Nie sprawiliśmy niespodzianki w Shlomo Group Arena. Faworyzowany Hapoel pokonał WKS Śląsk Wrocław 103:73 w meczu 8. kolejki 7DAYS EuroCup. Najwięcej punktów (14) dla Trójkolorowych zdobył Ivan Ramljak.
Do stolicy Izraela drużyna Śląska poleciała przetrzebiona kontuzjami. We Wrocławiu zostali Jakub Karolak, Justin Bibbs i Conor Morgan, a ponadto uraz wykluczył z gry Jakuba Nizioła. Do rotacji wrócił z kolei ostatnio chory Łukasz Kolenda. Pierwsza piątka WKS-u prezentowała się następująco: Jeremiah Martin, Kodi Justice, Daniel Gołębiowski, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa.
Z wiarą, Śląsku! ✊#DumaMiasta #RoadToGreatness pic.twitter.com/K63NyhiJFw
— WKS Śląsk Wrocław – koszykówka (@WKS_SlaskBasket) December 13, 2022
Ze względu na powyższe kontuzje, a także długą podróż i zaledwie dzień przerwy po trudnym meczu w Sopocie, Trójkolorowi byli wręcz skazywani na pożarcie przez silnego rywala. Początek meczu niestety zdawał się potwierdzać te prognozy. Izraelczycy szybko odskoczyli i już po pierwszej kwarcie prowadzili 28:17. Podopieczni Andreja Urlepa nieco zbyt zachowawczo grali w defensywie, a gospodarze wprost bawili się koszykówką, co najlepiej obrazuje akcja duetu J’Covan Brown – JP Tokoto.
Attack the RACK 🔨🔨🔨
JP Tokoto slams! #7DAYSMagicMoment pic.twitter.com/q5oDE4mBFt
— 7DAYS EuroCup (@EuroCup) December 13, 2022
W pierwszej części drugiej kwarty nasza gra wyglądała nieco lepiej, ale niestety po kilku minutach obraz gry wrócił do pierwotnego stanu. Gospodarze po 20 minutach wygrywali już 52:31. Hapoel świetnie rzucał za trzy (5/10), rozdał 16 asyst, a grę kapitalnie kreował wspomniany wcześniej J’Covan Brown. Niestety wydarzenia z pierwszej połowy przyćmiła bardzo groźnie wyglądająca kontuzja 32-letniego Amerykanina, który stracił przytomność po zderzeniu z Arciomem Parachouskim i musiał opuścić parkiet na noszach.
Po przerwie wydawało się, że Śląsk kilka razy miał okazję zbliżyć się do przeciwnika. Gdy jednak byliśmy bliżej Hapoelu, zaczynały się problemy ze skutecznością, nadziewaliśmy się też na kontry przeciwnika, który zdobywał łatwe punkty na pusty kosz. Pojedyncze przebłyski Jeremiah Martina czy Kodiego Justice’a to było za mało, by realnie zagrozić gospodarzom z Tel Awiwu. Ci przed ostatnią kwartą prowadzili 73:52 po trójce z syreną Daniela Gołębiowskiego.
Przez dłuższy czas w czwartej części gra Śląska wyglądała naprawdę przyjemnie dla oka, a Wojskowi imponowali walecznością pomimo niekorzystnego rezultatu. Jednym z milszych momentów spotkania był wsad Mikołaja Adamczaka, który tego wieczora także celnie przymierzył zza łuku. Ostatnie kilka minut należało jednak do podopiecznych Danny’ego Franco, którzy ostatecznie triumfowali 103:73. Najwięcej punktów zdobył Adam Ariel (17), a dla WKS-u Ivan Ramljak (14).
Niestety, mistrz Polski bez argumentów w starciu z zespołem z Izraela 🔴#DumaMiasta #RoadToGreatness pic.twitter.com/Kup9bhibZu
— WKS Śląsk Wrocław – koszykówka (@WKS_SlaskBasket) December 13, 2022
Niestety osłabiona brakiem kilku ważnych zawodników drużyna Śląska nie była w stanie postawić się Hapoelowi Tel Awiw. Zaledwie dwa dni po meczu w Sopocie naszej drużynie ewidentnie brakowało fizyczności, mocy w defensywie i koszykarskich argumentów. Pozostaje nam liczyć na szybki powrót kontuzjowanych zawodników, podtrzymanie dobrej passy w lidze i europejskie przełamanie w Hali Stulecia. W środę, 21 grudnia, zmierzymy się tam z Dolomiti Energia Trento, które ma na koncie zaledwie jedną wygraną.
Zdjęcia: Hapoel Tel Awiw
Zawodnicy nie są ze stali, dwa dni po grze z Treflem, gdzie ubyło dwóch zawodników, bez odpoczynku i treningu pojechali do Izraela. Efekt był do przewidzenia.
Mam nadzieję na rundę rewanżową. Jestem z nimi!