Fantastyczny pierwszy mecz! WKS Śląsk Wrocław pokonał Grupa Sierleccy Czarnych Słupsk 77:57 w starciu otwierającym półfinałową serię Energa Basket Ligi. Gospodarze dobrze zaczęli spotkanie, ale Trójkolorowi zdominowali parkiet już od początku drugiej kwarty. Skuteczna obrona i świetna gra na tablicach były kluczem do końcowego sukcesu. Wrocławianie utrzymywali prowadzenie przez niemalże 27 minut, a ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 77:57.
Po zwycięstwie w serii ćwierćfinałowej z Enea Zastalem BC Zielona Góra przyszedł czas na starcie półfinałowe z Grupa Sierleccy Czarnymi Słupsk. Beniaminek tegorocznych rozgrywek Energa Basket Ligi zakończył sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, a w play-offach poradził sobie z Kingiem Szczecin w stosunku 3:1. Trener Urlep posłał do boju taką samą piątkę, jak w ostatnim spotkaniu ćwierćfinału: Travis Trice, Łukasz Kolenda, Ivan Ramljak, Kerem Kanter i Martins Meiers. W spotkaniu poza kontuzjowanym Jakubem Karolakiem nie mógł zagrać również D’mitrik Trice, a w meczowej dwunastce Kubę zastąpił Kacper Gordon.
Pierwsze punkty spotkania zdobył kapitan gospodarzy Marek Klassen, ale szybko odpowiedział Ramljak, wsadzając piłkę do kosza po asyście Travisa Trice’a. Kilka chwil później trafienie dołożył Meiers, ale słupszczanie po dobrym początku wypracowali sobie 5-punktową przewagę. Stratę Trójkolorowych zdołał zmniejszyć łotewski środkowy, wykorzystując dwa rzuty wolne. Od początku meczu gospodarze byli groźni z dystansu, a w szczególności Billy Garrett. Na jedną z jego trójek błyskawicznie odpowiedział tym samym Kolenda, doprowadzając do wyniku 12:9 dla miejscowych.
Wrocławianie dogonili gospodarzy nawet na jedno oczko, ale ci byli w stanie ponownie odskoczyć z wynikiem, głównie za sprawą rzutów zza łuku. Na parkiecie w pierwszej kwarcie pojawili się Kodi Justice, Szymon Tomczak i Aleksander Dziewa, a ostatni z nich zdobył swoje pierwsze punkty z linii rzutów wolnych, doprowadzając do wyniku 20:18 dla gospodarzy. Słupszczanie zdobyli jeszcze 3 oczka, ale trafianie w pierwszej kwarcie równo z syreną zakończył Justice. Śląsk schodził na time-out, przegrywając 20:23.
Po wznowieniu gry Trójkolorowi błyskawicznie wyrównali za sprawą akcji 2+1 Kolendy, a kilka chwil później jego wyczyn powtórzył Meiers, również trafiając z faulem. Wrocławianie byli w stanie wyjść na 4-punktowe prowadzenie, gdy kolejne 3 oczka zdobył rozgrywający Śląska. Miejscowi mieli problemy w ofensywie, ale cały czas byli groźni, co udowodnili chociażby widowiskową akcją alley-oop. Po tym zagraniu Czarnych na parkiet powrócił Trice i od razu dał o sobie znać rywalom. W trzech akcjach Amerykanin trafił z rzutu wolnego, z dystansu i z półdystansu, wyprowadzając Śląska na prowadzenie 33:27.
Kilka chwil później wrocławianie pozazdrościli gospodarzom wcześniej wspomnianego alley-oop’a i tym samym popisali się Trice z Ramljakiem. Trójkolorowi z każdą minutą rozpędzali się coraz bardziej, a rzuty wolne Justice’a i kolejne trafienie Trice’a dały Śląskowi 9-punktową przewagę. W ostatniej akcji piłkę mieli słupszczanie i mimo świetnego bloku Kantera, byli oni w stanie jeszcze wywalczyć trzy rzuty wolne. Za ich sprawą doprowadzili do wyniku 41:35 dla Śląska po pierwszej połowie spotkania.
