WKS Śląsk Wrocław przegrał z Enea Zastalem BC Zielona Góra 71:81 w hali CRS w 1. kolejce Energa Basket Ligi sezonu 2021/22. Pomimo tego, że podopieczni Petara Mijovicia po dwóch kwartach prowadzili 43:40, korzystnego rezultatu nie udało się dowieźć do końca i Trójkolorowi rozgrywki rozpoczynają od porażki. Na ogromne brawa zasługuje Cyril Langevine, który spotkanie w Zielonej Górze zakończył z 24 punktami na koncie.
Do pierwszego w nowym sezonie spotkania wrocławianie przystąpili w najmocniejszym personalnie zestawieniu. Do Zielonej Góry z drużyną przyjechał m.in. Kodi Justice, najnowszy nabytek Trójkolorowych, który dołączył do zespołu kilka dni wcześniej. Meczu nie rozpoczął jednak w wyjściowej piątce, a w składzie Śląska wybiegli Strahinja Jovanović, Justin Bibbs, Ivan Ramljak, Kerem Kanter i Cyril Langevine. Gospodarze odpowiedzieli natomiast zestawieniem: Branden Frazier, Nemanja Nenadić, David Brembly, Jarosław Zyskowski oraz Dragan Apić.
W mecz lepiej wszedł Zastal, który po niespełna minucie prowadził już 4:0. Pierwsze punkty dla Trójkolorowych z rzutów wolnych zanotował chwilę później Kanter i spotkanie rozpoczęło się na dobre. Po dwóch z rzędu skutecznych akcjach w wykonaniu Langevine’a, przyjezdnym udało się doprowadzić do remisu 6:6. Z biegiem minut widać było coraz lepszą organizację gry w obronie wrocławian, co przekładało się na blokowanie penetracji podkoszowych rywali. Później jednak zielonogórzanom udało się zaliczyć dobry fragment i po 5 minutach gry odjechali z wynikiem (14:6). Trener Petar Mijović zmuszony był poprosić o czas. Po przerwie przewaga gospodarzy nie zmniejszała się znacząco, choć w końcówce Śląsk wyglądał w ataku nieco lepiej. Ostatecznie, pomimo determinacji Wojskowych, Zastalu nie udało się dogonić i po pierwszej kwarcie było 18:21.
W drugie 10 minut ponownie lepiej weszli wicemistrzowie Polski, którzy szybko powiększyli przewagę i sytuacja Śląska zaczęła wyglądać coraz gorzej. Najwięcej kłopotów gościom sprawiał Dragan Apić, który po 13 minutach miał na koncie już 11 punktów i 3 zbiórki. Później jednak Trójkolorowi podnieśli intensywność swojej gry, a po celnej trójce Jakuba Karolaka było już tylko 23:27 i o przerwę poprosił trener gospodarzy Oliver Vidin. Po czasie dla zielonogórzan kontrolę nad meczem przejęli jednak Wojskowi, a po efektownej akcji 2+1 Cyrila przyjezdni wyszli na pierwsze prowadzenie w tym meczu – 32:29. Langevine miał wówczas na koncie już 7 punktów i 2 zbiórki i był najlepiej punktującym gości, a współpraca rozgrywających z Amerykaninem była póki co najsilniejszą bronią Śląska. Nie minęły dwie minuty, a “Cy” miał już 12 “oczek”. Gospodarze ani myśleli oddawać pola rywalom, ale po błędzie 24 sekund, przy stanie 38:36 dla Trójkolorowych, Vidin poprosił o kolejną przerwę. Po czasie znowu znać o sobie dał Apić, który skuteczną penetracją doprowadził do wyrównania najpierw 38:38, a później 40:40. Na niespełna minutę przed końcem pierwszej połowy mieliśmy zatem remis i trener Mijović poprosił o czas. Ostatnią akcję w tej kwarcie miał po swojej stronie Zastal, ale po niecelnym rzucie piłkę zebrał Karolak, a niemal równo z syreną zza łuku trafił Kolenda i to Śląsk do przerwy prowadził 43:40.
Pierwsza połowa była popisem gry zawodników podkoszowych. Z jednej strony świetnie dysponowany Dragan Apić (19 punktów, 8 zbiórek), który niemal w pojedynkę stanowił o sile swojego zespołu. Po drugiej stronie barykady natomiast Cyril Langevine, który ze stuprocentową skutecznością (6/6) zgromadził 14 “oczek” i 2 zbiórki.
