Kolejny teren nasz! Wygrywamy w Dąbrowie Górniczej

0

Zdobywamy kolejny teren w tym sezonie! Po niełatwym, ale udanym meczu WKS Śląsk pokonał w hali Centrum MKS Dąbrowa Górnicza. Ponownie liderem wrocławian okazał się Aleksander Dziewa (26 pkt, 11/12 z gry), z dobrej strony pokazali się nowi zawodnicy: Kyle Gibson (11 pkt) i Mateusz Szlachetka (10 pkt). Po wyrównanej pierwszej połowie podopieczni Olivera Vidina kontrolowali mecz, choć w końcówce stracili nieco skupienia i niepotrzebnie pozwolili rywalom się zbliżyć. Ostatecznie wygrali jednak dosyć spokojnie, 88:82.

Starcie z MKS-em zaczęliśmy w składzie: Strahinja Jovanović, Kyle Gibson, Ivan Ramljak, Michał Gabiński, Aleksander Dziewa. Podczas pierwszych 10 minut gry trudno było wskazać lepszą drużynę. Po obu stronach zdarzało się sporo nieskutecznych akcji, choć początkowo na niewielkim prowadzeniu utrzymywali się zawodnicy Allesandro Magro. Dla Śląska punktował głównie Dziewa (9 pkt w 1Q), który nie miał godnego siebie rywala pod koszem. Po 5 punktach z rzędu zdobytych przez Elijaha Stewarta prowadziliśmy 16:11, ale łatwo straciliśmy 4 oczka w trakcie połowy ostatniej minuty. Po pierwszej kwarcie 16:15 dla Śląska.

Na początku drugiej części gry ponownie zza łuku trafił Stewart, ale gospodarze odgryźli się tym samym ze strony Michała Nowakowskiego i – 12 sekund później – Elijaha Wilsona. Wściekły na taki obrót zdarzeń Oliver Vidin wziął czas na żądanie i od tej pory gra ponownie była bardziej płynna i wyrównana.  Po serii remisów WKS odskoczył wreszcie na 3 oczka po trójce Michała Gabińskiego, odpowiedź po drugiej stronie znalazł jednak Milivoje Mijović. W ostatniej akcji kwarty Strahinja Jovanović upadając szczęśliwie odegrał na obwód do Elijaha Stewarta, który, prawdopodobnie będąc faulowanym, trafił jeszcze szaloną trójkę. Dzięki niej prowadziliśmy w przerwie 37:33.

Po zmianie stron Trójkolorowi wreszcie wrzucili piąty bieg. Więcej ruchliwości przyniosło więcej dobrych pozycji i stopniową budowę przewagi. Sygnałem potwierdzającym, że goście coraz swobodniej czują się na parkiecie, była kapitalna zagrywka, w której Dziewa efektownie skończył alley-oopa po podaniu od Jovanovicia. Trójka Michała Gabińskiego i było już 47:37. Gości starał się ciągnąć Marek Piechowicz, ale coraz lepiej na parkiecie czuli się „Munja” i „Stew”. Po 30 minutach prowadziliśmy pewnie 64:50.

Przez przedostatnie 5 minut gry sytuacja na parkiecie nie uległa niemal żadnej zmianie. WKS jedynie powiększył swoją przewagę i wówczas oscylowała ona stale w okolicach 17-19 oczek. Jednak od stanu 76:57 zawodnicy MKS-u wykorzystali ofensywny przestój Śląska i zanotowali serię 14:2, po której goście prowadzili już tylko 78:71. Przebudził się Lee Moore, gospodarzy od rywali dzieliły już tylko dwa posiadania, a do końca meczu zostało 2,5 minuty. Trójkolorowi rozegrali je jednak w sposób doskonały, pewnie utrzymując bezpieczne prowadzenie do końca i wygrywając ostatecznie 88:82. Zwycięstwo byłoby ciut okazalsze, gdyby nie trójka trafiona z niemal połowy boiska w ostatnich sekundach przez Moore’a.

– Wiedzieliśmy, że MKS to bardzo trudny przeciwnik, już dwukrotnie zaskoczył dobre zespoły. Nie chcieliśmy, by spotkało nas to samo, byliśmy przygotowani. Prowadziliśmy już 19 punktami, ale w trakcie ostatnich 6-7 minut spadła nam koncentracja i myśleliśmy, że mecz już jest wygrany. Mówiłem zawodnikom, by cały czas grali do końca. MKS odrobił już 15 punktów straty we Włocławku, doprowadził do dogrywki, a potem wygrał spotkanie. W pierwszej kwarcie rzucili nam 15, w drugiej 18, w trzeciej 17, a w czwartej 32 punkty. Musimy obejrzeć ostatnie 7 minut, przeanalizować je, żeby takie rzeczy nie miały miejsca. Gratuluję rywalom walki do końca, a moim zawodnikom wygranego meczu. Był on dla nas bardzo trudny, ale bardzo dobrą egzekucję pod koszem wykonywał Aleksander Dziewa. Elijah Stewart zagrał nieźle, a Kyle Gibson potrzebuje jeszcze czasu, by wrócić do swojej formy. Myślę, że z pozostałych zawodników pomógł nam też Michał Gabiński, który miał najwyższy +/- w drużynie (+11). Musimy być zadowoleni, wiele zespołów polegnie w Dąbrowie Górniczej – mówił po meczu Oliver Vidin.

5 wygranych w ostatnich 6 meczach i bilans 9-4 – na przerwę reprezentacyjną zdecydowanie udamy się w świetnych humorach! Teraz, za wyjątkiem niektórych, czeka nas chwila odpoczynku od meczów o stawkę. Czas ten poświęcimy na wyleczenie kontuzji, dalsze szlifowanie taktyki i ciężką pracę, bo kolejne starcie o punkty stoczymy z nie byle kim. 3 grudnia pojedziemy do Włocławka, gdzie już powoli kierujemy się myślami. W tym przypadku w grę wchodzi tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!

Statystyki

 

Tagi: basketdąbrowaenergagórniczakolejkaligamksmksdgplkplkplrelacjaśląskwkswrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

pięć × jeden =