Gospodarze dobrze zaczęli drugą część meczu, błyskawicznie zmniejszając stratę do 2 punktów. Trójkolorowi jednak szybko się obudzili: zbiórka i trafienie Kantera, 5 punktów Dziewy i akcja 2+1 Trice’a błyskawicznie wyprowadziły Śląsk na prowadzenie 51:39. Słupszczanie przerwali dobry moment wrocławian, gdy z dystansu trafił Klassen. Z czasem obu drużynom grało się coraz ciężej w ataku, a kibice w Hali Gryfia nie oglądali punktów przez ponad dwie minuty. Trudny moment przerwał Ramljak, wykorzystując jeden rzut wolny i przywracając tym samym Śląsk na dobre tory.
Chwilę później celnie z półdystansu rzucił Trice, a trafienie zza łuku Kantera dało Trójkolorowym 15-punktowe prowadzenie. W dwóch kolejnych akcjach ta sama dwójka trafiała do kosza rywali, doprowadzając do wyniku 61:42. Gospodarze nie byli w stanie zdobyć punktów przez niemal 7 minut trzeciej kwarty, ale zmieniło się to w ostatniej akcji, gdy buzzer-beatera z niezwykle trudnej pozycji trafił Beau Beech, ustalając rezultat na 61:45 dla Śląska przed ostatnią kwartą.
Trójkolorowi nie zamierzali się zatrzymywać po krótkiej przerwie, a trafienia Kolendy i trójka Ramljaka powiększyły przewagę do 22 punktów. Wrocławianie kontynuowali świetną grę, także w defensywie, i przez ponad 5 minut pozwolili gospodarzom na zdobycie zaledwie 4 oczek. W czwartej kwarcie oba zespoły mało trafiały, na co zareagował trener Urlep, przywracając na parkiet Trice’a, Kantera i Ramljaka.
Największą różnicę zrobił Turek, zdobywając 6 oczek w niecałą minutę. 40 sekund przed końcem swoje pierwsze punkty zdobył Jan Wójcik po skutecznej akcji pod koszem. Ostatnie akcenty spotkania należały do gospodarzy, ale nie wpłynęły one znacząco na wynik. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 77:57 dla WKS-u!
O zwycięstwie w pierwszym starciu półfinału przesądziła przede wszystkim dobra gra w obronie i dominacja na tablicach. Czarni zdobyli tylko 57 punktów – wcześniej ich najsłabsza zdobycz w tym sezonie wynosiła 66 oczek! Gospodarze trafili więcej rzutów z dystansu, ale ich selekcja pozostawiała wiele do życzenia – ostatecznie mieli zaledwie 30% skuteczności z gry. Ponadto Śląsk zaliczył aż 17 zbiórek więcej, a największą różnicę w tym aspekcie zrobił Kerem Kanter. Turek zebrał piłkę 14 razy, dorzucając do tego 17 punktów. Więcej oczek od niego zdobył tylko Travis Trice (18), dokładając do tego 5 zbiórek i 6 asyst. Dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi mogą pochwalić się również Łukasz Kolenda (12) i Ivan Ramljak (10).
– W nocy z soboty na niedzielę wróciliśmy z Zielonej Góry i praktycznie nie mieliśmy czasu na regenerację. Zawodnicy jeszcze raz pokazali prawdziwy charakter. Charakter, który wygrywa. Naprawdę chcę podziękować zawodnikom za walkę, jaką pokazali. Wiem, ile kosztowały ich mecze ćwierćfinałowe i tym większe należą im się gratulacje. Jest dopiero 1-0, a gra się do trzech zwycięstw. Sami przegrywaliśmy w serii 0-2 i potrafiliśmy odrobić straty. Jeszcze długa droga do finału przed nami – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.
Trójkolorowi zaliczają czwarte zwycięstwo z rzędu i w dobrych nastrojach będą podchodzić do starcia numer 2. Jego początek już w czwartek o godzinie 17:30, również w Hali Gryfia w Słupsku. Liczymy na kolejną wygraną i solidną zaliczkę przed powrotem do Wrocławia na już wyprzedany mecz numer 3 w Hali Orbita. Hej Śląsk!