Ósma do kompletu

0

WKS Śląsk Wrocław po dogrywce pokonał Polski Cukier Start Lublin 91:84 w meczu 8. kolejki Energa Basket Ligi. O to zwycięstwo trzeba było drżeć do samego końca, ale w przeciwieństwie do spotkania w Dąbrowie Górniczej to Śląsk gonił wynik i ostatecznie wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko, dopisując do swojego konta ósmą ligową wygraną z rzędu.

W pierwszej piątce Śląska nie było zmian po przerwie reprezentacyjnej – wybiegli w niej Jeremiah Martin, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Conor Morgan i Aleksander Dziewa. Do składu meczowego po kontuzji wrócił Szymon Tomczak, natomiast z powodu urazu wypadł z niego Aleksander Wiśniewski.

Piątkowe starcie goście z Lublina zaczęli żywiołowo – zza łuku trafił Sherron Dorsey-Walker, a dwa oczka dołożył Cleveland Melvin. Śląsk jednak szybko się otrząsnął i dogonił rywali oraz odskoczył na kilkupunktowe prowadzenie. Grę WKS-u tradycyjnie kreował Martin, bardzo dobry fragment zaliczył Dziewa, a aż 9 punktów w 7 minut na swoim koncie zapisał Morgan.

Start nie zamierzał jednak łatwo odpuścić tego meczu. Goście w pierwszej kwarcie rzucali z dystansu z wysoką skutecznością (4/9), a dwie celne próby za trzy zaliczył Michał Krasuski. Końcówka tej części gry należała jednak do WKS-u, a po punktach Dziewy Śląsk prowadził 23:20.

W drugiej kwarcie podopieczni Andreja Urlepa od początku wrzucili wyższy bieg. Dwukrotnie trafił Nizioł, także dwukrotnie z dystansu celnie przymierzył Łukasz Kolenda. Przewaga Trójkolorowych oscylowała już wokół wartości dwucyfrowych, lecz kolejne próby zza łuku okazały się minimalnie niecelne. Przyjezdni wykorzystali okazję i dzięki serii 6-0 zmniejszyli straty do czterech punktów.

Odpowiedź WKS-u? Błyskawiczna. Najpierw punkty Martina, a chwilę później pierwsze po powrocie do gry Szymona Tomczaka. Lublinianie wrócili jednak do swojej najskuteczniejszej tego wieczora broni – rzutów zza łuku. Tym razem w rolę strzelca wcielił się Dayshon Hassan Smith – Amerykanin do przerwy miał na koncie 13 punktów, a Start przegrywał tylko 42:47.

Drugą połowę nasza drużyna niestety zaczęła dość niemrawo, a po niespełna 180 sekundach i kolejnej trójce Smitha Start wyszedł na prowadzenie po raz pierwszy od początkowych minut meczu. Halę Orbita pobudziła dopiero próba z dystansu Nizioła, po której Śląsk prowadził 53:52. Dalszy przebieg kwarty nie układał się jednak po myśli gospodarzy, którym wychodziło bardzo niewiele, natomiast rywale konsekwentnie punktowali i przed ostatnią odsłoną prowadzili 66:62.

Ostatnia odsłona również sugerowała, że tego dnia Śląsk dozna swojej pierwszej ligowej porażki. W grze WKS-u pojawiało się sporo niedokładności, natomiast lublinianie sukcesywnie powiększali przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już nawet osiem oczek. W samej końcówce Śląsk rzucił się do szaleńczej pogoni, a Trójkolorowy peleton prowadził Conor Morgan, który trafiał kluczowe rzuty za trzy, a jak było trzeba to trafiał również za dwa. Ostatecznie Śląsk doprowadził do remisu 81:81, a w konsekwencji do dogrywki.

Pięć dodatkowych minut to dalszy popis w wykonaniu Morgana. Kanadyjczyk był nie do zatrzymania i to dzięki niemu gospodarze złamali ostatecznie bardzo dobrze dysponowanego tego dnia rywala. Conor zakończył spotkanie z 33 punktami i 15 zbiórkami, a Śląsk z ósmą wygraną z rzędu w Energa Basket Lidze.

WKS Śląsk Wrocław – Polski Cukier Start Lublin 91:84 (23:20, 24:22, 15:24, 19:15, 10:3)

Tagi: energa basket ligaplkPolski Cukier Start LublinrelacjaWKS Śląsk Wrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

pięć − 3 =