Konrad Szokalski, bardziej znany jako „Szoku”, jest zdecydowanie najgłośniejszym kibicem koszykarskiego Śląska. Na meczach WKS-u zaczął prowadzić doping na początku poprzedniego sezonu, a na jego koniec był już rozpoznawalną postacią wśród wszystkich fanów. Teraz postanowił założyć Klub Wesołego Kibica, który wspiera Trójkolorowych podczas meczów w hali Orbita, i zachęca innych do wspólnego, aktywnego dopingu.
Obserwując z boku twojego zaangażowanie, można dojść do wniosku, że Śląsk to twoje życie. Duszę kibica miałeś w sobie od zawsze? Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem i kibicowaniem?
Zaczęło się to tak, jak w większości przypadków. W wieku 8 lat moja mama po raz pierwszy zabrała mnie na mecz piłkarskiego Śląska na Oporowską. Wtedy zobaczyłem jak wspaniała atmosfera panuje na trybunach i to dało mi takiego bakcyla, by zacząć regularnie chodzić na mecze, kibicować i również tworzyć tę atmosferę – nie tylko na piłce nożnej. Moimi idolami z dzieciństwa są oczywiście śp. Adam Wójcik, Maciej Zieliński, Raimonds Miglinieks, Joseph McNaull – to były wspaniałe czasy. Siedemnaście tytułów Mistrza Polski – to zobowiązuje. Właśnie to dało mi motywację do wielkiego kibicowania wielkiemu Śląskowi.
Kiedy pojawił się bakcyl na kosza? Od początku był tylko Śląsk?
W koszykówce Śląsk nie był pierwszy. Moje dzieciństwo to lata 90-te, więc w pierwszej kolejności usłyszałem o Chicago Bulls i Michaelu Jordanie. Zainteresowanie basketem rosło dzięki popularności koszykówki za oceanem, ale także i na naszym podwórku. W tamtych czasach WKS zapełniał po brzegi ówczesną Halę Ludową, rozgrywał wspaniałe mecze, zdobywał wiele tytułów jeszcze jako Zepter Śląsk Wrocław. To skłoniło mnie do założenia klubu kibica.
Jaka jest jego idea? Czym zachęcacie ludzi, by do Was dołączyć?
Głównie chodzi o to, by aktywnie wspierać nasz Śląsk Wrocław kibicowaniem, dopingiem. Robić to z szacunkiem do tradycji klubu, ale i rywali. Chcemy, by było nas jak najwięcej. Na razie „zbieramy ekipę”, chcemy jak najlepiej kibicować i reprezentować nasz klub. Do końca tygodnia można jeszcze dołączyć do klubu kibica i nabywać karnety na sektor K w promocyjnej cenie 170 zł. Kibice, którzy skorzystają z tej propozycji otrzymują również kibicowską koszulkę.
Wiemy, że podczas meczów jesteś „pozytywnym świrem”, ale jaki jesteś poza sportem? Jakim jesteś człowiekiem, czym zajmujesz się na co dzień?
Jestem normalnym człowiekiem, rano idę do pracy, a wieczorem z niej wracam. Prowadzę razem z moją mamą firmę, cukiernię IRMA w Hali Targowej. Mam wspaniałą córkę i przyjaciół, którzy pomagają mi rozwijać klub kibica – Arka, Wojtka. No i mam Śląsk.
Ludzie zaczęli Cię rozpoznawać już pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy podczas play-offów rozkręcałeś atmosferę w hali AWF-u. Teraz dbasz o to samo w Orbicie. Czy zdarzyło Ci się spotkać na mieście kogoś, kto by Cię poznał i poruszył temat kibicowania?
W mieście zdarzało się to wielokrotnie. Czasami ktoś podejdzie i powie miłe słowo, pochwali nasz doping. Ludzie dają również rady co do wsparcia, sugerują zaśpiewanie konkretnych piosenek itp.
W jaki sposób zaprosiłbyś kibiców do dołączenia do klubu kibica?
Koszykówka to wspaniały sport, a my mamy wspaniałe miasto i klub z wieloma tytułami i wielką tradycją. Zapraszam wszystkich do wspólnego kibicowania i zabawy. Rodziny, młodych czy starszych. Na sektorze K jest miejsce dla każdego!
Czego życzysz sobie i Śląskowi w tym sezonie?
Śląskowi życzę oczywiście spełnienia planu na ten sezon czyli zakwalifikowania się do fazy play-off. Natomiast sobie życzę zapełnienia sektora K. To dla mnie największe wyzwanie na najbliższe miesiące. Serdecznie zapraszam wszystkich, gwarantujemy gorącą atmosferę i wspaniały doping! Poza tym na mecze warto chodzić ze względu bardzo ciekawych koszykarzy, również młodego pokolenia – Aleksandra Dziewa czy Jakuba Musiała. Mamy też nowe gwiazdy jak Mathieu Wojciechowski czy Kamil Łączyński. To sportowcy z najwyższej półki. Naprawdę jest na co popatrzeć. Warto chodzić na kosza!