Bez niespodzianki w Badalonie

0

WKS Śląsk Wrocław nie był w stanie sprawić niespodzianki w Badalonie i przegrał z miejscowym Joventutem 79:97 w meczu 17. kolejki 7DAYS EuroCup. Trójkolorowi prowadzili po pierwszej kwarcie, ale w kolejnych trzech rywale byli o klasę lepsi. Najlepszym punktującym WKS-u ponownie był D’Mitrik Trice.

Do Badalony zespół Trójkolorowych przyjechał mocno osłabiony – urazy leczą bowiem dwaj liderzy Śląska, Ivan Ramljak i Travis Trice. W związku z powyższym WKS zaczął mecz dość nietypową wyjściową piątką: D’Mitrik Trice, Kodi Justice, Jakub Karolak, Kerem Kanter i Aleksander Dziewa. Ten przedostatni został przywitany przez miejscowych kibiców głośnymi brawami, bowiem jeszcze dwa lata temu reprezentował barwy hiszpańskiego klubu.

Początek meczu wcale nie wskazywał, która z dwóch drużyn była tego wieczoru skazywana na porażkę. Świetnie w spotkanie wszedł D’Mitrik Trice, zastępujący kontuzjowanego brata. “Meech” trafił za trzy oraz z półdystansu i popisał się świetnym podaniem do Dziewy. Zza łuku celnie rzucił też Kuba Karolak. Pod własnym koszem nie umieliśmy z kolei znaleźć sposobu na Ante Tomicia, który dwukrotnie zdobył łatwe punkty w trumnie. Pomimo tego w połowie pierwszej kwarty Wojskowi prowadzili 12:9.

W początkowej fazie meczu gospodarze mieli duże problemy ze skutecznością z większej odległości od obręczy, a po trójce Justice’a przewaga Śląska urosła do sześciu punktów. Badalona jednak wciąż łatwo punktowała spod kosza, a impas w rzutach zza łuku przełamał Vladimir Brodziansky dwoma celnymi próbami. WKS odpowiedział dobrą akcją Kantera oraz kolejną trójką Karolaka. Dzięki niej po 10 minutach przyjezdni niespodziewanie prowadzili 22:20.

Od początku drugiej kwarty w zespole Andreja Urlepa na parkiecie pojawiła się świeża krew w postaci Łukasza Kolendy i Szymona Tomczaka. Ten pierwszy zaczął tę część gry od skutecznego wjazdu pod kosz. Kilka prostych strat kosztowało nas jednak szybką utratę prowadzenia, które tylko na chwilę przywrócił rzutem z dystansu Kanter. Po stronie Joventutu bardzo dobry fragment zaliczył Simon Birgander, który zdobył sześć punktów z rzędu. Oczka dorzucili także Pau Ribas, Brodziansky i Andres Feliz – gospodarze wygrywali 35:29.

W kolejnych minutach Wojskowi wyglądali niestety coraz gorzej. Proste straty i nieskuteczność wrocławian pozwalały budować bezpieczną przewagę Hiszpanom, która po punktach Joela Parry wynosiła już 11 punktów. Straty udało się zmniejszyć za sprawą kolejnego celnego rzutu D’Mitrika oraz trójki kapitana Michała Gabińskiego. Pod koniec pierwszej połowy Joventut jednak dwukrotnie zebrał piłkę w ataku, po których punkty drugiej szansy zdobywał Derek Willis. Do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 48:35 dla zespołu z Badalony.

Drugą połowę zaczęliśmy od dwóch skutecznych dobitek Olka Dziewy, który najpierw “poprawił” swój rzut, a następnie próbę Kantera. Wśród gospodarzy prym wiódł Pau Ribas, który nie tylko trafił za dwa, ale przede wszystkim zapewniał fantastyczne asysty innym zawodnikom. Aż trzykrotnie (!) w ciągu zaledwie kilku minut Ribas podawał nad kosz do swoich kolegów, którzy kończyli alley-oopy efektownymi wsadami – dwukrotnie tej sztuki dokonał Birgander, a raz Willis. Następnie oglądaliśmy krótki pojedynek pod koszami Birgander-Dziewa, którzy po razie “ograli” się nawzajem. Badalona utrzymywała kilkanaście punktów przewagi (58:42).

