Elektrobud-Investment ZB Pruszków wygrał z TBS Śląskiem II Wrocław 97:78. Mecz miał dość powolne tempo i toczył się pod dyktando gospodarzy, jednak ilość punktów pokazała, że nie oznaczało to małej liczby akcji. Do zwycięstwa Pruszków poprowadził Adrian Suliński, który zdobył 21 punktów oraz miał 71% skuteczności w rzutach zza łuku.
Śląsk rozpoczął piątką: Sebastian Bożenko, Jakub Musiał, Tomasz Żeleźniak, Jan Wójcik, Szymon Tomczak.
Spotkanie otworzył Znicz wsadem Krystiana Tyszki. Nieskuteczne akcje Wojskowych pozwoliły gospodarzom na zdobycie pierwszych sześciu oczek. Konto WKS-u dopiero w 4. minucie otworzył Jan Wójcik. Cierpliwe rozgrywanie piłki przez podopiecznych Andrzeja Kierlewicza przynosiło skutek, goście starali się z kolei gonić ich punktami zdobywanymi w kontrach. W ataku pozycyjnym mieliśmy jednak duże problemy, przez co po 10 minutach przegrywaliśmy 24:16.
Druga część meczu rozpoczęła się bardzo podobnie do pierwszej – dominowali gospodarze. Złą passę przerwał Aleksander Leńczuk, zdobywając dla swojej drużyny dwa oczka. Dziurawa defensywa Śląska nie pozwalała jednak na poprawę wyniku w ataku. Skuteczność z gry na poziomie 38% nie dawała szans na dogonienie rywali, którzy wygrywali już 42:18. Jedyne punkty, jakie spływały na konto Wojskowych, były zdobywane z rzutów wolnych. Jednak gospodarze też korzystali z fauli Śląska, gdyż obie drużyny wykorzystały swój limit przewinień. Pierwszą połowę zakończył Adrian Suliński, rzucając zza łuku w ostatniej sekundzie akcji. Pruszkowianie prowadzili 52:28.
Na początku trzeciej kwarty obie drużyny miały problemy z trafianiem do kosza.. Po dwóch minutach pierwszy punkty zdobył Roman Janik. Później gospodarze trafili dwie trójki i wsad. Po tych akcjach Znicz Pruszków prowadził już 62:34. Królem rzutów zza łuku w tym meczu na pewno był Suliński, który trafił 5 z 7 takich prób. Wojskowi cały czas nie potrafili zbliżyć się do rywala, korzystając głównie z rzutów wolnych. Jakub Musiał prowadził drużynę ze stuprocentową skutecznością w każdej kategorii i 16 zdobytymi punktami. Trójkolorowi zdawali się odzyskać swój rytm, jednak wciąż byli mocno w tyle. Przed ostatnią kwartą pruszkowianie wygrywali 71:52.
Obie drużyny chciały narzucić swoje tempo w ostatnich 10 minutach gry. Znicz chciał grać powoli, Śląsk wręcz przeciwnie. W pierwszej minucie gospodarze trafili dwa razy za trzy, pokazując, że to oni wciąż kontrolują grę. Goście starali się nie pozostawać w tyle, jednak nawet ich dwie trójki nie dały im szans na odrobienie strat. Na zegarze zostało pięć minut, a tablica pokazywała wynik 83:62. Ogrom rzutów wolnych bardzo spowolnił rozgrywkę. Różnica w punktach wciąż pozostawała mniej więcej taka sama. Problemy techniczne wymusiły krótką przerwę, na parkiecie jednak nic się nie zmieniło. Znicz Basket Pruszków wygrał ostatecznie 97:78.
Gwiazdą meczu dla WKS-u był Jakub Musiał, który dzięki swojej skuteczności zdobył tyle samo punktów, co Adrian Suliński dla Pruszkowa – 21. Tym razem jednak goście wracają na tarczy po słabym występie. Rok kończymy z bilansem 7-7. Następny mecz rozegramy już w 2021 roku, gdy 3 stycznia zmierzymy się na wyjeździe z Księżakiem Łowicz i powalczymy o przełamanie złej passy. Hej Śląsk!