Spotkanie 12. kolejki Suzuki 1. Ligi Mężczyzn między naszymi rezerwami, a drużyną Sensation Kotwicy Kołobrzeg zapowiadało się ciekawie ze względu na starcie młodości z doświadczeniem. Pomimo ogromu pracy włożonego w ten mecz i dużego wysiłku musieliśmy uznać wyższość przyjezdnych.
Przed spotkaniem z Kotwicą wszyscy wiedzieli jak trudne wyzwanie stoi przed naszymi młodymi zawodnikami. Do Wrocławia przyjechał zespół złożony z bardzo utalentowanych i przede wszystkim piekielnie doświadczonych zawodników. Wszyscy mieli świadomość w jakim stylu Kotwica rozgrywa swoje spotkania – dużo rzutów za 3, szybka tranzycja i dobre kreowanie pozycji rzutowych. Nie inaczej było wczoraj.
Kołobrzeżanie pierwszą celną trójkę trafili już w 35 sekundzie meczu co zwiastowało, że przyjezdni są dziś dobrze dysponowani strzelecko. W żaden sposób nie sparaliżowało to naszych zawodników, którzy solidnie weszli w spotkanie doprowadzając do wyniku 8:3 po 3 minutach gry. Kotwica szybko wyrównała stan spotkania, a gra nabrała formatu kosz za kosz. Okres ten trwał do 7 minuty spotkania kiedy to kołobrzeżanie złapali wiatr w żagle zaliczyli run 10:0 wychodząc na dwunastopunktowe prowadzenie. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:19 dla gości.
W drugą odsłonę gry weszliśmy nieco słabiej niż w pierwszą. Kotwica szybko powiększyła swoje prowadzenie do siedemnastu punktów i bezpiecznie kontrolowała przebieg spotkania. W naszych barwach wyróżniał się Oskar Hlebowicki, który do przerwy zgromadził na swoim koncie 15 punktów. Na minutę do końca kwarty sfinalizowaliśmy run 9:0, który pozwolił nam złapać oddech i dać nadzieję przed zbliżającą się drugą połową meczu. Ostatecznie na przerwę schodziliśmy przy wyniku 46:34 dla gości.
Trzecia kwarta przebiegała punkt za punkt po obu stronach parkietu. Obie drużyny wyglądały bardzo podobnie w defensywie, przez co wynik kwarty oscylował przy remisie, a stan spotkania nie zmienił się za bardzo w stosunku do końca drugiej kwarty. Aż 10 punktów w trzeciej odsłonie zapisał na swoim koncie Mikołaj Adamczak, który zaliczył dwa efektowne wsady nad zawodnikami Kotwicy.
Ostatnia odsłona spotkania zaczęła się źle ponieważ kołobrzeżanie zdobyli szybkie pięć punktów powiększając swoją przewagę do siedemnastu. Wtedy zaczęła się gra rodem z NBA – nasi gracze oddali trzy szybkie i przede wszystkim celne rzuty za trzy, jedną trójkę dorzuciła do swojego konta Kotwica. Edis Korman popisał się świetnym wsadem, a kolejny rzut trzypunktowy dołożył Hlebowicki. Zmniejszyliśmy straty do pięciu punktów na 3 minuty do końca czasu gry, ale to był nasz max możliwości w tym meczu…
Ostatnie trzy minuty to seria 12:1 dla Kotwicy, której zawodnicy mogli cieszyć się z finalnego zwycięstwa wynikiem 85:69. Nasi zawodnicy zostawili dużo zdrowia i ambicji na parkiecie. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Grygowicz podziękował wszystkim zawodnikom za nakład pracy wkładany we wszystkie treningi na przekroju całego sezonu. Wszyscy w drużynie mają świadomość, że ciężka praca popłaca, a nasz moment chwały jeszcze nadejdzie.
Nasze rezerwy w najbliższy weekend udadzą się do Warszawy, gdzie w hali Koło zmierzą się z kolejnym pretendentem do zwycięstwa w lidze – lokalnymi Dzikami. Spotkanie odbędzie się w sobotę 3 grudnia o godz. 18:00.