Tak jest! W 4. spotkaniu ćwierćfinału 1. Ligi FutureNet Śląsk Wrocław pokonał Górnika Trans.eu Wałbrzych 86:65 i awansował do 2. rundy, kończąc tym samym sezon beniaminka. Pierwsza połowa meczu była wyrównana, ale po przerwie Trójkolorowi zdominowali rywala tak, jak sami zostali zdominowani dzień wcześniej.
Przed spotkaniem zapadła decyzja o absencji Krzysztofa Jakóbczyka, który odpoczywał ze względu na lekkie naciągnięcie mięśnia. Trener Hyży wystawił więc do gry piątkę w postaci Norberta Kulona, Jakuba Musiała, Maksymiliana Zagórskiego, Aleksandra Dziewy i Karola Michałka. Pierwsze minuty wyglądały lepiej w wykonaniu Górnika – 4 pierwsze oczka w charakterystycznym dla siebie stylu zdobył Piotr Niedźwiedzki. Śląsk miał problemy z trafianiem z gry, ale nie dawał rywalom odskoczyć dzięki wywalczonym faulom i dobrej skuteczności z linii Jakuba Musiała. Po kilku minutach niemoc Trójkolorowych przełamali rzutami zza łuku Maks Zagórski i Aleksander Leńczuk, a po wjeździe pod kosz Norberta Kulona, gospodarze przegrywali 13:16 i wzięli pierwszy czas. Po kolejnym trafieniu za 3 kapitana WKS-u i odpowiedzi Bartłomieja Ratajczaka, drużyna Radosława Hyżego prowadziła po pierwszej kwarcie 20:18.
W drugiej części gry atak wrocławian zaczął funkcjonować jeszcze lepiej. Przebudził się Aleksander Dziewa, który zdobył kilka punktów pod koszem, a kolejne oczka dokładali Jakub Musiał i Robert Skibniewski. Przyjezdni prowadzili 38:30, ale pod koniec kwarty znów dali się dogonić. Kilka zdobytych z rzędu punktów (tym razem przez Damiana Durskiego), zmniejszyło przed przerwą prowadzenie WKS-u do 4 pkt (41:37).
Podobnie jak w sobotę, decydująca dla losów starcia okazała się trzecia kwarta. Tym razem jej scenariusz był jednak zupełnie odwrotny – to FutureNet Śląsk wrócił na parkiet pełen energii i zmotywowany, by przejąć kontrolę nad spotkaniem. Goście stopniowo powiększali swoją przewagę, by w pewnym momencie w zabójczy sposób podkręcić tempo i zasypać rywali trójkami Roberta Skibniewskiego, Jakuba Musiała i Aleksandra Dziewy. Różnica punktowa urosła do 13 oczek, dzięki czemu w decydującą część spotkania Trójkolorowi wchodzili z psychicznym handicapem i pewnym prowadzeniem 64:51.
Czwarta ćwiartka zaczęła się dla wrocławian wręcz perfekcyjnie. „Skiba” został sfaulowany przy rzucie za 3 przez Piotra Niedźwiedzkiego, dla którego był to 5. faul. Rozgrywający trafił wszystkie 3 osobiste, a po chwili zza łuku punkty dołożyli Jakub Musiał i Norbert Kulon! WKS prowadził już 73:53 i miał wszystko w swoich rękach. Nawet po zawodnikach i kibicach Górnika widać było, że są już pogodzeni z porażką i końcem sezonu. Ostatecznie FutureNet Śląsk pokonał Górnik Trans.eu Wałbrzych 86:65 i awansował do półfinału 1. Ligi!
– Mecz trwa 40 minut i nie da się od początku prowadzić różnicą 20 punktów, choć u siebie nam się to udało. Wyjazdy to jednak inna sprawa, a ze względu na publiczność, Wałbrzych to bardzo trudny teren i ciężko do przerwy prowadzić tu wyżej. W 3. kwarcie Robert zapewnił odpowiedni zastrzyk energii, Olek dał radę mimo tego, że kibice byli przeciwko niemu i ciążyła na nim olbrzymia presja. Świetnie spisał się też Kuba, który zastąpił Krzysztofa. Po kolei mógłbym też chwalić pozostałych jak „Zagóra”, Karola czy „Lenia”. Drużyna wykonała to, czego od niej oczekiwałem – wyjścia na parkiet i grania jak u siebie. Dziś mogło być i 20 tysięcy kibiców, a gralibyśmy tą samą koszykówkę, bo zawodnicy byli w stanie się „wyłączyć” – powiedział po meczu trener Hyży.
Kapitalne zawody rozegrała czwórka Trójkolorowych, która zdobyła łącznie więcej punktów niż cała drużyna Górnika. Mowa o Aleksandrze Dziewie (19 pkt, 8 zb, 3 ast, 10/11 z linii), Norbercie Kulonie (19 pkt, 3 zb, 2 ast), Jakubie Musiale (19 pkt, 4 zb, 2 ast, 2 prz) i Robercie Skibniewskim (15 pkt, 5 ast). Swoją rolę odegrali także Aleksander Leńczuk (8 pkt, 2/5 za 3), Karol Michałek (1 pkt, 11 zb) i Szymon Tomczak (2 pkt, 7 zb). Goście wygrali zbiórkę 37:30, rozdali mniej asyst (14:20), ale zagrali z dużo lepszą skutecznością zza łuku (13/33, 39%) niż Górnik, któremu brakowało siły rażenia (6/24, 25%). Nie bez znaczenia było też wykorzystanie licznych fauli gospodarzy i dobra egzekucja rzutów wolnych (25/28). W dodatku wrocławianie wymusili na rywalu aż 16 strat. W wałbrzyskiej drużynie barierę 10 oczek przekroczyli jedynie Piotr Niedźwiedzki (13 pkt, 5 zb) i Marcin Wróbel (13 pkt, 4 zb, 2 ast).
Pełne statystyki: https://bit.ly/2PcVpcX
Pewnym zwycięstwem w 4. meczu serii Trójkolorowi potwierdzili, że sobotnia przegrana była jedynie wypadkiem przy pracy. Poza nią, wszystko idzie zgodnie z planem – w drodze na szczyt czeka nas teraz kolejny trudny sprawdzian. Rywalem w półfinale będą bowiem Czarni Słupsk, którzy na początku marca ograli we własnej hali wrocławian. Przed meczem w Gryfii, słupszczanie będą jednak musieli udać się do stolicy Dolnego Śląska na 2 spotkania, które odbędą się 27 i 28 kwietnia. A po domowych meczach, w których w grę wchodzi tylko zwycięstwo, liczymy również, że serię uda się zakończyć już w pierwszym starciu na wyjeździe. Póki co, nadszedł jednak czas na chwilę odpoczynku. Na kolejnych meczach widzimy się po świętach. Hej Śląsk!