek-Truskowski. Śląsk zaczął mecz piątką Kacper Gordon, Sebastian Bożenko, Miłosz Góreńczyk, Jan Wójcik i Szymon Walski.
Od pierwszych minut spotkania niestety widać było sporą tremę wśród młodzieży z Wrocławia. Trójkolorowi próbowali głównie indywidualnych akcji i rzutów z dystansu, które rzadko znajdowały drogę do kosza. Ponadto tylko jeden z czterech rzutów wolnych Gordona i Wójcika był celny. Nagle jednak świetny wjazd pod kosz zaliczył Góreńczyk, a Wójcik efektownie zapakował z góry. Wsadem odpowiedział jednak też Cleveland Melvin i gospodarze prowadzili 11:7. Cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty trener Skibniewski poprosił o przerwę.
Time-out w połączeniu z wprowadzeniem na boisko Aleksandra Leńczuka przyniósł rezultaty. Ten ostatni po ładnej akcji zespołowej trafił za dwa, a chwilę później przymierzył zza łuku! Na dodatek z dystansu z bardzo trudnej pozycji celnie rzucił Bożenko, a Gordon zapunktował w szybkim ataku. W tym samym okresie Trójkolorowi świetnie bronili i od wyniku 7:11 wyszli na prowadzenie 19:13! Licznik gospodarzy odblokowali dopiero Andre Walker i Mikołaj Stopierzyński. Lublinianie w pierwszej kwarcie trafili tylko 1 rzut zza łuku na 8 i po 10 minutach przegrywali 17:19.
Po punktach w kontrze Góreńczyka WKS podwyższył prowadzenie do czterech punktów. Chwilę później faul niesportowy popełnił jednak Jan Wójcik, a na dodatek w tej samej akcji punkty zdobył Cleveland Melvin. Sprawy w swoje ręce w tym momencie postanowił wziąć Michaelyn Scott. Najpierw dwukrotnie zaliczył akcje 2+1, a po tym, jak łatwo wjechał pod kosz, Start prowadził 27:21. Tym razem to Wojskowi byli zablokowani w ataku.
Za dwa w kolejnych akcjach trafili Bartosz Ciechociński i Melvin. Chwilę później pod koszem ładnie zachował się Wójcik, ale dwukrotnie tym samym odwdzięczył mu się Scott. Do tego zza łuku celnie przymierzył Walker i podopieczni Tane Spaseva prowadzili już 41:23. Straty naszej drużyny udało się zmniejszyć Kacprowi Gordonowi celną trójką i punktami w kontrze – po 20 minutach WKS przegrywał 28:42.
Na początku drugiej połowy obie drużyny miały problemy ze zdobywaniem punktów. Za trzy w końcu trafili Walski i Walker, a kolejne oczka dołożył Elijah Wilson. Pod koszem dobrze zachował się Jan Wójcik, lecz chwilę później łatwo ograł go Melvin, przywracając Startowi 20-punktowe prowadzenie.
Wójcik tego dnia zaprezentował kilka naprawdę ładnych akcji, a kolejną z nich był celny rzut zza łuku po step-backu. Znowu punktami odpowiedzieli Wilson i Walker, ale po chwili za trzy trafił Góreńczyk, a Wójcik zapakował z góry. Na listę punktujących wpisali się także Ciechociński i Leńczuk. Po trzech kwartach gospodarze prowadzili 64:41, a trener Tane Spasev także wpuścił na parkiet młodszych rezerwowych.
To pozwoliło nieco rozwinąć skrzydła Wojskowym – dwukrotnie za trzy przymierzył Leńczuk, zmniejszając straty do 17 punktów. Ponadto kolejny raz pięknym dunkiem popisał się Wójcik, który trafił także w kontrze. Start odpowiadał głównie za sprawą Scotta i Wilsona. Po stronie WKS-u z półdystansu trafił jeszcze Gordon, ale wsadem w szybkim ataku odwdzięczył się Melvin.
W końcowych minutach oglądaliśmy sporo radosnej koszykówki. Za trzy trafił Melvin, który po raz kolejny wsadził też z góry. Kapitalny fragment zanotował Szymon Walski, który aż cztery raz celnie rzucił zza łuku! Za trzy przymierzył również Leńczuk. Ostatecznie Śląsk wygrał ostatnią kwartę pięcioma punktami, a mecz zakończył się wynikiem 85:67 dla gospodarzy.
Najwięcej punktów (19) w środowym meczu zdobyli Michaelyn Scott i Cleveland Melvin. Dla Trójkolorowych ponad 10 oczek zdobyli Aleksander Leńczuk (16 punktów i 6 zbiórek), Kacper Gordon (15 punktów i 6 asysty), Jan Wójcik (15 punktów i 9 zbiórek) oraz Szymon Walski (12 punktów).
Naszej młodzieży należą się duże brawa za ambitną walkę do końca spotkania pomimo dość wąskiej kadry i oczywistej przewagi jakości przeciwników. Ciężka praca, którą trenerzy i zawodnicy TBS Śląska II każdego dnia wykonują w klubie, zaprocentowała i młodzi Wojskowi godnie zastąpili swoich starszych kolegów w Lublinie. Ci z kolei już w sobotę zaczynają walkę w play-offach Energa Basket Ligi meczem w Zielonej Górze. 25 kwietnia czeka nas pierwsze spotkanie w Hali Stulecia – bilety są już do kupienia w serwisie Abilet.pl. Hej Śląsk!
Zdjęcia: Angelika Piątek Elbrus Studio