Comeback w Gliwicach i dwa czeskie starcia

0

Kolejne przedsezonowe sparingi za nami. Tydzień temu przegraliśmy w Gliwicach z GTK 70:75, natomiast w ostatni weekend dwukrotnie zmierzyliśmy się z BK JIP Pardubice. Obie drużyny wygrały po jednym spotkaniu.

Na początek wróćmy jednak do meczu w Gliwicach. Pojechaliśmy na niego znowu w mocno okrojonym składzie, bowiem trener Adamek mógł skorzystać tylko z dziesięciu zawodników. W pierwszej piątce wyszedł debiutujący w drużynie WKS-u Mathieu Wojciechowski, który od początku meczu prezentował się bardzo dobrze. Zaczęliśmy przyzwoicie – skuteczna gra pod koszem i celne rzuty zza łuku wyprowadziły Śląsk na kilkupunktowe prowadzenie. W połowie kwarty do głosu zaczęli jednak dochodzić gospodarze i sukcesywnie wykorzystywać nasze błędy. Pierwsza połowa skończyła się wysoką porażką 30:47, a na boisku szalał Payton Henson, który rzucił w tym meczu w sumie 17 punktów. Druga część meczu stała z kolei pod znakiem absolutnej dominacji WKS-u; trzecią kwartę wygraliśmy aż 22:7. Skuteczny z półdystansu Aleksander Dziewa, szarżujący pod kosz Wojciechowski i dokładający punkty w najważniejszych momentach zza łuku Clayton Custer sprawili, że w ostatniej kwarcie na tablicy pojawił się wynik remisowy. Ostatecznie, w końcówce więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i mecz przegraliśmy 75:70. Niemniej jednak druga połowa wygrana 40:28 w okrojonym składzie napawała optymizmem.

Tydzień później do hali Orbita na dwa sparingi przyjechał piąty zespół ostatniego sezonu czeskiej ekstraklasy – BK JIP Pardubice. Spotkania nieco różniło się od poprzednich gier kontrolnych – mniej było fizycznej walki i fauli, a więcej ciekawych akcji czy efektownych wsadów. W piątkowym starciu w drużynie Wojskowych zadebiutowali Devoe Joseph i Andrew Chrabascz. W pierwszej połowie ton grze nadawali Trójkolorowi, którzy w pewnym momencie prowadzili nawet piętnastoma punktami. Po 20 minutach na tablicy widniał wynik 46:36. Po przerwie obraz gry obrócił się jednak o 180 stopni. Czesi zaczęli trafiać zza łuku i dobrze bronić, z kolei podopieczni Andrzeja Adamka zdawali się być lekko zdekoncentrowani i rozluźnieni łatwo wygraną pierwsza połową. Po serii jedenastu punktów z rzędu Pardubice zbliżyły się do Śląska, a na początku ostatniej kwarty wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do końca. Goście zwyciężyli 87:81; najlepszy w drużynie Trójkolorowych ponownie był Torin Dorn, który zanotował 23 punkty i 4 zbiórki. W ekipie Kena Scalabroniego aż pięciu graczy przekroczyło granicę 10 punktów.

Dzień później Śląsk zrewanżował się Pardubicom i pewnie wygrał sobotnie spotkanie. Wrocławianie od początku meczu byli skuteczniejsi. Dzięki dobrej grze Torina Dorna i Jakuba Musiała oraz ich świetnej skuteczności zza łuku gospodarze po dwóch kwartach prowadzili 50:39. Po przerwie Wojskowi nie dopuścili do powtórki z poprzedniego sparingu. Konsekwentnie powiększali swoją przewagę nad rywalem – trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 76:54 i losy meczu były w zasadzie przesądzone. W czwartej części meczu Andrzej Adamek wpuścił na parkiet graczy, którzy do tej pory rzadziej się na nim pojawiali. Gościom udało się zmniejszyć straty o 7 punktów, ale nie wpłynęło to na końcowy rezultat. Koszykarze WKS-u zasłużenie wygrali spotkanie 83:68. Najlepszy na parkiecie bezsprzecznie był Jakub Musiał (18 pkt w 17 min, 4/6 za 3), dobry mecz rozegrali także Norbert Kulon, Torin Dorn i Devoe Joseph.

Można powiedzieć, że mecze z Pardubicami zakończyły okres prób, eksperymentów i żonglowania składem. Pozostał tydzień na szlifowanie gry i wariantów taktycznych oraz zgranie się nowych zawodników z resztą zespołu. W ciągu tygodnia po powrocie z reprezentacji do drużyny dołączy Kamil Łączyński. W najbliższy weekend czeka nas z kolei sprawdzian generalny przed startem EBL – II Memoriał Adama Wójcika. Bądźcie razem z nami! Hej Śląsk!

Tagi: dorngliwicegtkmeczmusiałorbitapardubicepreseasonśląsksparingtowarzyskiwkswrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

13 + dziesięć =