WKS Śląsk Wrocław pokonał Trefl Sopot 71:67 w meczu 26. kolejki Energa Basket Ligi. Spotkanie w Hali Orbita od samego początku było bardzo wyrównane, ale mimo wielu braków kadrowych to Trójkolorowi mogli się cieszyć ze zwycięstwa.
Przed hitowym spotkaniem z Treflem kilku ważnych zawodników Śląska niestety dopadły kontuzje. Uraz stawu barkowego wykluczył z gry Jeremiah Martina, a Vasa Pusica nie mógł zagrać ze względu na problem z plecami. Wciąż do gry nie był gotowy także Justin Bibbs, a D.J. Mitchell pojawił się w składzie, ale nie wyszedł na parkiet. W zaistniałych okolicznościach wyjściowa piątka prezentowała się następująco: Łukasz Kolenda, Michał Mindowicz, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Arciom Parachouski.
Szczególnie obecność 20-letniego Mindowicza w początkowym ustawieniu była sporym zaskoczeniem, jednak ten nietypowy skład naprawdę dobrze funkcjonował i Śląsk szybko wyszedł na prowadzenie. Od samego startu w dużym gazie był Kolenda, który w końcu mógł zagrać przeciwko swojemu bratu, Michałowi. Efektowny początek meczu zaliczył także Kuba Nizioł. Niestety goście po paru minutach doszli do głosu i dzięki szczelnej obronie oraz świetnej skuteczności zza łuku dogonili Trójkolorowych. Po 10 minutach na tablicy widniał wynik 22:22.
W drugiej odsłonie obie drużyny nieco spuściły z ofensywnego tonu. Pod nieobecność kontuzjowanych kolegów swoje minuty nieźle wykorzystywali młodzi zawodnicy. Liderem punktowym sopocian był Andrzej Pluta Jr., w Śląsku zza łuku celnie przymierzył Aleksander Wiśniewski. Do szatni schodziliśmy w niezłych nastrojach i przy jednopunktowym prowadzeniu. Pierwszą połowę zakończył rzut za trzy Aleksandra Dziewy i punkty Daniela Gołębiowskiego.
W trzeciej kwarcie byliśmy świadkami chaotycznej gry z obu stron. Wynik wciąż oscylował wokół remisu i kibice w Hali Orbita byli świadkami bardzo wyrównanego starcia. Najbardziej efektowną akcję przeprowadzili wrocławianie. Jakub Nizioł podał do Ivana Ramljaka, a ten efektownym wsadem zakończył kontrę WKS-u. Trójkolorowi mozolnie budowali przewagę i po trzech odsłonach prowadzili dwoma punktami (50:48).
W ostatniej kwarcie obraz gry wyglądał podobnie. Sporo chaosu po obu stronach i wyrównana walka dominowały na parkiecie Hali Orbita. W tym chaosie lepiej radził sobie Śląsk. Ważne rzuty wolne trafiał Aleksander Dziewa, a przewaga Trójkolorowych urosła już nawet do sześciu oczek (64:58).
Wydawało się, że wrocławianie spokojnie dowiozą prowadzenie do końca, ale w samej końcówce Strahinja Jovanović trafił dwa rzuty za trzy punkty i przewaga stopniała do zaledwie dwóch punktów. W ostatniej akcji znakomicie odnalazł się jednak Nizioł, który zaliczył kluczową zbiórkę i trafił dwa rzuty wolne, które ostatecznie ustaliły wynik spotkania.
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 71:67 (22:22, 15:14, 13:12, 21:19)