Nizioł: To będzie mecz o wysokiej temperaturze

0

O początku sezonu, meczu z Legią Warszawa i wyzwaniach, jakie czekają wrocławian w najbliższych tygodniach porozmawialiśmy z Jakubem Niziołem, zawodnikiem WKS-u. 

Wygląda na to, że powrót do Wrocławia Ci służy. Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji na początku sezonu?
Jakub Nizioł: Forma jest w tej chwili taka, jaka powinna być. Przygotowania nie były najłatwiejsze, sparingi w moim wykonaniu wyglądały średnio. Z gry w Superpucharze też nie jestem do końca zadowolony, natomiast wygląda na to, że forma przyszła we właściwym momencie.

Jak to jest znowu zagrać przed wrocławską publicznością?
Jeśli przychodzą kibice, to gra się dla nich. Im jest ich więcej, tym lepiej. Na ostatnim meczu hala Orbita była pełna i mamy nadzieję, że na kolejnym meczu domowym znowu pojawi się dużo kibiców. Będziemy liczyć na ich wsparcie przez cały sezon.

Jesteś jednym z bardziej wyróżniających się zawodników w lidze. Twoje wsady widział praktycznie każdy, kto interesuje się Energa Basket Ligą. Taki styl gry wynika z tego, że na kimś się wzorowałeś, czy sam go sobie wypracowałeś?
Kiedyś bardziej bazowałem na rzucie. Potem odkryłem swoją atletyczność, zobaczyłem, że moje łydki dają możliwość skakania wysoko i ten styl sam się wykreował. Jestem agresywnym zawodnikiem, lubię grać do obręczy, ale potrafię też rzucić za trzy, więc uważam, że różnorodność wygląda u mnie naprawdę w porządku.

Minęły już trzy lata, od kiedy wróciłeś do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Co te trzy lata dały Tobie jako zawodnikowi, w porównaniu do tego jak rozwinąłeś się w USA?
Na pewno doświadczenie. Uważam, że umiejętności miałem od samego początku, ale brakowało mi doświadczenia, trener w trakcie mojego pobytu w Warszawie niezbyt mi ufał. Potem w Bydgoszczy trener Gronek dał mi szanse i to zaprocentowało. Do umiejętności doszło doświadczenie i wszedłem na wyższy poziom.

Przed nami mecz z Legią. Dla Ciebie, jako byłego zawodnika tego klubu to wyjątkowe spotkanie?
Raczej nie. Są tam ludzie z którymi współpracowałem, moi znajomi, natomiast na boisku nie ma znajomych. Będzie to mecz jak każdy inny. Finał z tamtego sezonu został na pewno w pamięci zawodników i kibiców, więc będzie to mecz o „wysokiej temperaturze”, ale trzeba to po prostu zaakceptować i bić się o każdą piłkę, a na końcu mieć więcej punktów od przeciwnika.

W marcu tego roku w wywiadzie z Karolem Waśkiem wspominałeś, że czas w Legii nie był dla Ciebie idealny. Co dokładnie poszło nie po Twojej myśli?
Cały sezon był wtedy nieudany. Wygraliśmy mało spotkań, w składzie było dużo zmian. Nie było wyników, więc młodzi zawodnicy, tacy jak ja wówczas nie dostawali wielu szans. Następnie przyszedł trener Kamiński, poprowadził zespół tylko w kilku spotkaniach, a potem zaczęła się pandemia koronawirusa i skończyło się granie.

Jeśli dziś doszłoby do rewanżowej serii finałowej między Śląskiem a Legią to kto Twoim zdaniem byłby faworytem?
Na tym etapie sezonu trudno to określić, zespoły nadal się kształtują. Legia ma swoje problemy, co pokazał mecz w Łańcucie, my również mamy swoje problemy, co pokazało spotkanie z Ostrowem. Myślę, że w obu drużynach zajdą jeszcze pewne zmiany i na ten moment trudno jednoznacznie wskazać, kto byłby faworytem.

Mecz z Legią rozpoczyna serię trudnych wyjazdowych spotkań dla Śląska. Dla Was to lepsze rozwiązanie, że już na początku zagracie z trudnymi przeciwnikami, czy wolelibyście spokojniejsze wejście w sezon?
Żaden mecz wyjazdowy nie jest łatwy, ale pięć wyjazdów z rzędu to już naprawdę trudne wyzwanie. Wszyscy jesteśmy jednak zawodowcami i to jest coś normalnego. Klub zadecydował, że lepiej grać wyjazdowe mecze na początku, zanim na dobre zaczną się rozgrywki EuroCupu i według mnie to również dobra opcja. Sprawdzimy w jakim miejscu jesteśmy i przed drugą rundą będziemy mieli już jasny obraz sytuacji.

Tagi: energa basket ligaJakub Niziołkoszykarski Śląsk Wrocławlegia warszawawywiad

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

dwanaście − jeden =