Asseco Arka Gdynia zatopiona

0

W meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław pokonał na wyjeździe Asseco Arkę Gdynia 80:65. Po pierwszej połowie to gospodarze prowadzili jednym punktem, jednak Trójkolorowi świetnie zagrali w drugiej części tego spotkania i tym samym mogli świętować drugą wygraną w sezonie.

Do Gdyni wrocławianie pojechali bez kontuzjowanego Justina Bibbsa, za którego do meczowej ,,12″ powrócił Maksymilian Zagórski. W pierwszej piątce Trójkolorowych tak jak w ostatnim spotkaniu wybiegli natomiast Strahinja Jovanović, Kodi Justice, Ivan Ramljak, Kerem Kanter oraz Aleksander Dziewa. Arka Gdynia odpowiedziała zestawieniem Novak Musić, Wojciech Tomaszewski, Bartłomiej Wołoszyn, Nikola Mišković i Adam Hrycaniuk.

Pierwsze punkty w meczu należały do Hrycaniuka, aczkolwiek szybko odpowiedział mu Jovanović, zdobywając w swoim stylu punkty po odważnym wejściu pod kosz. W kolejnych minutach oba zespoły były dość nieskuteczne, a jak piłka trafiała do kosza, to praktycznie jedynie spod samej obręczy. W końcu z dystansu zaczął trafiać Śląsk. Najpierw trójkę zaliczył Ramljak, a chwilę później wyczyn ten powtórzył Justice. Gorzej sytuacja wyglądała niestety w obronie, gdzie Asseco zbyt łatwo było w stanie oddawać rzuty z czystych pozycji. Spowodowane było to też głównie tym, że Trójkolorowi zbyt często przegrywali walki przy zbiórkach i tym samym dawali gospodarzom kolejne szanse na trafienia. Na dodatek Arka również zaczęła trafiać zza łuku i budowała lekką przewagę. Ostatnie akcenty w kwarcie należały jednak do Śląska i po wspaniałym podaniu Kolendy oraz trafieniu Cyrila Langevine’a Asseco po pierwszej części prowadziło tylko 17:15.

Po kontrze Karolaka mieliśmy już remis, lecz w kolejnych paru akcjach piłka nie wpadała do kosza. Sytuację przełamał dopiero Langevine punktami z pomalowanego. Po trafionych rzutach z dystansu Jovanovicia oraz Karolaka Śląsk prowadził już 25:21, a trener Arki poprosił o przerwę. Gdynianie dalej stawiali głównie na wejścia pod kosz lub rzuty z półdystansu. Bardzo dobrze w tej roli odnajdywał się Bogucki, który w pierwszej połowie zdobył 10 punktów. W grze pod koszem świetnie radzili sobie jednak również koszykarze Śląska, powiększając nieznacznie swoje prowadzenie. Widoczny był szczególnie Dziewa, który do kilku oczek dorzucił również imponujący blok. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gospodarzy, którzy powoli zbliżali się do Śląska, a po rzucie Davida Czerapowicza z połowy boiska w ostatniej akcji, na przerwę schodzili nawet z prowadzeniem 38:37.

Wrocławianie dobrze rozpoczęli drugą połowę i idealnie rozegraną akcję po obwodzie rzutem zza łuku wykończył Jovanović. W kolejnych minutach oba zespoły zmieniały się na prowadzeniu, jednocześnie zdobywając punkty głównie po rzutach wolnych. Po zagraniu 2+1 Kantera Śląsk prowadził pięcioma punktami, jednak gospodarze wciąż byli groźni i nie odpuszczali. W kolejnych akcjach ponownie w tym meczu zatrzymała nam się gra ofensywna obu drużyn. Niechlubną serię dopiero na minutę przed końcem kwarty przełamał Ramljak. Chwilę później trójkę dorzucił Karolak i WKS miał już 12 punktów przewagi. W ostatnich sekundach wsadem popisał się jeszcze Tomaszewski, ale to Śląsk przed ostatnią częścią meczu prowadził 59:49.

Trójkolorowi jakby jednak sami chcieli sobie utrudnić zadanie w ostatnich dziesięciu minutach, w zaledwie kilkadziesiąt sekund łapiąc cztery faule. Na szczęście wciąż dobrze wyglądała nasza gra ofensywna. Najpierw odważną akcją popisał się Dziewa, a następnie za trzy trafili Karolak oraz Ramljak. Po przerwie na żądanie trenera Mitrovicia nie zmienił się na szczęście obraz tego spotkania. Z przodu koszykarze Śląska wciąż byli skuteczni, a na dodatek coraz lepiej wyglądała też gra w obronie. Tym samym na cztery minuty przed końcem Śląsk prowadził 19 punktami. Dzięki tak bezpieczniej przewadze po raz pierwszy na dłuższy okres gry liczyć mogła nasza młodzież, która już w poniedziałek rozpocznie rozgrywki Suzuki 1. Ligi. Pod koniec gospodarze zmniejszyli jeszcze trochę straty, ale Śląsk ostatecznie pewnie wygrał to spotkanie 80:65.

– Po raz kolejny wrócę do meczu z Twardymi Piernikami Toruń, kiedy pomimo sumiennego przygotowania mieliśmy nieco problemów mentalnych i przegraliśmy spotkanie – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Petar Mijović. – Teraz ważne jest dla nas, by poprzez zwycięstwa odzyskać pewność siebie i wrócić na dobrą ścieżkę. Mam nadzieję, że znajdziemy sposób, by regularnie grać jakościową koszykówkę. Następny mecz może nam pokazać, w jakim miejscu jesteśmy. Straciliśmy ważnego gracza w rotacji, bowiem Justin Bibbs doznał poważnej kontuzji i wypadł z gry do końca sezonu. Dziś zmieniliśmy więc nieco role i minuty dla poszczególnych zawodników, ale po trudnej pierwszej połowie znaleźliśmy sposób – szczególnie w obronie – by odpowiedzieć gdynianom. Zagraliśmy z dużą energią i uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo.

– Zespół Asseco Arki zagrał dobre spotkanie, ale po przerwie byliśmy od nich po prostu lepsi – dodawał Aleksander Dziewa. – Musimy pamiętać, że liga jest bardzo wyrównana i w każdym meczu trzeba grać na wysokim poziomie przez pełne 40 minut. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy jednym punktem, ale potrafiliśmy wyjść z szatni z pełną koncentracją i determinacją. Poprawiliśmy aspekty obronne, dzięki czemu koniec końców wygraliśmy. Na pewno cieszy też, że swoje szanse od trenera otrzymali dzisiaj wszyscy zawodnicy.

Wygrana z Asseco Arką była pierwszym w tym sezonie pewnym zwycięstwem Śląska różnicą co najmniej kilkunastu punktów. Cieszy nie tylko zdobycie dwóch oczek, które było naszym obowiązkiem, ale także styl gry, który z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Ważnym wyznacznikiem obecnej formy Trójkolorowych będzie Święta Wojna z Anwilem Włocławek, która odbędzie się już w przyszłą niedzielę o 17:30 w hali Orbita. Z kolei już w poniedziałek TBS Śląsk II Wrocław zmierzy się z PGE Turowem Zgorzelec w Kosynierce na inaugurację sezonu Suzuki 1. Ligi. Bilety na oba mecze możecie kupić pod adresem wks-slask.abilet.pl lub w zakładce “KUP BILET”. Hej Śląsk!

Tagi: aleksander dziewaarkaassecoasseco arka gdyniaeblenerga basket ligagdyniaPetar Mijovićplkrelacjaśląskśląsk wrocławwkswrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

19 − sześć =