Weegree AZS Politechnika Opolska po dość chaotycznym meczu pokonała TBS Śląsk II Wrocław 82:76. Trójkolorowi w pewnym momencie mieli już potężną stratę do rywali i mimo, że w ostatniej części meczu zdołali wrócić do gry i nawet przez chwilę być na prowadzeniu, to w końcówce niestety ponownie czegoś zabrakło. Tym samym po raz kolejny wracamy do Wrocławia z tylko jednym punktem.
Śląsk rozpoczął piątką: Kacper Gordon, Aleksander Leńczuk, Tomasz Żeleźniak, Jan Wójcik oraz Szymon Walski.
Wrocławianie zaczęli to spotkanie dość nerwowo. W obronie zostawiali przeciwnikom zbyt dużo miejsca, dzięki czemu ułatwiali im zdobywanie punktów. Z kolei w ataku mieli spore problemy ze skutecznością oraz dodatkowo popełniali proste błędy. Grę Śląska zdecydowanie odmienił Sebastian Bożenko, który na boisku pojawił się po dwóch szybko złapanych faulach Gordona. Poza ośmioma punktami kapitan TBS-u popisał się w pierwszej kwarcie też efektownymi asystami. W kolejnych minutach po obu stronach boiska oglądaliśmy dobrą grę w obronie. Jedni i drudzy starali się wysoko wychodzić w defensywie, uniemożliwiając rywalowi wejścia pod kosz. Gospodarze na dodatek często starali się podwajać zawodników Śląska i okazało się to bardzo skuteczne, ponieważ nie zdobyli oni w tej kwarcie już wielu punktów i ostatecznie zakończyła się ona wynikiem 22:18 dla Politechniki.
Drugą ćwiartkę świetnie rozpoczęli Trójkolorowi, na chwilę wychodząc nawet na prowadzenie. Koszykarze z Opola po początkowym przestoju wrócili jednak do gry z pierwszej kwarty i znów zaczęli dyktować swoje warunki. Szczególnie ich szybkie przerzuty oraz wejścia pod kosz dawały im wiele punktów. Wrocławianie byli za to mocno rozkojarzeni i zamiast dobrze rozegranych akcji widzieliśmy po ich stronie zdecydowanie zbyt dużo strat. Jeśli już dochodzili do pozycji rzutowych, to i tak zazwyczaj nie trafiali, czy to z półdystansu czy też zza łuku. W tej części meczu skuteczność Śląska była naprawdę przerażająco niska i patrząc na całą pierwszą połowę to również nie była ona zadowalająca – wynosiła zaledwie 37% z gry. Żeby lepiej zobrazować, w jaki dołek wpadła nasza drużyna, wystarczy powiedzieć, iż przez ostatnie sześć minut pierwszej połowy zdobyliśmy zaledwie dwa punkty. Na nasze szczęście gospodarze pod koniec także się trochę pogubili, ale i tak schodzili na przerwę, prowadząc 42:28.
Zawodnicy z Wrocławia na drugą połowę wyszli bardzo zmotywowani i po trójce Gordona wydawało się, że szybko będą chcieli odrobić straty. Niestety momentalnie powróciły nasze demony sprzed przerwy. W ofensywie ponownie kulała skuteczność, a gra w defensywie również pozostawiała wiele do życzenia. Politechnika Opolska nie miała najmniejszych problemów z naszą obroną i spokojnie powiększała swoją przewagę. W pewnym momencie wynosiła ona już 21 punktów. Nieoczekiwanie Trójkolorowych do meczu przywróciły rzuty zza łuku, które wcześniej w ogóle im nie wychodziły. Trójki kolejno Bożenki, Strzępka oraz Leńczuka napędziły cały zespół i ponownie pozwoliły uwierzyć w zwycięstwo. To właśnie ostatni z wymienionych, najbardziej doświadczony gracz TBS-u, w tym trudnym okresie wziął na siebie ciężar gry. Osiem punktów z rzędu Aleksandra w głównej mierze pozwoliło wrocławianom w bardzo krótkim czasie zmniejszyć stratę do zaledwie sześciu punktów. Kiedy wydawało się, że gra Śląska wygląda coraz lepiej i drużyna może już niedługo dogoni rywala, w ich akcje ponownie wkradło się kilka błędów i przed ostatnią częścią na tablicy widniał wynik 67:56.
Trójki Leńczuka i Walskiego na początku czwartej kwarty na nowo zmotywowały Trójkolorowych, a zaledwie chwilę później efektowny wsad Wójcika zmusił trenera Knapa do wzięcia przerwy na żądanie, bowiem przewaga jego podopiecznych błyskawicznie zmalała do jedynie trzech punktów. Niewiele jednak przyniosła ta przerwa, ponieważ gospodarzom dalej nie wychodziła żadna akcja. Teraz to oni wpadli w totalną zapaść, którą to wrocławianie starali się wykorzystać. Śląsk był ewidentnie w gazie i po serii 14:0 po raz pierwszy od dłuższego czasu wrócił na prowadzenie. AZS, podobnie jak wcześniej zespół z Wrocławia, przełamał się dzięki rzutom zza łuku i wrócił do gry. Na dwie minuty przed końcem spotkania to ponownie gospodarze prowadzili dwoma punktami i szykowała nam się bardzo emocjonująca końcówka. Niestety w tych ostatnich minutach nasza drużyna nie zdołała zdobyć choćby jednego punktu. Piłka nie wpadała naszym zawodnikom nawet z czystych pozycji i jedyne, co nam pozostało, to faulować rywali. Politechnika Opolska z linii się jednak nie myliła i po czterech celnych rzutach osobistych ostatecznie wygrała to spotkanie 82:76.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Trójkolorowych był Aleksander Leńczuk (19 punktów), który w drugiej połowie starał się poderwać zespół do walki. Udany występ zaliczył również Sebastian Bożenko (15 punktów, 6 asyst) a double-double osiągnął Jan Wójcik (13 punktów, 10 zbiórek).
Porażka z zespołem z Opola komplikuje nieco sytuację w tabeli, jednak dalej liczymy się w walce o play-offy. Kolejne spotkanie TBS Śląsk II Wrocław rozegra 29 stycznia w Prudniku z miejscową Pogonią i aby nie stracić kontaktu z ósemką, koniecznie będziemy musieli się odblokować na wyjeździe. Hej Śląsk!