Podopieczni Dusana Stojkova wracają na zwycięską ścieżkę. Najpierw w środę zdeklasowali drugoligowych Rycerzy Rydzyna 107:62, a następnie w piątek efektownie zrewanżowali się AZS AGH Kraków wygrywając 85:76. Oba spotkania rozegrano w Kosynierce.
Śląsk dobrze rozpoczął środowe spotkanie i już po trzech minutach (głównie dzięki dwóm trójkom Leńczuka) prowadził z Rycerzami 11:4. Szybko jednak okazało się, że goście nie zamierzają się położyć przed wyżej notowanym rywalem i zdobywając 8 punktów niespodziewanie objęli prowadzenie 12:11. Wtedy mecz wyrównał się i do końca kwarty oba zespoły szły cios za cios, ale finalnie na punkty (a to w koszykówce najważniejsze) minimalnie prowadzili Wojskowi. Wszystko za sprawą Pawła Strzępka, który w ostatniej sekundzie pierwszej części spotkania trafił spod kosza i na tablicy zrobiło się 21:19 dla Śląska.
W drugiej kwarcie wrocławianie byli o wiele bardziej konsekwentni. Strzelanie rozpoczęli od rzutów zza łuku, ale tym razem w rolach głównych wystąpili Sebastian Bożenko i Paweł Strzępek. Z minuty na minutę rozkręcał się też Miłosz Góreńczyk, który oprócz celnej trójki popisał się również efektownym wsadem. Rycerze tym razem nie potrafili zareagować na zmasowany atak Trójkolorowych i mecz zrobił się bardzo jednostronny. Gości dobił Szymon Tomczak, który zamknął kwartę akcją 2+1. Śląsk na przerwę schodził prowadząc już 48:31.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Wrocławska młodzież w dwie minuty zdobyła 12 punktów i losy meczu wydawały się już przesądzone. Po czterech minutach trzeciej kwarty prowadzili już 30. punktami! W końcówce znów uaktywnili się nasi strzelcy, którzy ranili rycerstwo z dystansu. Najpierw dwukrotnie celnie zza łuku rzucił Leńczuk, a dzieła dopełnił Strzępek. 84:47 po trzydziestu minutach spotkania.
Czwartą kwartę rozpoczął Paweł Strzępek, który znów popisał się rzutem za trzy punkty. Rozkręcił się też Michał Sitnik, któremu finalnie udało się uzbierać 14 punktów. Najlepszy na boisku był jednak Miłosz Góreńczyk, który rzucił łącznie 26 oczek, rozdał 8 asyst i zanotował 6 zbiórek. Mecz zakończył się wynikiem 107:62.
W piątek Trójkolorowych czekało trudniejsze zadanie, ale udało się je wykonać. I to w całkiem przekonujący sposób! Mecz był toczony w dobrym tempie od samego początku. Efektownymi akcjami popisywali się Miłosz Góreńczyk, Michał Sitnik i Szymon Walski. Gdyby jeszcze w końcówce lepszą skuteczność dołożył Maksymilian Zagórski, po dziesięciu minutach mielibyśmy remis. A na tablicy goście prowadzili 25:20.
W drugiej kwarcie Śląsk wrzucił wyższy bieg, a prawdziwe show rozpoczął Sitnik. “Sito” w krótkim czasie zaliczył akcję 2+1, wsad i efektowny blok. Na 3 minuty przed końcem bardzo ważną trójkę trafił Zagórski i Śląsk wreszcie objął prowadzenie – 39:38. Po chwili Zagór wykorzystał pod koszem dobre podanie Leńczuka i było już 41:38. Wrocławianom pomógł też… trener rywali, którego nadmierną ekspresję sędzia ukarał faulem technicznym – rzut wolny na punkt dla Śląska zamienił Leńczuk, który po chwili wykorzystał jeszcze kolejne trzy wolne przyznane nam za faul przy jego rzucie zza łuku. Do przerwy było 48:40 dla gospodarzy.
fot. Ewa Michalik / Ewcia_mk Foto
Po przerwie Wojskowi kontynuowali to, co pokazali w drugiej kwarcie. Mimo pięciu fauli kapitana – Sebastiana Bożenki – udało się powiększyć przewagę. Wszystko dzięki dużej dawce determinacji oraz konsekwencji. Liderami drużyny byli Leńczuk, Sitnik i Zagórski. Zwłaszcza ten drugi grał dzisiaj niesamowite zawody strasząc rywali pod jednym i drugim koszem. A to wsadem, a to zbiórką, a to “czapą”. Efekt był taki, że mimo krótkiej ławki, Śląsk prowadził po trzydziestu minutach 69:55.
Czwarta kwarta zupełnie nie przypominała zwykłego sparingu. Śląsk chciał wygrać za wszelką cenę, AZS AGH próbowało gonić. Coraz bardziej było widać brak nominalnego rozgrywającego w ekipie Trójkolorowych. W dodatku po cztery faule na koncie mieli Leńczuk i Zagórski. Mimo tego Śląsk wciąż wysoko prowadził. Nie zawodził Michał Sitnik, który znów popisał się efektownym wsadem i kolejnymi zbiórkami. Z kolei goście razili nieskutecznością zza łuku. W końcówce goście jeszcze bardziej podkręcili tempo, ale Śląsk miał swoich liderów, a Ci nie zawodzili. Leńczuk trafił zza łuku, Zagórski ośmieszając obronę z łatwością wszedł pod kosz i zdobył kolejne 2 punkty, a Michał Sitnik założył rywalom dwie “czapy” w jednej akcji! W ostatnich sekundach zrobiło się nerwowo po kilku niepotrzebnych faulach, ale ostatecznie goście zmniejszyli straty tylko do 9 punktów i mecz zakończył się wynikiem 85:76 dla wrocławian.
Za Śląskiem II udane dni. Komplet zwycięstw i przekonujący styl. Oby tak dalej, Wojskowi – hej Śląsk!