Przed tygodniem FutureNet Śląsk Wrocław pokonał Syntex Księżak Łowicz, a teraz zmierzy się z dwoma innymi beniaminkami 1. Ligi. Na pierwszy ogień idzie wyjazdowe spotkanie z AZS AGH Kraków. Początek meczu w niedzielę o 19:00.
W zeszłym sezonie Śląsk mierzył się w rozgrywkach 1. Ligi z zespołem R8 Basket Kraków. Dziś ten klub już nie istnieje – jego sponsor postanowił wycofać się z finansowania drużyny po nieudanych zeszłorocznych play-offach. Na zapleczu ekstraklasy występuje jednak inna drużyna ze stolicy Małopolski – AZS AGH Kraków. Jak sama nazwa wskazuje, zespół ma uczelniane korzenie: wszystko zaczęło się w 2007 roku od mistrzostwa drużyny Wydziału Odlewnictwa AGH w Międzywydziałowej Lidze Koszykówki Mężczyzn. Trzy lata później zespół rozpoczął rywalizację na poziomie ligowym, już w pierwszym sezonie awansując do 2. Ligi. W sezonie 2015/16 AZS AGH wywalczył promocję na kolejny szczebel – do 1. Ligi, gdzie jednak nie zdołał się utrzymać, przegrywając w fazie play-out z SKK Siedlce. W ubiegłych rozgrywkach, mimo znacznie zmienionego składu, udało się powtórzyć sukces sprzed dwóch lat i wrócić na zaplecze ekstraklasy. W fazie play-off krakowianie pokonali Daas Basket Hills Bielsko-Biała, KS Stal Kosz Ostrów Wielkopolski i AZS UMCS Lublin, po czym przystąpili do rywalizacji o awans z MCKiS Jaworzno. Pierwszy mecz w Krakowie gospodarze wygrali 66:65 po zwycięskim rzucie 18 sekund przed końcem meczu, lecz w Jaworznie przegrali 66:78. W decydującym spotkaniu Akademicy wygrali wyraźnie 74:47 i mógli cieszyć się z sukcesu, na deser triumfując w całych rozgrywkach 2. Ligi po dwóch zwycięstwach w finale z Górnikiem Trans.eu Wałbrzych. Jakby tego było mało, kilka dni później drużyna AZS AGH po raz pierwszy zdobyła złoto Akademickich Mistrzostw Polski – to był bez wątpienia najlepszy sezon w krótkiej historii klubu!
Jednym z głównych architektów sukcesów krakowskiej ekipy jest szkoleniowiec Wojciech Bychawski, który związany jest z nią od początku jej istnienia, a początkowo pełnił rolę grającego trenera. 42-latek przed obecnymi rozgrywkami zdecydowanie postawił na zawodników, którzy kilka miesięcy temu wywalczyli awans. Za jedyne istotne wzmocnienia można uznać przyjście Artura Włodarczyka i Michała Sadły z Sokoła Łańcut i powrót Tomasza Zycha, który stracił niemal cały poprzedni sezon po zerwaniu więzadeł w kolanie. Ten ostatni jako jedyny w drużynie przekroczył 30. rok życia, a AZS AGH – jak na akademicką drużynę przystało – jest drugą najmłodszą ekipą w lidze (po WKK Wrocław) z średnią wieku 21,79 lat. W zespole z grodu Kraka brakuje znanych nazwisk i wyraźnego lidera, ale trener Bychawski w niedawnej rozmowie z WP SportoweFakty mówił: „Można wziąć do ręki kartkę i czytać po kolei nazwiska danej ekipy, ale mogę zagwarantować nieskromnie, że 80 procent zespołów nie przeszłoby przygotowania fizycznego do I ligi, jakie wytrzymała moja drużyna z trenerem Piotrem Bielem. Zawodnicy by zrezygnowali, obrazili się, albo po prostu by usiedli na d****. Nie mamy nazwisk, ja sam nie mam żadnego, jestem prostym człowiekiem, który gdzieś się uczy fachu trenerskiego. Większość moich graczy to są młodzi ludzie. Jak oni nie będą zapieprzać, nie będą mocno trenować i robić tego, co trzeba, to nigdy nigdzie nie dojdą.”
AZS AGH bardzo dobrze rozpoczął sezon – na inaugurację co prawda przegrał z STK Czarnymi Słupsk, ale następnie wyraźnie i niespodziewanie wygrał z silnymi Enea Astorią Bydgoszcz i WKK Wrocław. Ostatnie trzy spotkania to jednak trzy porażki: z Rawlplug Sokołem Łańcut, Polfarmexem Kutno i EB-Investment ZB Pruszków w ostatniej kolejce. Drużyna Bychawskiego z bilansem 2-4 zajmuje 10. miejsce w tabeli, a w niedzielnym meczu będzie chciała przełamać złą passę. O to oczywiście nie będzie łatwo – FutureNet Śląsk na 7 meczów zanotował 7 zwycięstw i samodzielnie przewodzi w tabeli, mając też najlepszą średnią zdobytych punktów, asyst i zbiórek na mecz. Defensywę WKS-u czeka jednak ciężka walka pod własnym koszem, bowiem Akademicy są na drugim miejscu w lidze pod względem zbiórek w ataku i na trzecim miejscu w klasyfikacji celnych rzutów za dwa punkty.
Wyjazd do Krakowa na pewno nie będzie miły i przyjemny, bowiem mecze z takimi drużynami jak AZS AGH – czyli młodymi, ambitnymi, walecznymi i nieco nieobliczalnymi – nigdy nie są łatwe. Podopieczni Radosława Hyżego w tym sezonie pokazują jednak, że nie ma przeszkody, której nie potrafiliby pokonać. Jedziemy tylko i wyłącznie po zwycięstwo – już ósme z rzędu! Hej Śląsk!