Słodko-gorzki piątek na III Memoriale Adama Wójcika

0

W kolejnym dniu III Memoriału Adama Wójcika czekały nas dwa spotkania – o 15:30 w Kosynierce podopieczni Olivera Vidina zmierzyli się w rewanżu z BK 04 AC LB Spišská Nová Ves, następnie o 18:30 WKS Śląsk III Wrocław podjął na swoim parkiecie Gimbasket Wrocław. Pierwsze starcie zakończyło się wynikiem 67:66, drugie 69:73.

Trener Oliver Vidin dał odpocząć kilku swoim podopiecznym, m.ni. Ivanovi Ramljakowi czy Garrettowi Nevelsowi i Kacprowi Gordonowi. Nieobecny był również Kuba Musiał, który zmaga się z drobnym urazem. Będzie on jednak gotowy na nadchodzące spotkanie ligowe z Asseco Arką Gdynia.

Rewanżowe starciez BK 04 AC LB Spišská Nová Ves rozpoczęliśmy w składzie Strahinja Jovanović, Elijah Stewart, Jan Wójcik, Aleksander Dziewa i Akos Keller. Goście wyciągnęli wnioski z wczorajszego blow-outu i pewniej weszli w spotkanie. To oni, nieznacznie, ale jednak przeważali w pierwszej części spotkania, trafili bardzo dobre 9/13 rzutów z gry, my z kolei mieliśmy problemy na linii (6/11) i przegrywaliśmy zbiórkę. Po 10 minutach 23:18 dla Słowaków.

W drugiej ćwiartce goście odskoczyli na 15 oczek przez kolejne straty Śląska. Szukaliśmy szczęścia w rzutach zza łuku, jednak i tam brakowało skuteczności (22%). Przyjezdni pod dowództwem Melsahna Bassabe (4/4 z gry) utrzymywali przewagę. Sygnał do działania dał Trójkolorowym Olek Dziewa i Akos Keller (po 6 punktów w drugiej kwarcie), ale do szatni schodziliśmy przy wyniku 33:41.

Trener Oliver Vidin postanowił wystawić eksperymentalny skład na początek trzeciej części. Więcej czasu na parkiecie dostała młodzież, w tym Kacper Marchewka czy Paweł Strzępek. Boisko musiał przedwcześnie opuścić Akos Keller, który zebrał dwa przewinienia techniczne. Po tym incydencie goście ponownie odskoczyli na 10-punktowe prowadzenie. Naszym wciąż brakowało skuteczności (37% z gry), a goście co raz pewnie czuli się w Kosynierce; po 30 minutach gry na tablicy widniał wynik 51:62.

Trójkolorowych w ostatniej kwarcie poderwał Elijah Stewart, który poprawił swoją skuteczność i popisał się paroma efektownymi zagraniami w defensywie. Niecałe cztery minuty przed końcem zmniejszyliśmy straty do pięciu punktów. Śląsk uszczelnił defensywę, co pozwoliło dogonić Słowaków. Na dziesięć sekund przed końcem przy wyniku 66:66 na linii stanął Strahinja Jovanović, który trafił jedną z dwóch prób. Goście mogli rozegrać ostatnią akcję meczu, zabrakło im jednak szczęścia – najpierw piłka wyturlała się z obręczy, następnie mimo dwóch ofensywnych zbiórek i szalonej walki pod koszem nie udało im się zdobyć punktów. Zawodnicy Olivera Vidina dosłownie w ostatnich sekundach wyszarpali zwycięstwo i wygrali 67:66!

– Trener Vidin chciał, by w tym meczu zagrało więcej zawodników, którzy na co dzień nie trenują  ze składem ekstraklasowym, ale mają szansę przebić się w takim sparingu. Chodziło o to, aby wystąpić razem w jednej drużynie i poczuć, jak to jest tutaj być. Początek spotkania to dużo chaosu, również ze względu na to, że rzadko trenujemy razem i brakowało nam zgrania. Jednak z kwarty na kwartę graliśmy wszyscy coraz lepiej, a wynik końcowy pokazał, że jesteśmy w stanie tworzyć drużynę – mówił po meczu Kacper Marchewka. Pytany o swoją ostatnią dyspozycję, MVP MP U18 odpowiedział:  – Na pewno Mistrzostwa Polski U18 poszły bardzo po mojej myśli, to był dla mnie bardzo dobry turniej. Dzisiaj trener Vidin dał mi dużą szansę, dużo minut i myślę, że mu się za to odpłaciłem.

