FutureNet Śląsk Wrocław wszedł w finałową część sezonu zasadniczego mocnym akcentem. Co prawda podopieczni Radosława Hyżego w kilku momentach pozwolili koszykarzom Enei Astorii Bydgoszcz na zbyt wiele, ale prowadzili pewnie przez niemal całe spotkanie i zasłużenie wygrali 101:92.
Do składu Trójkolorowych wrócił Aleksander Dziewa, który pojawił się w wyjściowej piątce obok Mateusza Jarmakowicza, Aleksandra Leńczuka, Krzysztofa Jakóbczyka i Norberta Kulona. W drużynie Astorii zabrakło z kolei Mikołaja Groda i Jakuba Dłuskiego. Gospodarze od początku postanowili udowodnić, komu bardziej należy się pozycja lidera. Ponowną obecność Olka na parkiecie można było odczuć już od początku, gdyż 21-latek zdobył pierwszy punkt dla Śląska z linii i dominował na zbiórce pod własnym koszem. Astoria miała problemy ze skutecznością, a próby podejmowała głównie z półdystansu. Przyjezdni z gry trafili dopiero po 3 minutach od rozpoczęcia, tymczasem Trójkolorowi dołożyli trafienia zza łuku (Aleksander Leńczuk i Krzysztof Jakóbczyk). Uaktywnili się również Mateusz Jarmakowicz i Norbert Kulon, przez co, przy stanie 13:4, trener Grzegorz Skiba wziął czas. Grę gości pociągnęli głównie z linii Marcin Nowakowski i Łukasz Frąckiewicz, ale WKS zakończył kwartę trzema kolejnymi trójkami Mateusza Jarmakowicza, Sebastiana Bożenko i Roberta Skibniewskiego. Gospodarze prowadzili pewnie 28:15.
Od początku drugiej części meczu, gra wrocławian wyglądała jeszcze lepiej, a w dodatku utrzymywali oni świetną skuteczność zza łuku. Zza linii 6,75 ponownie trafili Jarmakowicz, Leńczuk czy Jakóbczyk. Przyjezdni wciąż grali niemrawo, a w dodatku kolejne dobre momenty zaliczał Aleksander Dziewa. Przy stanie 43:27, szkoleniowiec rywali ponownie wziął czas i tym razem przyniosło to oczekiwany przez niego skutek. Astoria najpierw zbliżyła się na dystans około 10 oczek, a w ciągu ostatnich 4 minut wykorzystała kilka wolnych pozycji i 4-krotnie trafiła za 3, niemal zupełnie niwelując przewagę Śląska (50:52).
Słabsza końcówka drugiej kwarty podziałała na gospodarzy bardzo motywująco. Od początku trzeciej partii WKS ponownie pokazywał dlaczego Twierdza Wrocław jest wciąż niezdobyta. Zawodnicy Radosława Hyżego podkręcili tempo – asystę za asystą rozdawał Norbert Kulon, świetnie grali Robert Skibniewski, Krzysztof Jakóbczyk i Mateusz Jarmakowicz. Przyjezdni nie nadążali za skutecznym ruchem piłki Trójkolorowych, którzy dominowali na parkiecie. Trzecią kwartę wygrali 35:26 i prowadzili 88:75.
W decydującej części meczu Wojskowi nadal nie pozwalali rywalom na zbyt wiele i przez niemal całą kwartę utrzymywali bezpieczną przewagę kilkunastu punktów. W samej końcówce, po trójce i Bartosza Pochockiego, Astoria zdołała jednak zbliżyć się na 9 pkt, a do końca meczu zostało 1,5 minuty. Rzuty, które w końcówce mogłyby dać gościom nadzieje na zmniejszenie strat do FutureNet Śląska, spudłowali jednak Grzegorz Kukiełka i Michał Aleksandrowicz. Wrocławianie wygrali pewnie 101:92.
– Najważniejszymi zawodnikami Astorii są Paweł Śpica i Grzegorz Kukiełka więc naszym zadaniem było ich powstrzymanie. W przypadku Śpicy udało się to, gdyż zdobył tylko 4 punkty. Nasza defensywa funkcjonowała dobrze. Rzuty oddawali Ci zawodnicy, których chcieliśmy do tego sprowokować jak chociażby Mateusz Fatz – z półdystansu. Myślę, że realizacja założeń wypadła dobrze – ocenił spotkanie Aleksander Dziewa.
Aż 5 graczy gospodarzy przekroczyło barierę 10 oczek. Kolejny dobry mecz w barwach WKS-u zaliczył Mateusz Jarmakowicz (25 pkt, 9 zb, 2 ast, 8/12 z gry, 7/7 z linii), a tym razem nieco bardziej w rolę punktującego wstrzelił się Robert Skibniewski (23 pkt, 4 zb, 4 ast, 8/18 z gry). Udany powrót po kontuzji zanotował Aleksander Dziewa (16 pkt, 12 zb, 5/10 z gry), a Aleksander Leńczuk zdobył 13 pkt (2 zb, 2 ast, 3/6 za 3, 5/9 z gry), podobnie jak Krzysztof Jakóbczyk (13 pkt, 2 zb, 2 ast, 5/11 z gry). Spośród zawodników FutureNet Śląska wyróżnił się jeszcze Norbert Kulon, który zdobył tylko 6 pkt, ale rozdał aż 12 asyst, zebrał 4 piłki i zanotował aż 5 przechwytów. Wojskowi wygrali rywalizację zbiórkach (39:30) i asystach (23:19), a także mieli znacznie lepszą skuteczność za 2 (58% – 44%). W pozostałych elementach procent skuteczności obu drużyn był do siebie zbliżony. W ekipie Astorii najlepiej zaprezentowali się Grzegorz Kukiełka (23 pkt, 2 zb, 3 ast, 9/18 z gry), Łukasz Frąckiewicz (17 pkt, 9 zb, 4 ast, 2/2 za 3, 6/9 z gry), Mateusz Fatz (13 pkt, 8 zb) i Marcin Nowakowski (12 pkt, 3 zb, 3 ast).
Pełne statystyki: https://bit.ly/2O8mJsx
– Z pewnością mogę powiedzieć, że atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Wyszedłem prosto z szatni i widziałem, że wszyscy są zadowoleni i gotowi przed play-offami. To był dla nas bardzo ważny mecz. To zwycięstwo dużo nam ułatwiło w głowach i pokazało, że potrafimy naprawdę dobrze grać. Cieszymy się z tego – dodał Dziewa.
Twierdza Wrocław po 14 spotkaniach wciąż pozostaje więc niezdobyta. Mamy nadzieję, że tak będzie i w 15. przypadku, gdy pod koniec marca do hali AWF-u zawita Rawlplug Sokół Łańcut. Najpierw trzeba jednak skupić się na przełamaniu wyjazdowej serii przegranych i wygraniu przedostatniego meczu rundy zasadniczej z WKK. Gdzie i kiedy to zrobić, jeśli nie we Wrocławiu i nie w takim momencie? Jak zawsze celem drużyny Radosława Hyżego będzie tylko zwycięstwo. Hej Śląsk!