W drugą połowę kapitalnie weszli Wojskowi, najpierw Langevine, a później zza łuku Ramljak i było już 48:40. Gospodarzom dość szybko udało się jednak dogonić wynik, a po rzutach wolnych Meyera przewaga Śląska stopniała do trzech “oczek” (50:47). Kolejna strata w ataku i udana akcja Zyskowskiego spowodowały, że Trójkolorowi mieli już tylko punkt przewagi (50:49) i trener Mijović poprosił o przerwę. Po czasie kolejna świetna asysta Munji do Cyrila, ale potem dwie z rzędu skuteczne akcje zielonogórzan i na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty to właśnie oni prowadzili 54:52. Czas mijał, a przewaga Zastalu rosła i na 1:30 do końca było już 58:52. W ostatnich sekundach akcją 2+1 popisał się Krzysztof Sulima i wynikiem 65:54 zakończyła się trzecia odsłona meczu.
Ostatnią kwartę znowu lepiej rozpoczął Zastal, ale po chwili do głosu doszedł WKS, a po rzutach wolnych Cyrila strata gości wynosiła 11 punktów (57:68). Sam Langevine natomiast miał na koncie już 19 “oczek” i rozgrywał fenomenalne indywidualnie zawody. Kolejne minuty sugerowały, że o ostatecznym rezultacie zadecydują detale, bo na 5 minut przed ostatnią syreną na tablicy widniał wynik 69:63. Wtedy jednak po raz kolejny piąty bieg włączyli zielonogórzanie, a po “trójce” Nenadicia dystans zwiększył się (a właściwie wrócił) do aż 11 punktów (74:63). Walka toczyła się do samego końca i na niespełna minutę przed końcem kolejny celny rzut za trzy punkty – tym razem autorstwa Justice’a – sprawił, że Trójkolorowi mieli do nadrobienia 7 punktów. Trójka Nenadicia na 40 sekund przed końcem okazała się ostatecznym ciosem, który zamknął rywalizację w meczu. Ostatecznie Enea Zastal BC Zielona Góra wygrał we własnej hali 81:71 i lepiej rozpoczął sezon 2021/22.
– To był bardzo ciężki mecz. Spodziewaliśmy się tego, bo Zastal i Stal to prawdopodobnie najsilniejsze drużyny w lidze – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Petar Mijović. – Nikt nie lubi przegrywać, ale myślę, że w sytuacji, w której nasza drużyna wciąż zgrywa się z nowymi zawodnikami, dwa trudne wyjazdy na początek sezonu to niezłe rozwiązanie. Dziś w pierwszej kwarcie zagraliśmy zbyt miękko i mieliśmy spore problemy w obronie. W momencie, w którym poprawiliśmy defensywę, rozkręciliśmy się także z przodu, wychodząc na ośmiopunktowe prowadzenie. W tym momencie nie trafiliśmy jednak paru łatwych rzutów i straciliśmy pewność siebie. Rywale wrócili do gry dzięki punktom z kontr, a nam zabrakło koncentracji przez kilka minut. Zastal wrócił do gry, a później trafiał trudne rzuty, gdy udawało nam się nieco zmniejszyć straty. Zielona Góra zasłużyła na zwycięstwo, a przed nami bardzo dużo pracy, szczególnie w ofensywie. Mamy swoje problemy z kontuzjami, które może i nie są zbyt poważne, ale sporo nas kosztują. Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy walczyli i mam pewność, że w niedalekiej przyszłości będzie nas stać na znacznie lepszą grę.
Pomimo tego, że w naszej grze widać jeszcze wiele mankamentów, to z pewnością z tygodnia na tydzień widać progres. Kanter i Justice dopiero dołączyli do zespołu i potrzeba czasu, żeby wszystko zaczęło funkcjonować płynnie. Z pewnością ogromną wartością dodaną w tym meczu był Cyril Langevine, który nie tylko zdobył 24 punkty, ale pokazał, że można na nim oprzeć grę w ofensywie i w ważnych momentach nie zawodzi. W kolejnym tygodniu mamy sporo czasu na ciężką pracę i przeanalizowanie błędów, by na starcie ze Stalą w Ostrowie być gotowym w 100%. Wszystkie ręce na pokład. Głowa do góry, Trójkolorowi! Hej Śląsk!