Koszykarski weekend we Wrocławiu zaczął się dokładnie tak, jak oczekiwali tego kibice WKS-u. FutureNet Śląsk Wrocław prowadził niemal od samego początku do samego końca spotkania i pewnie pokonał Górnika Trans.eu Wałbrzych 94:72. Trójkolorowi dali popis gry defensywnej, zatrzymując rywali na 41% z gry i 25% zza łuku.
Przed spotkaniem wyróżnienia za rundę zasadniczą odebrali Norbert Kulon i Aleksander Dziewa (MVP), którzy zostali wybrani do pierwszej piątki rozgrywek. W kadrze meczowej z powodu kontuzji zabrakło Mateusza Jarmakowicza i Bartłomieja Pietrasa. Niestety wstępne prognozy są takie, że obaj zawodnicy opuszczą resztę sezonu. Radosław Hyży wysłał na parkiet taką samą wyjściową piątkę, jak w ostatnim spotkaniu z Rawlplug Sokołem Łańcut; jedyną zmianą było pojawienie się Karola Michałka w miejsce „Jarmaka”. W S5 pojawili się więc Norbert Kulon, Krzysztof Jakóbczyk, Maksymilian Zagórski, Aleksander Dziewa i Karol Michałek.
Górnik zaczął od wyniku 5:0; jak później się okazało, miało to być ich jedyne prowadzenie w tym meczu. W kolejnych minutach gospodarze zaliczyli run aż 14:0 i zmusili Marcina Radomskiego do wzięcia pierwszej w spotkaniu przerwy na żądanie. Dobrze prezentowali się Krzysztof Jakóbczyk (4 pkt z rzędu) czy Robert Skibniewski (akcja and-one + 2 ast), FutureNet Śląsk imponował jednak przede wszystkim szczelną defensywą. Wałbrzyszanie nie byli w stanie wypracować niemal żadnej otwartej pozycji, szukali raczej izolacyjnych akcji swojego lidera Piotra Niedźwiedzkiego. Te przynosiły pewien skutek, gdyż środkowy wywalczył kilka fauli (w tym 3 na Karolu Michałku) i rzutami osobistymi zmniejszył przewagę Śląska do 6 oczek (17:11). Ostatnie 3 minuty WKS wygrał jednak 11:3, a ponownie głównym tego sprawcą był Krzysztof Jakóbczyk. W pierwszej kwarcie goście z gry trafili tylko 3-krotnie, przez co przegrywali 14:28.
Drugie 10 minut od kolejnej trójki zaczął Jakóbczyk! FutureNet Śląsk kontrolował spotkanie i grał w swój ulubiony sposób – bombardując rywali rzutami zza łuku. Ofensywna stagnacja Górnika trwała – przyjezdni nie mogli znaleźć pomysłu na dobrą obronę zasłon i często zmuszani byli rzucać pod presją czasu. Do przerwy trafili tylko 6% prób za 3 (1/16). Tymczasem podopieczni Radosława Hyżego zachowywali dobry spacing nie tylko po bronionej stronie – bardzo niewiele akcji kończyli w pomalowanym, ale utrzymywali dobrą egzekucję zza linii 6.75m. W dodatku ograniczyli rywala do 20% z gry i pewnie prowadzili w przerwie 46:24.
Po zmianie stron ponownie precyzją zza łuku zachwycał Krzysztof Jakóbczyk. Wojskowi grali cierpliwie pod oboma koszami i pozostawali skuteczni na dystansie. Nieustannie najwięcej problemów mieli pod koszem, gdzie wręcz nie do zatrzymania był Piotr Niedźwiedzki. Podkoszowi WKS-u mieli przez to kłopotów z faulami (za 5. przewinienie parkiet opuścił Karol Michałek, 4 faule miał na ten moment Michał Sasik), ale cały czas kontrolowali spotkanie i utrzymywali około 20-punktową przewagę. Górnikom wciąż brakowało trafień zza łuku – drugą w meczu trójkę trafili dopiero w połowie 3. kwarty. Przed decydującą ćwiartką przegrywali 50:69.
Przez niemal pół godziny gry nic nie wskazywało, by FutureNet Śląsk mógł wypuścić wygraną z rąk i tak też się stało. Drużyna Marcina Radomskiego co prawda nieznacznie poprawiła w końcówce skuteczność, nie miało to jednak żadnego wpływu na końcowy wynik. WKS bardzo pewnie pokonał Górnika 94:72 i objął prowadzenie w serii do 3 wygranych!
– Najbardziej zależało mi na tym, żeby grać swoją koszykówkę i przez niemal cały mecz nam się to udawało. Jestem bardzo zadowolony z obrony niskich zawodników, ale gorzej było ze zbiórką. Tego nie udało nam się poprawić w stosunku do meczu w Wałbrzychu, gdzie również przegrywaliśmy walkę na deskach – nie byliśmy wystarczająco pazerni. W hali Aqua Zdrój mieliśmy też problem z atakiem, z kolei dzisiaj ofensywne akcje były takie, jakie miały być. Rywal próbował nas zaskoczyć różnymi ustawieniami obrony, ale moi zawodnicy zagrali dzisiaj bardzo dobre zawody – podsumował pierwsze derbowe starcie Radosław Hyży.
Krzysztof Jakóbczyk pokazał w tym spotkaniu, po co został ściągnięty do Wrocławia. Rzucający był najlepszym punktującym Śląska i zanotował 24 pkt i 6 zb (8/13 z gry, 6/10 za 3!). Poza nim najwięcej oczek uzbierali Jakub Musiał (21 pkt, 4 zb, 3 ast, 4/7 za 3), Norbert Kulon (17 pkt, 5 zb, 4 ast, 6/6 z linii), Aleksander Leńczuk (11 pkt, 2 zb, 3/4 za 3) i Robert Skibniewski (10 pkt, 3 zb, 3 ast). Aleksander Dziewa miał 5 pkt, 5 zb i 3 ast, ale oddał tylko 4 rzuty. Podkoszowy pojedynek wygrał więc Piotr Niedźwiedzki (25 pkt, 17 zb, EVAL 39), choć z drugiej strony można założyć, że taktyka na to spotkanie nie zakładała eksploatacji Olka, a wykorzystanie swojej największej siły czyli rzutów za 3. Liderowi Górników zdecydowanie brakło wsparcia – jedynie Hubert Kruszczyński (10 pkt, 4 zb) i Grzegorz Małecki (11 pkt, 3 zb, 2 ast) zanotowali dwucyfrową zdobycz. O stylu gry wałbrzyszan świadczy też fakt, że ostatni wspomniany zawodnik był najlepszym asystującym w swojej drużynie, a cała ekipa spod Chełmca uzbierała raptem 8 ostatnich podań. WKS miał 16 asyst i 39 zbiórek – tyle samo co Górnik. Podopieczni Radosława Hyżego zagrali z dużo lepszą skutecznością (44% z gry i za 3) niż rywale (41% z gry, 25% za 3) i zasłużenie wygrali, czyniąc pierwszy krok w drodze na szczyt.
Pełne statystyki: https://bit.ly/2D04IrU
Nie ma jednak czasu na odpoczynek, bo kolejny krok trzeba postawić już jutro. Misja – powtórzyć występ z soboty i postawić się w komfortowej sytuacji przed wyjazdem do Wałbrzycha w następny weekend. Widzimy się o 15 w hali AWF-u. Tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!