Ta jeszcze wzrosła po rzucie z dystansu Feliza. Śląsk był jednak w stanie odpowiedzieć świetną akcją duetu Trice-Karolak oraz punktami Martinsa Meiersa, który wszedł na parkiet po raz pierwszy od czasu dłuższej przerwy spowodowanej kontuzją. Celny rzut z faulem zanotował ponadto Kanter, jednak gospodarze odpowiedzieli dwiema ładnymi akcjami zespołowymi zakończonymi oczkami Alberta Ventury i Parry. Chwilę później po stronie WKS-u za trzy trafił Trice, a spod kosza Justice. Trzecią część gry rzutem równo z syreną zakończył Tomić i przed ostatnią kwartą Badalona prowadziła 72:54.

Ostatnie 10 minut Joventut rozpoczął od prawdziwego festiwalu celnych rzutów zza łuku – dwukrotnie za trzy trafił Ventura, a raz Parra. Po stronie przyjezdnych prym wciąż wiódł D’Mitrik Trice, który przymierzył za dwa oraz z dystansu. Akcją w kontrze z faulem odpowiedział Brodziansky. Wciąż jak natchniony rzucał zza łuku Ventura, a tej samej sztuki dokonał Pep Busquets. Gospodarze prowadzili już 92:64 i trener Carles Duran mógł sobie pozwolić na wprowadzenie na parkiet młodych zawodników.

To samo uczynił zresztą Andrej Urlep, który dał więcej minut młodemu Janowi Wójcikowi. Ten odwdzięczył się dwiema firmowymi akcjami, a więc efektownymi wsadami nad głowami przeciwników. Rozmiary porażki zmniejszyli też celnymi rzutami Trice, Justice oraz Dziewa. Ostatecznie jednak gospodarze pewnie zwyciężyli 97:79.

O porażce Wojskowych zadecydowały te same elementy, co w przypadku wielu innych spotkań. Wysocy zawodnicy rywali nie dali nam większych szans na deskach, wyraźnie wygrywając zbiórkę (37-30). Problemem było też 13 strat, tylko 12 rozdanych asyst i ledwie 64% trafionych rzutów osobistych. Ponownie na wyróżnienie zasłużył D’Mitrik Trice, który zanotował 22 punkty (4/8 za trzy) i 6 asyst. 15 punktów i 7 zbiórek dołożył Kerem Kanter. Wśród gospodarzy double-double zanotował Simon Birgander (16 punktów i 10 zbiórek).

– Gratulacje dla Joventutu, który pokazał dzisiaj, dlaczego jest na czele tabeli. Ta drużyna posiada naprawdę jakościowych zawodników. Naszym problemem zdecydowanie jest wzrost zawodników, przez który często nie radzimy sobie na deskach. Jak na skład, którym przyjechaliśmy, zagraliśmy jednak naprawdę niezłe spotkanie, nie licząc drugiej kwarty, w której zanotowaliśmy aż 9 strat i graliśmy po prostu źle. To jest nie do zaakceptowania. Dla nas dobrymi informacjami są powrót po kontuzji Martinsa Meiersa oraz minuty dla młodych zawodników. Robiliśmy, co mogliśmy, ale wygrał lepszy zespół – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.

Trójkolorowi nie byli w stanie sprawić niespodzianki w Badalonie, ale i tak w Hiszpanii zaprezentowali się co najmniej przyzwoicie. Pomimo kontuzji kluczowych zawodników i ogromnego potencjału przeciwnika wrocławianie przez całe spotkanie byli w stanie odgryzać się rywalowi i pokazać sporo interesujących akcji w ofensywie. Szczęśliwie też porażka w tym meczu nic nie zmienia w tabeli 7DAYS EuroCup, gdzie WKS ma już zapewniony awans do fazy play-off. Przed Śląskiem teraz ligowy wyjazd do Stargardu, a następnie ostatni mecz europejskich rozgrywek w Hali Stulecia. 6 kwietnia o 18:45 zmierzymy się z MoraBanc Andorra – bilety możecie kupić w serwisie Abilet.pl. Hej Śląsk!

Zdjęcia: David Grau / Joventut Badalona

Tagi: 7DAYS EuroCupBadalonaEuroCupJoventutJoventut BadalonarelacjaśląskwksWKS Śląsk Wrocławwrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

3 × 2 =