W ostatnim meczu sezonu Suzuki 1. Ligi Mężczyzn WKK Wrocław okazało się znacznie lepsze od WKS Śląska II. Podopieczni Sebastiana Potocznego szybko uzyskali wysoką przewagę i kontrolowali przebieg spotkania właściwie przez całe 40 minut, ostatecznie wygrywając 89:74.
Obie drużyny raczej nie zaliczą minionego sezonu do udanych. Zarówno rezerwy Śląska, jak i WKK, spędziły go w dużej mierze w dolnej części tabeli. Wrocławskim zespołom w ostatniej kolejce nie groziły już ani spadek, ani awans do play-offów. W związku z tym drugie tegoroczne derby nie miały zbyt dużego ciężaru gatunkowego.
Zespół Łukasza Grudniewskiego przystąpił do meczu bez dwóch kluczowych zawodników podkoszowych – Macieja Bendera z gry wykluczyła choroba, a Mikołaja Adamczaka kontuzja kolana. Na parkiet wrócił za to kapitan Sebastian Bożenko. W pierwszej piątce wybiegli Aleksander Wiśniewski, Aleksander Leńczuk, Kuba Piśla, Jakub Bereszyński i Edis Korman.
Pomimo osłabień Śląska II początek spotkania mógł być prawdziwym szokiem dla kibiców zgromadzonych w Kosynierce. WKK błyskawicznie wyszło na prowadzenia 22:4 (!), a trener gospodarzy już po trzech minutach poprosił o czas. Wojskowi mieli problemy z trafieniem nawet najłatwiejszych rzutów spod kosza. Niewiele lepiej było w drugiej kwarcie – w pewnym momencie rywale zza miedzy prowadzili już 40:14 i dopiero wtedy do głosu doszli Trójkolorowi. Jednym z niewielu pozytywnych akcentów pierwszej połowy był wsad Edisa Kormana, ale po 20 minutach to WKK prowadziło aż 57:26. 17 punktów miał na koncie doskonale znający halę przy Mieszczańskiej Michał Gabiński.
Losy meczu rozstrzygnęły się właściwie już w pierwszej połowie, ale odnotować należy, że po przerwie nasza gra wyglądała już zdecydowanie lepiej. Dobre fragmenty rozgrywali Edis Korman z Aleksandrem Wiśniewski, swoje minuty dobrze wykorzystał także Kuba Piśla. WKS był dość wyraźnie lepszy w trzeciej i czwartej kwarcie, ale wygrana WKK tak naprawdę nie była zagrożona ani przez moment. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 89:74.
Za środowe spotkanie wyróżnić trzeba Edisa Kormana, który pod nieobecność innych podkoszowych zanotował bardzo mocne double-double: 20 punktów i 17 zbiórek! Statystycznie był to zdecydowanie najlepszy występ Bośniaka w tym sezonie. Tyle samo oczek na swoim koncie uzbierał Wiśniewski, 11 punktów zanotował Piśla.
Sezon 2022/23 był dla naszej młodzieżowej drużyny bardzo trudny – naznaczony wieloma kontuzjami i problemami z rotacją. Ostatecznie kończymy go porażką i 15. miejscem w tabeli Suzuki 1. Ligi. Ten wynik z pewnością nikogo przy Mieszczańskiej nie satysfakcjonuje. Możemy się jednak cieszyć, że nasi młodzi zawodnicy przez ostatnie miesiące ogrywali się na zapleczu ekstraklasy i te cenne doświadczenia będą mogli zbierać także w kolejnym sezonie.