Przeczytajcie kilka słów na temat spotkań naszych rezerw. Nie było idealnie, ale nie możemy narzekać. Mimo pierwszej domowej porażki dalej jesteśmy w czołówce tabeli i będziemy bić się do końca o możliwie najlepsze miejsce po rundzie zasadniczej.
Pierwszym rywalem w tym miesiącu była Enea Basket Poznań. Podopieczni Przemysława Szurka sprawili nam już dużo kłopotów w pierwszej rundzie, a wygraną zapisaliśmy na swoim koncie dopiero po dogrywce w Poznaniu. Tym razem mecz zakończyliśmy w regulaminowym czasie gry, ale z przymrużeniem oka można powiedzieć, że nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie doprowadzili do emocjonującej końcówki. Po dobrym początku spotkania i prowadzeniu poznanian 21:9 Trójkolorowi weszli na odpowiednie tory i sekunda po sekundzie zaczęli odrabiać straty, a po kilku minutach byli już na prowadzeniu. Dalsze fragmenty meczu miały wyrównany przebieg i żadnemu z zespołów nie udało się odskoczyć na bezpieczne prowadzenie. Nieco ponad cztery minuty przed końcem prowadziliśmy 94:82 i wydawało się, że mecz jest pod naszą kontrolą. Ekipa z Poznania złapała jednak wiatr w żagle, trafiła kilka ważnych rzutów, a po naszej stracie rzut na dogrywkę przestrzelił bardzo dobrze dysponowany tego dnia Brandon Randolph. Końcowy wynik – 98:95 dla wrocławian, 13. z rzędu zwycięstwo w Kosynierce stało się faktem. Wyróżniającymi się postaciami w naszym zespole byli Joe Bryant Jr. (24 punkty, 7 zbiórek, 4 asysty) oraz Kuba Piśla, który z dorobkiem 20 punktów na dobrej skuteczności rzutów został uznany MVP meczu.
Kolejnym przeciwnikiem koszykarzy trenera Grudniewskiego było miejscowe WKK, czyli dodatkowy smaczek dla kibiców – wrocławskie derby. Głośny doping dla dwóch stron i pełne trybuny zwiastowały, że to jest coś więcej niż zwykły mecz. Dało się to odczuć również zawodnikom, którzy w pierwszej połowie zanotowali kilka niepotrzebnych strat, gra była szarpana, a prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie mimo wyraźnej przewagi Trójkolorowych w pewnym momencie. Do przerwy prowadziliśmy 45:44. Druga odsłona spotkania to już pełna dominacja Śląska, 36 punktów zdobytych przez zespół w trzeciej kwarcie i spora przewaga dowieziona już do końca spotkania spowodowały, że nasz młody zespół w dalszym ciągu jest w absolutnej ligowej czołówce. To były bardzo ofensywne zawody w naszym wykonaniu, a 109 zdobytych punktów (przy 88 rywala) robi wrażenie. Klasycznie bardzo dobrze zagrał Joe Bryant Jr., który zanotował na swoim koncie 36 punktów, 6 asyst i wymusił aż 12 fauli. Warto podkreślić też dobrą grę Oskara Hlebowickiego (17 punktów i 88% za dwa) czy Kuby Piśli (12 punktów i 3/3 za trzy).
Następnie na naszym rozkładzie pojawiła się ekipa z Międzychodu i trzeba przyznać, że takie spotkania często rządzą się swoimi prawami. Teoretyczny underdog lubi się postawić zdecydowanemu faworytowi i tak też było w tym przypadku. Podopieczni naszego trenera musieli mocno walczyć do ostatnich sekund, żeby odnieść zwycięstwo. Końcowy wynik – 100:96 dla Trójkolorowych – mówi sam za siebie. Ofensywne minuty z dwóch stron i znakomita postawa Joe Bryanta Jr. pozwoliła nam dopisać dwa punkty do ligowej tabeli. Amerykanin był bliski uzyskania triple-double, ostatecznie zakończył mecz z linijką 31 punktów, 15 zbiórek, 7 asyst i 13 wymuszonych fauli! Duże brawa należą się gościom, dla których każdy mecz jest walką o utrzymanie w pierwszoligowej tabeli i trzeba przyznać, że jeśli tak będą grać do końca rozgrywek, to relegowany zostanie inny zespół.
Pod koniec miesiąca zmierzyliśmy się z GKS-em Tychy – zespołem, który jako pierwszy pokonał nas w lidze po serii zwycięstw i… który okazał się pierwszym zespołem, który w Kosynierce pokonał nasze rezerwy po serii 14. zwycięstw z rzędu. Dla nikogo nie będzie zdziwieniem, jeśli dodamy, że nasza passa dobiegła końca po dogrywce. W zespole gości bardzo dobre zawody rozegrał nasz były kapitan. Sebastian Bożenko zanotował na swoim koncie 17 punktów i 5 asyst. Cały przebieg spotkania był wyrównany, często oscylował wokół remisu, żadnemu z zespołów nie udawało się osiągnąć bezpiecznej przewagi. W czwartek kwarcie nasi podopieczni zaczęli skutecznie odrabiać straty, a na 4 sekundy przed końcem przy wyniku 74:76 dla gości na linii rzutów wolnych stanął Joe Bryant Jr. i doprowadził do dogrywki. W dodatkowym czasie gry niestety nie potrafiliśmy nawiązać już walki z rywalem i zeszliśmy w parkietu pokonani. Końcowy wynik – 93:82 dla GKS-u.
– Luty był dla nas udany. Wygraliśmy z Poznaniem, WKK i Międzychodem, a jedyną porażkę zanotowaliśmy z Tychami po dogrywce. Zespół gości mocno nam się postawił w Kosynierce i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Niestety proces treningowy ostatnio był zaburzony przez wyjazdy naszych zawodników na kadrę czy turniej Lotto 3×3, który się odbył w Sosnowcu. Zaczynamy teraz najważniejszą i najciekawszą część sezonu. Już niedługo okaże się, kto zagra w play-off, a kto spadnie z ligi, więc zespoły mają świadomość, ile znaczy każde pojedyncze spotkanie. Dziękujemy również bardzo kibicom za doping. Stworzyła się kultura kibicowania rezerwom. Widać, że praca, którą codziennie wykonujemy, podoba się ludziom i doceniają, co robimy – podsumował trener Łukasz Grudniewski.
Następne domowe spotkanie rozegramy 13.03.2024 (środa) o godzinie 18:00 z Górnikiem Zamkiem Książ Wałbrzych. Zapraszamy!