WKS Śląsk Wrocław pewnie pokonał AMW Arkę Gdynia w Hali Orbita 87:68, odnosząc swoje drugie zwycięstwo w ORLEN Basket Lidze. Tym samym Trójkolorowi nie przegrali jeszcze żadnego meczu na własnym obiekcie.
Choć początek tego starcia był raczej sprawdzeniem sił z jednej, jak i z drugiej strony. Mecz ten otworzył celną trójką Michael Okauru, ale szybko odpowiedział spod obręczy Jakub Urbaniak. Chwilę później rzucający Arki wykorzystał swój rzut wolny, który przysługiwał mu po trafieniu z faulem. Na listę strzelców wpisał się także Jared Coleman-Jones celnym rzutem z dystansu. Amerykanin bardzo dobrze prezentował się na parkiecie, a wraz z nim Kadre Gray, który także zanotował – niejedyną w tym pojedynku – akcję 2+1. W połowie premierowej odsłony z dystansu przymierzył Noah Kirkwood i trener Cesnauskis poprosił o przerwę. Przyniosła ona zamierzony efekt, gdy na remis trafił Tubutis, ale po drugiej stronie parkietu swoje kilka sekund miał Ajdin Penava – najpierw skuteczny lay-up, a następnie trójka. Po pierwszych 10 minutach Śląsk prowadził 22:19.
A kolejne otworzył również zdobyczą zza łuku Aleksander Wiśniewski. W kontrze z półdystansu trafił Kamil Łączyński, ale w odpowiedzi Issuf Sanon podaniem górą uruchomił Penavę, a ten wykorzystał Alley-oopa przy okazji będąc faulowanym. Po tej sekwencji dobry fragment mieli goście, którzy doprowadzili do remisu 28:28 i szkoleniowiec Trójkolorowych zmuszony był przerwać grę. Po powrocie na parkiet Jakub Nizioł najpierw wywalczył rzut wolny po celnym rzucie spod obręczy, a gdy rywale zdobyli swoje oczka po przejściu z obrony do ataku podaniem przez całe boisko Noah Kirkwood obsłużył kapitana Śląska i ten skończył z góry. Kolejne minuty upływały i przestój Arki zamienił się w wykorzystane sytuację wrocławian i zwiększeniem prowadzeniem do 11 punktów. Tuż przed przerwą swoją akcję 2+1 wykorzystał Gray, a po przewinieniu Issufa Sanona, Mike Okauru miał aż trzy rzuty wolne. Nie wykorzystał jednak żadnego z nich i po pierwszej połowie tablica wskazywała rezultat 48:38.
Druga część meczu rozpoczęła się od szybkich strzałów Gray’a i Kirkwooda, a do punktowania dołączyli także Urbaniak i Jones. Tak oto po pięciu minutach mieliśmy już +17 dla WKS-u, a trener gości po raz kolejny poprosił o czas. Gdy w połowie kwarty ta przewaga była już duża, to pojawił się lekki przestój u zawodników Ainarsa Bagatskisa. Tak oto przed ostatnią odsłoną Śląsk miał jedynie osiem oczek przewagi.
O pierwszych kilku minutach finałowej odsłony nie chciała by pamiętać żadna z ekip. Nieskuteczność po obu stronach parkietu, a pierwsze punkty zdobyte przez Issufa Sanona padły dopiero dwie i pół minuty po rozpoczęciu kwarty. Ukrainiec powiększył swoją zdobycz kolejne półtorej minuty później. Przez ten czas Arkowcy nie potrafili znaleźć drogi do kosza. Dopiero po blisko pięciu minutach z dystansu trafił Kamil Łączyński, ale od razu tym samym odpowiedział Noah Kirkwood. Kolejne oczko dołożył Jakub Garbacz z rzutu wolnego, a Kadre Gray „tańcząc” z rywalami zanotował szybkie pięć punktów. Na niecałe sto sekund przed końcem Śląsk osiągnął najwyższe prowadzenie w tym meczu – 87:66. Po tym już nie trafił żadnej z prób, a goście zdołali odpowiedzieć tylko raz za sprawą Einarasa Tubutisa.
Najlepszymi graczami w drużynie Trójkolorowych był kanadyjski duet Kadre Gray (25 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst) i Noah Kirkwood (18 puntków, 4 zbiórki, 3 asysty), a także Ajdin Penava (14 punktów). Wśród żółto-niebieskich wyróżniali się Kresimir Ljubicić (double-double: 17 punktów, 14 zbiórek) oraz Einaras Tubutis (11 punktów, 8 zbiórek).
Przed wrocławianami teraz kolejne domowe starcie – tym razem w BKT EuroCupie. Do Hali Orbita przyjedzie mająca bilans 1:3 włoska Umana Reyer Wenecja. Mecz odbędzie się 29 października o godzinie 19:00, a bilety są już dostępna na wks-slask.abilet.pl.






































