W składzie WKS-u doszło do jednej zmiany. Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją w kadrze meczowej ponownie znalazł się Saulius Kulvietis, a miejsca w składzie zabrakło dla Andrija Wojnałowicza.
Początek spotkania ułożył się znakomicie dla gospodarzy, którzy objęli prowadzenie 10:0. Punktem przełomowym okazało się zderzenie dwóch zawodników Trefla, bo od tego momentu Trójkolorowi wrócili do gry i zaczęli odrabiać straty. Bardzo dobrze wyglądała skuteczność wrocławian jeśli chodzi o rzuty trzypunktowe i to głównie dzięki nim cała strata została odrobiona. Ważne rzuty trafiali Gravett, Miletić oraz wracający po długiej nieobecności Kulvietis i po pierwszej odsłonie to zespół trenera Rajkovicia prowadził 27:23.
Druga kwarta zaczęła się podobnie jak pierwsza, bo Trefl zdobył kilka punktów z rzędu i odzyskał prowadzenie. Podopieczni trenera Tabaka grali skutecznie w ataku i mocno ograniczali poczynania ofensywne wrocławian, którzy nie trafiali już tak często zza łuku, a do tego mieli problemy z wykańczaniem akcji spod kosza. W całej drugiej kwarcie WKS zdobył zaledwie dwanaście oczek (38:45).
Po zmianie stron sopocianie mieli już nawet dwucyfrową przewagę, jednak wtedy obraz gry zmienił się całkowicie. Śląsk wymuszał sporo fauli, dzięki czemu często wykonywał rzuty wolne i regularnie zmniejszał stratę do rywali. Kolejnye świetne spotkanie rozgrywał Miletić, który miał znakomitą skuteczność i świetnie wykorzystywał swoje przewagi. Wrocławianie ostatecznie zniwelowali wszystkie straty, a nawet wyszli na prowadzenie i przed ostatnią odsłoną mieli niewielką zaliczkę (65:63).
Ostatnia kwarta przyniosła sporo emocji i nerwowej gry z obu stron. Trefl musiał radzić sobie bez Groselle’a, Van Vlieta i Schenka, którzy przekroczyli limit fauli, a Śląsk starał się to wykorzystywać i uzyskał już nawet pięciopunktowe prowadzenie po celnym rzucie za trzy Gravetta (78:73). Wtedy zaczęły się jednak problemy i seria błędów w ofensywie sprawiła, że Trefl zbliżył się nawet na jeden punkt. Grę nerwów w końcówce lepiej znieśli jednak wrocławianie, którzy zwyciężyli 82:79 i wykonali tym samym ogromny krok w stronę awansu do fazy play-off.
Śląsk jeśli chce być pewien awansu do czołowej ósemki musi pokonać w ostatniej kolejce Muszyniankę Domelo Sokół Łańcut na własnym parkiecie. Spotkanie zostanie rozegrane w sobotę, 27 kwietnia o godz. 17:30 w Hali Orbita. Bilety są dostępne w serwisie abilet.pl
Zdjęcia: Krzysztof Polaczyk.