W następnym piątkowym spotkaniu WKS Śląsk III Wrocław prowadzony przez Jacka Krzykałę, z kilkoma świeżo upieczonymi mistrzami Polski do lat 18 podejmował na parkiecie Kosynierki lokalnego rywala – Gimbasket Wrocław. Trójkolorowi zaczęli z dużymi problemami, przede wszystkim słabo radzili sobie na linii rzutów wolnych (2/7). Podopieczni Roberta Kościuka w pierwszych 10 minutach trafili 8 z 12 takich prób i głównie dzięki temu prowadzili 17:11, gdyż obie ekipy miały problem z regularnym trafianiem do kosza. Druga część meczu była nieco bardziej wyrównana – gospodarze dogonili rywali, a z dobrej strony pokazali się m.in. kapitan Kacper Burakiewicz czy Igor Kozłowski. Po drugiej stronie najbardziej wyróżniał się doświadczony Mateusz Kasiński. Goście trafili bardzo słabe 2/17 zza łuku i nie dołożyli już oczek z linii rzutów osobistych, Trójkolorowi nie forsowali z kolei rzutów dystansowych, ale do przerwy przegrywali nieznacznie 27:30.

Po zmianie stron gospodarze z czasem przejęli spotkanie i prowadzenie – im dalej w trzecią kwartę, tym lepiej radzili sobie zawodnicy Jacka Krzykały. Młodzi zawodnicy Śląska grali rozważnie i cierpliwie, imponowali selekcją rzutów i mądrym wymuszaniem fauli. W tej części gry dołożyli aż 11 oczek z linii rzutów osobistych, szczególnie dobrze prezentował się Kacper Burakiewicz i Mikołaj Styczeń. Po 30 minutach WKS prowadził 56:46, ale wynik był wciąż kwestią otwartą.

Niestety w ostatniej kwarcie gospodarze zbytnio się rozluźnili, popełnili kilka niepotrzebnych strat i szybko pozwolili rywalom doskoczyć przez dużą ilość wolnego miejsca na obwodzie i dezorganizację obrony. Po chwili Gimbasket był już na prowadzeniu, którego nie oddał do końca meczu. Jeszcze w ostatniej minucie Śląsk wciąż był w grze, ale w decydującej akcji nielegalną zasłonę postawił Szymon Walski. Będący w korzystnej sytuacji goście zdobyli punkty w kolejnym posiadaniu i dzięki temu kontrolowali przebieg ostatnich sekund, ostatecznie wygrywając 73:69.

Piątek, podobnie jak czwartek, ma dla nas słodko-gorzki smak. Możemy być zadowoleni z drugiej wygranej sparingu drużyny ekstraklasowej, bo choć styl i przebieg drugiego spotkania na pewno nie zachwycił, to podobnie jak tydzień temu w Stargardzie udało nam się wyrwać zwycięstwo w trudnych okolicznościach. Może to cieszyć tym bardziej, że kilku ważnych zawodników w rotacji dziś odpoczywało, a sporo minut otrzymała utalentowana młodzież. W drugim piątkowym meczu wystąpili z kolei wyłącznie młodzieżowi zawodnicy, większość w wieku 17-18 lat, z których najstarszy urodzony był w roku 2000, a najmłodsi w 2003.  Choć finalnie młodzieńczy polot skończył się utratą cennej przewagi i przegraniem meczu to również są powody do patrzenia na drużynę z optymizmem – przede wszystkim ze względu na umiejętność grania uporządkowanej koszykówki, w której wciąż brakuje jednak stabilności.

III Memoriał Adama Wójcika zbliża się powoli ku końcowi. W sobotę o godz. 12 czeka nas ostatni mecz wydarzenia – starcie pierwszoligowego TBS Śląska II Wrocław z TS Wisłą Kraków. Przypominamy, że wstęp do Kosynierki mają zagwarantowany wszyscy posiadacze karnetów, dla pozostałych osób wstęp jest wolny, ale wpuszczone zostaną pierwsze osoby do odgórnego limitu 200. Do zobaczenia. Hej Śląsk!

 

Tagi: 23adamadamadzieńhalaIIIIImemoriałorbitapodsumowanierelacjawójcikwójcikawrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

7 − 3 =