Czas na drugą rundę sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi. Na jej początek Trójkolorowi zmierzą się z sąsiadującym w tabeli Enea Zastalem BC Zielona Góra. Początek spotkania w poniedziałek o 19:00; transmisja w Polsacie Sport.
Zastal pierwszą rundę zakończył zapewne z mieszanymi uczuciami. Po 15 kolejkach zespół legitymuje się bilansem 9-6, który mimo iż daje miejsce w czołówce, nie może do końca wszystkich cieszyć. Po udanym poprzednim sezonie (wicemistrzostwo oraz zaledwie trzy porażki w sezonie zasadniczym) kibice liczyli na lepsze wyniki swojej ekipy. Zielonogórzanie, podobnie jak koszykarze Śląska, lepiej radzili sobie pod koniec tej pierwszej rundy. W ostatnich dwóch miesiącach przegrali bowiem tylko dwa spotkania – w listopadzie z mistrzem Polski Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski (98:105) oraz w swoim przedostatnim meczu dość niespodziewanie z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz (88:106). To właśnie ta ostatnia porażka mogła skomplikować szansę drużyny na awans do Suzuki Pucharu Polski. Podopieczni Olivera Vidina skoncentrowali się jednak na ostatnim spotkaniu, w którym pewnie pokonali Legię Warszawa 100:66. Dzięki tej wygranej Zastal ostatecznie awansował do Pucharu kosztem Legii.
Znacznie gorzej niż w Energa Basket Lidze zielonogórzanie radzą sobie w lidze VTB. W niej na dziesięć rozegranych meczów wygrali do tej pory zaledwie jedno. Tym samym z bilansem 1-9 zajmują oni ostatnie miejsce w tabeli. Coraz głośniej mówi się, iż władze klubu nie są zadowolone z gry zespołu i że szykowane są zmiany. Media podają, iż na wylocie z klubu jest Branden Frazier, który do tej pory mocno zawodził swoją postawą. Gorącym tematem w ostatnich dniach było również możliwe odejście Jarosława Zyskowskiego, którym interesuje się wiele klubów i który do końca grudnia ma w kontrakcie zapisaną kwotę buy-outu. Sam zawodników po ostatnim meczu rozwiał jednak wszelkie wątpliwości, oświadczając na konferencji prasowej, iż zamierza zostać w Zastalu. Pewne miejsce w zespole mają na pewno dwaj Serbowie Dragan Apić (średnio 16 pkt. i 7,3 zb. na mecz) oraz Nemanja Nenadić (14,6 pkt. i 5,5 ast.), którzy w tym sezonie ewidentnie są liderami swojej drużyny.
Śląsk pierwszą rundę zakończył z takim samym bilansem, jak ekipa z Zielonej Góry, choć długo wydawało się być to progiem nieosiągalnym. Przypomnijmy, że po pierwszych ośmiu kolejkach Trójkolorowi mieli bilans 2-6 i niewiele wskazywało na to, iż będą oni w stanie tak szybko dogonić ligową czołówkę, nie mówiąc już o awansie do Pucharu Polski. A właśnie wraz z końcem pierwszej rundy wrocławianom udały się obie te rzeczy. Wszystko zmieniło się, odkąd do klubu przyszedł Andrej Urlep. W swoim debiucie przeciwko Kingowi Szczecin, rozegranym po zaledwie kilku przeprowadzonych treningach, trener nie mógł się jeszcze cieszyć z wygranej. Następnie nadeszła jednak seria, którą aktualnie nie może pochwalić się żadna inna drużyna. W Energa Basket Lidze WKS niepokonany jest już od ponad dwóch miesięcy. Ostatnie zwycięstwo z Polski Cukier Pszczółka Startem Lublin (84:76) zapewniło Śląskowi przy okazji awans do Suzuki Pucharu Polski.
Trzeba też wspomnieć, iż wrocławianie coraz lepiej radzą sobie w rozgrywkach 7DAYS EuroCup. Wprawdzie pozycja w tabeli o tym na razie nie świadczy, aczkolwiek w wielu spotkaniach o minimalnych porażkach decydował przede wszystkim brak doświadczenia na tym poziomie. Podopieczni Andreja Urlepa nie raz byli bardzo blisko wygranej, ostatnio chociażby z Partizanem Belgrad, jednak w końcówce często czegoś brakowało. Cieszyć może jednak fakt, iż poza starciem z Lokomotiwem, wrocławscy zawodnicy przez większość czasu nie odstawali poziomem od rywali i starali się nawiązać wyrównaną walkę. Ostatnie spotkanie EuroCupu Trójkolorowi rozegrali przed świętami. Niestety i tym razem nie udało się utrzymać dobrego poziomu gry do samego końca meczu. Przez słabszą ostatnią kwartę WKS przegrał z Joventutem Badalona 73:87. Wydarzeniem tego wieczoru był jednak powrót koszykarzy do Hali Stulecia po wielu latach.
– To jest naprawdę wysoki poziom gry i wielu moich zawodników nie grało jeszcze na takim poziomie. Wciąż muszą się uczyć i wyciągać z takich meczów jak najwięcej. Na razie płacimy jednak cenę niedoświadczenia na takim poziomie. Z pewnością bardzo potrzebujemy kibiców. Oni dają nam wsparcie i dodatkową energię. Cieszę się, że zagraliśmy to spotkanie w Hali Stulecia i że tych meczów jeszcze trochę tutaj będzie. Mam również nadzieję, iż taki doping jak dzisiaj jeszcze się powtórzy – po spotkaniu z Joventutem mówił Andrej Urlep.
Teraz przed nami drugie spotkanie w Hali Stulecia, w której w środę panowała fantastyczna atmosfera. Byliśmy świadkami sporej ilości atrakcji, a na trybunach zasiadło mnóstwo kibiców. Liczymy, że w poniedziałek będzie podobnie i że zrewanżujemy się Zastalowi za porażkę (71:81) na inaugurację ligi. Hej Śląsk!