To był najlepszy mecz WKS-u na europejskich parkietach w tym sezonie! Śląsk Wrocław niespodziewanie pokonał Ratiopharm Ulm 100:88 i zanotował drugie zwycięstwo w trwających rozgrywkach EuroCupu.
Do składu wrocławian na ten mecz wrócił Jakub Nizioł, który jednak nie był jeszcze gotowy do gry. Z powodu choroby z meczowej dwunastki wypadł z kolei Daniel Gołębiowski. WKS rozpoczął mecz piątką Kendale McCullum, Hassani Gravett, Mateusz Zębski, Andrij Wojnałowicz i Dusan Miletić.
Przez pierwsze 10 minut kibice w Hali Orbita mogli oglądać wyrównane spotkanie i po inauguracyjnej kwarcie to Śląsk prowadził 21:19 po trójce Aleksandra Wiśniewskiego. Dwukrotnie za trzy celnie przymierzył także Wojnałowicz, który był naszym liderem punktowym w tym fragmencie meczu. Co ciekawe, w tej części spotkania nie zobaczyliśmy ani jednego rzutu wolnego, a obie drużyny broniły przede wszystkim w zgodzie z przepisami.
W kolejnej części gry nasi zawodnicy spisywali się jeszcze lepiej. Za trzy trafili Marek Klassen i Gravett, a ważne punkty dorzucali także inni zawodnicy. Z kolei mistrzowie Niemiec nie mogli znaleźć swojego rytmu w ataku, ale przede wszystkim popełniali dużo błędów w obronie. Tuż przed przerwą zanotowaliśmy dziesięciopunktową serię i tym samym do szatni schodziliśmy przy bardzo wysokim prowadzeniu – 52:37! Obok Wojnałowicza naszym najlepszym punktującym był Arciom Parachouski, który zanotował bardzo dobrą i bezbłędną pod kątem skuteczności kwartę.
Po zmianie stron nasi rywale wrócili do gry z dużym animuszem i szybko zmniejszyli straty do kilku punktów. Za sprawą dobrego fragmentu Mateusza Zębskiego ponownie jednak odskoczyliśmy, a po trafieniu z dystansu Mileticia prowadziliśmy już 68:56. Ostatecznie trzecią ćwiartkę lepiej zakończył Ratiopharm, który przed ostatnią kwartą tracił do Śląska osiem punktów. Najskuteczniejszym zawodnikiem Ulm był do tej pory Karim Jallow, a Trevion Williams w 30 minut skompletował double-double.
Początek ostatniej ćwiartki to prawdziwy popis Dusana Mileticia. Trzy celne trójki Serba pozwoliły nam odzyskać dwucyfrową przewagę w kluczowych fragmentach meczu. Nerwowo zrobiło się jeszcze, gdy Thomas Klepeisz zniwelował stratę rywali do sześciu oczek, ale tego dnia nie daliśmy sobie wyrwać wygranej. W ostatnich minutach ważne punkty zdobywali Gravett i McCullum, a gwoździem do trumny rywali był rzut za trzy Marka Klassena. Kanadyjczyk celnym rzutem kilkanaście sekund przed końcem meczu zagwarantował nam jeszcze setkę zdobytych punktów – drugą w tym sezonie EuroCupu i drugą przeciwko ekipie z Ulm!
WKS Śląsk Wrocław – Ratiopharm Ulm 100:88 (21:19, 31:18, 18:25, 30:26)