Blowout. FutureNet Śląsk rozgromił SKK

0

SKK Siedlce przyjechało do Wrocławia jako czerwona latarnia 1. Ligi i jedyna drużyna, która nie wygrała dotąd na wyjeździe. Mimo wyrównanego pierwszego starcia pomiędzy tymi ekipami, oczywiste było, która z nich będzie faworytem w rewanżu. FutureNet Śląsk rozbił osłabione brakiem Marcina Pławuckiego, Macieja Strzeleckiego i Nikodema Sirijatowicza SKK, wygrywając bardzo wysoko, 121:79.

Przyjezdni musieli zdawać sobie sprawę z nikłych szans na zwycięstwo, przyjechali bowiem do stolicy Dolnego Śląska w ledwie 7-osobowym składzie.  Z tak wąską rotacją, wydawało się, że zwycięstwo WKS-u jest formalnością. Po świetnym początku meczu w wykonaniu Aleksandra Leńczuka, Śląsk prowadził 15:4. W kolejnych minutach SKK zaczęło prezentować się niespodziewanie dobrze i po kilku trafieniach Bartosza Wróbla oraz trójkach Michała Sadło i Romana Janika zbliżyło się do Trójkolorowych. Końcówka pierwszej kwarty należała jednak do Aleksandra Dziewy i Norberta Kulona – gospodarze prowadzili 29:22.

Na początku drugiej części gry błyskawiczna koszykówka drużyny Radosława Hyżego kilka razy zakończyła się kontrami i otwartymi pozycjami, które wykorzystali rywale. Siedlczanie mimo to zaczęli jednak wyraźnie odstawać i nie byli w stanie znaleźć żadnej odpowiedzi na rządzącego pod koszem i na łuku Aleksandra Dziewę. Dominacja silnego skrzydłowego przełożyła się na szybko rosnącą przewagę FutureNet Śląska, która w przerwie wyniosła 21 punktów (60:39). Na tamten moment Dziewa miał już na koncie 19 pkt i 7 zb.

W trzeciej kwarcie okazało się, że dotychczasowe popisy najlepszego zawodnika Wojskowych to dopiero próbka jego możliwości. W ciągu kolejnych 10 minut Dziewa podwoił swój dorobek punktowy i po trzech ćwiartkach miał na koncie już 38 pkt! Drużyna Michała Spychały szukała pozycji na półdystansie po zasłonach i po odegraniach spod kosza na zewnątrz, ale przy tak wąskiej rotacji dawało już o sobie znać zmęczenie. Po pół godziny gry gospodarze prowadzili aż 96:53!

Niemal całą czwartą kwartę Dziewa przesiedział na ławce, przez co nie powiększył już swojej zdobyczy punktowej. Pod jego nieobecność, ciężar gry brali na siebie Tomasz Żeleźniak, Jakub Musiał czy Norbert Kulon. W szczytowym momencie przewaga podopiecznych Radosława Hyżego wyniosła 45 pkt, ale po ostatniej syrenie na tablicy widniał wynik 121:79. Wrocławianie ustanowili tym samym strzelecki rekord tego sezonu w 1. Lidze.

– Rywal poniekąd nam pasował, jest całkiem dobry w ofensywie, co potwierdził zdobywając przeciwko nam 104 punkty w październiku, ale za to sporo brakuje mu w obronie. Łatwiej jest rzucić dużą ilość punktów przeciwko nim, niż innym zespołom. Do tego dzisiaj otworzyło się kilku zawodników, stąd korzystny, ostateczny wynik – powiedział po spotkaniu Aleksander Dziewa.

Monstrualna linijka Olka wyniosła ostatecznie 38 pkt i 10 zb (14/18 z gry, 4/5 za 3, 6/6 z linii, EVAL – 44!) Dla silnego skrzydłowego było to 9. double-double w bieżących rozgrywkach. Co ciekawe, w pierwszym spotkaniu FutureNet Śląska z SKK, Dziewa zdobył dokładnie tyle samo punktów, potrzebował jednak na to 12 minut więcej. W niedzielny meczu drugim najlepszym zawodnikiem wrocławian był Tomasz Żeleźniak, który również zanotował double-double w postaci 20 pkt, 13 zb i 2 prz (4/5 za 3, 7/9 z gry, EVAL 31). Dobrze zaprezentowali się także Jakub Musiał (13 pkt, 4 zb, 4 ast), Norbert Kulon (12 pkt, 8 ast, 4 prz) i Aleksander Leńczuk (12 pkt, 4 prz). Poza wymienionymi graczami, żaden z Trójkolorowych nie przekroczył bariery 10 oczek, ale na podkreślenie zasługują solidne występy Bartłomieja Pietrasa (7 pkt, 5 zb, 3 ast), Mateusza Jarmakowicza (4 pkt, 6 zb, 2 ast), Krzysztofa Jakóbczyka (9 pkt, 3 zb) czy Karola Michałka (2 pkt, 8 zb). W drużynie SKK najlepszym punktującym był tradycyjnie Bartosz Wróbel (25 pkt, 6 zb, 5 ast), a dwucyfrową zdobycz zaliczył jeszcze tylko Michał Sadło (13 pkt, 7 zb). FutureNet Śląsk wygrał zbiórki 49:32, rozdał 21 asyst (o 9 więcej od rywala) i rzucał ze świetną skutecznością 52% z gry i 43% zza łuku.

Pełne statystyki: https://bit.ly/2q49NIK

– Dzisiaj trafiliśmy bardzo duży procent oddanych rzutów. Jesteśmy znani z tego, że jesteśmy drużyną ofensywną, w większości meczów zdobywamy powyżej 80 punktów. Przeciwnicy mieli utrudnione zadanie grając tylko w siedmiu – przy tempie, które narzucamy, wytrzymanie 40 minut na parkiecie musiało być trudne. W trzeciej i czwartej kwarcie po rywalach było już widać brak sił – dodał Tomasz Żeleźniak.

Ten mecz był prawdziwym potwierdzeniem dominacji, ale dłuższa euforia nie jest stosowna – w końcu przeciwnikiem była najsłabsza drużyna ligi. Zawodnicy Radosława Hyżego powrócili jednak na zwycięską ścieżkę w najlepszy z możliwych sposobów. Naturalnym celem jest pozostanie na niej jak najdłużej, a najbliższa okazja do wykonania kolejnego kroku nadarzy się już w sobotę o 18. W serii trzech kolejnych domowych meczów, następnym rywalem Trójkolorowych będzie Księżak Syntex Łowicz. Ponownie jak w meczu z SKK, w grę wchodzi tylko zwycięstwo. Hej Śląsk!

Tagi: 1 ligablowoutfuturenetrelacjasiedlceskkśląskwrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

4 × jeden =