WKS Śląsk Wrocław przegrał z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski 74:83 w 2. kolejce Energa Basket Ligi. Początek spotkania zwiastował nam bardzo emocjonujące starcie, jednak z biegiem czasu gospodarze coraz bardziej uciekali Trójkolorowym i ostatecznie zasłużenie wygrali na otwarcie Areny Ostrów.
Spotkanie ze Stalą rozpoczęliśmy trochę zmienionym składem, ponieważ na boisko wybiegli Strahinja Jovanović, Kodi Justice, Ivan Ramljak, Aleksander Dziewa oraz Cyril Langevine. Pierwsze punkty w meczu zdobył Ramljak, jednak widać było, że oba zespoły zaczęły dość nerwowo i nie były w stanie znaleźć swojego rytmu. Pierwsza przełamala się Stal za sprawą trójki Palmera Jr. oraz akcji 2+1 Kuliga, po których było 4:8. Wydawało się, że Śląsk już zaczyna wchodzić w mecz, kiedy kolejne punkty Stali szybko zmusiły trenera Mijovicia do wzięcia przerwy na żądanie. Po niej niestety niezbyt poprawiła się nasza gra. Indywidualna akcja Jovanovicia to było za mało, aby dogonić rywali, którzy powoli zwiększali swoją przewagę. Przebieg meczu chwilowo odmieniło wejście Bibbsa, który od razu zdobył pięć punktów, zmniejszając tym samym naszą stratę do czterech oczek. Do Amerykanina należały też ostatnie punkty w tej kwarcie, która po jego rzucie zza łuku zakończyła się wynikiem 20:23.
Na początku drugiej części oba zespoły wymieniały się punktami spod kosza. Niestety później znów zdarzały nam się proste straty, po których Stal zdobywała kolejne punkty. Po trójce Drechsela gospodarze prowadzili już 32:23. Wtedy dwoma akcjami punktowymi oraz przechwytem pomiędzy nimi popisał się Justice i trener Stali poprosił o czas. Po przerwie Kodi dorzucił jeszcze jedną trójkę i ponownie przegraliśmy tylko czterema punktami. Naszym największym problemem w pierwszej połowie była jednak defensywa, z którą dobrze dysponowana Stal radziła sobie zdecydowanie zbyt łatwo, często zdobywając punkty spod samego kosza. Na koniec 2Q ostrowianie popisali się efektownymi punktami po podaniu bezpośrednio zza linii bocznej i na przerwę schodziliśmy przegrywając 36:46.
Jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej pierwsze punkty należały do Ramljaka. Był to pierwszy sygnał do ataku, a kolejny dołożył Langevine, który w dwóch kolejnych akcjach zdobył pięć ważnych oczek. Niestety rywale również byli skuteczni pod naszym koszem, przez co nie byliśmy w stanie ich dogonić. Przez większość meczu nie pomagały nam też zbiórki, dzięki czemu Stal nieraz miała nawet kilka szans na zdobycie punktów. Wraz z rosnącą stratą wrocławianie starali się częściej rzucać za trzy, jednak skuteczność zza łuku pozostawiała tego dnia wiele do życzenia. Po drugiej stronie z kolei Florence trafił zza łuku i szybko dołożył następne punkty. Po kolejnej prostej stracie Śląska i akcji 2+1 Palmera Jr. było już 48:64. Po prawie czterech minutach bez punktu Kolenda przełamał naszą niemoc w ataku, jednak były to też nasze ostatnie punkty w tej kwarcie, która zakończyła się wynikiem 50:68.
Ostatnie 10 minut rozpoczęło się od trójki Karolaka, która chwilowo poderwała nasz zespół. Niestety chwilę później po piątym faulu z boiska zejść musiał Dziewa. Dodatkowo Stal odwdzięczyła się nam celnym rzutem zza łuku, czym ostudziła nieco zapędy Trójkolorowych i zmusiła trenera Mijovicia do wzięcia przerwy. Błędy, które prześladowały nas przez większość spotkania, w ostatnich minutach tylko się mnożyły i z taką grą nie było żadnych szans, aby wrócić do meczu. Trochę niespodziewanie cień nadziei przywróciło nam kilka rzutów z dystansu, po których zmniejszyliśmy stratę do 12 punktów. Trener Stali Igor Milicić wiedział, że nie ma co ryzykować i na dwie i pół minuty do końca meczu poprosił o czas, aby uspokoić grę swojego zespołu. Co prawda zaraz po niej zza łuku trafił Bibbs, jednak był to ostatni zryw, na który było nas tego dnia stać. Ostrowianie wciąż byli skuteczni i do końca dowieźli zwycięstwo 83:74.
– Gra z dwiema – moim zdaniem – najmocniejszymi drużynami w lidze na sam początek sezonu na pewno nie jest łatwa. Jeśli chcesz wygrać takie spotkanie, jak to dzisiejsze, musisz być skoncentrowany przez 40 minut. W pierwszej połowie, gdy przegrywaliśmy jeszcze tylko kilkoma punktami, podjęliśmy kilka bardzo złych decyzji i zostaliśmy za to ukarani. Z taką energią po stronie rywali, jaką miała dziś ekipa Stali, nie jest łatwo odrabiać straty. Gospodarze zasłużyli na zwycięstwo, a my skupiamy się już na meczu z Toruniem, podczas którego chcemy rozpocząć serię wygranych. Liczę na dobrą reakcję moich zawodników, wsparcie fanów i lepszą sytuację po kolejnych spotkaniach – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Petar Mijović, trener Śląska.
– Tak jak powiedział trener: gdy gra się przeciwko mistrzowi Polski na jego terenie, w dodatku przy pełnych trybunach, trzeba być skupionym przez cały mecz. U nas zabrakło trochę dodatkowej energii, przegraliśmy drugi mecz z silnym rywalem. Nie załamujemy się jednak i już patrzymy w przyszłość z optymizmem. Przed nami dużo meczów, w których chcemy wrócić na ścieżkę zwycięstw – dodawał Jakub Karolak.
Zdecydowanie nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Rozgrywki zaczynamy od dwóch porażek, jednak trzeba też pamiętać, iż na starcie mieliśmy zapewne dwa najtrudniejsze wyjazdy w całym kalendarzu. Teraz nie będziemy mieli wiele czasu na rozpamiętywanie, ponieważ już w środę rozegramy spotkanie z Twardymi Piernikami Toruń w hali Orbita. Liczymy na gorące wsparcie naszej drużyny podczas pierwszego domowego spotkania – widzimy się o 18:00! Hej Śląsk!