Raport z 1. Ligi: Świetny start sezonu!

0

Koszykarze WKS Śląska II Wrocław w wymarzony sposób rozpoczęli zmagania w tym sezonie Pekao S.A. 1 Ligi Mężczyzn. Nasze rezerwy wygrały wszystkie trzy spotkania i na ten moment są jedyną niepokonaną drużyną na zapleczu ekstraklasy.

Sytuacja drużyny Łukasza Grudniewskiego jest mocno nietypowa. W oficjalnej ligowej tabeli Śląsk II zajmuje bowiem… ostatnie miejsce z dorobkiem sześciu punktów. Wynika to z tego, że aż cztery mecze naszych rezerw zostały – z różnych powodów – przełożone. Gdyby pod uwagę wziąć jednak procent zwycięstw, to Trójkolorowi jako jedyni mogą pochwalić się perfekcyjnym bilansem.

Zacznijmy jednak od początku. Przed startem rozgrywek skład naszej pierwszoligowej ekipy został mocno przemeblowany. Z Wrocławiem pożegnali się Sebastian Bożenko czy Maciej Bender, a Aleksander Wiśniewski na stałe “przeniósł się” do pierwszego składu WKS-u. Kto trafił w ich miejsce? Utalentowany Szymon Nowicki, dobrze znany na Dolnym Śląsku Michał Sitnik czy występujący przez wiele lat u rywala zza miedzy (WKK) Michał Kroczak. Nowym kapitanem drużyny został Aleksander Leńczuk, który w klubie pełni równocześnie funkcję menedżera ds. sportowych.

Przede wszystkim jednak na pierwszoligowe parkiety trafił Jamonda Bryant Jr.. Pozwolił na to wprowadzony przed rokiem przepis o możliwości posiadania przez zespoły 1. Ligi zagranicznego zawodnika w składzie. Bryant, 23-letni rozgrywający, wcześniej występował w uczelnianej drużynie Norfolk State Spartans i angaż we Wrocławiu jest jego debiutem w europejskiej koszykówce. Dużą rolę w wyborze takiego gracza w naszych rezerwach miał trener Maksym Papacz, na co dzień pracujący przede wszystkim z klubową młodzieżą. Poprosiliśmy Maksa, by opowiedział nam, jak dokładnie wyglądał ten proces i dlaczego ostatecznie wybór padł właśnie na Joe Bryanta.

– Od początku poszukiwań byłem w kontakcie z trenerem Grudniewskim i wiedziałem, jakiego profilu gracz jest nam potrzebny. Spływały do nas oferty bardzo różnych zawodników i przez cały tydzień przeglądałem nagrania z meczów potencjalnych kandydatów. W tym samym czasie pisaliśmy do byłych uczelni, trenerów czy kolegów z drużyn z prośbą o informację zwrotną dotyczącą tych zawodników. Warto zaznaczyć, że nie udało nam się znaleźć idealnie takiego rozgrywającego, jakiego chcieliśmy. Wybór Joe był więc swego rodzaju ryzykiem. Tym bardziej, że ostatecznie wyselekcjonowaliśmy dwóch graczy, spośród których wybieraliśmy, a drugi z nich miał już za sobą nieco doświadczenia w Europie.

– Na korzyść Joe działały dwa argumenty. Po pierwsze, przed angażem we Wrocławiu, wziął udział w prestiżowym turnieju Portsmouth, na który nie dostają się przypadkowi gracze. Po drugie, jego “background check”, o którym wspominałem wcześniej, był wręcz nieskazitelny. Dostaliśmy bardzo dużo odpowiedzi, wszyscy chętnie i pozytywnie wypowiadali się o osobowości, profesjonalizmie czy etosie pracy Joe. Nikt nie bał się wziąć na siebie odpowiedzialności, by go zarekomendować. Mnie osobiście najbardziej przekonało to, że potrafił poświęcić się dla drużyny. Nie miał problemu z tym, by oddać piłkę kolegom, gdy rywale nie odpuszczali mu jako najlepszemu w zespole. Po swoim ostatnim meczu w uczelnianej karierze, gdy Norfolk State przegrał i zakończył sezon, nie było w nim krzty negatywnych emocji. Oczywiście przeżywał porażkę, bo traktuje koszykówkę bardzo poważnie, ale po chwili podszedł do kolegów, wyściskał ich i podziękował im za wspólną grę. To pokazało, że ma w sobie wartości, z których chcemy skorzystać i które pasują do naszego zespołu.

Osobowość Joe w połączeniu z jego umiejętnościami oraz wytrzymałością fizyczną pozwoliły mi stwierdzić, że jest to zawodnik, jakiego szukamy. W NCAA potrafił być liderem swojej drużyny, a równocześnie rozegrać trzy mecze w trzy dni na dużych obrotach bez żadnych urazów. To wszystko było dla nas ważne i dokładnie analizowaliśmy to przed transferem rozgrywającego. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że ostateczną decyzję w sprawie podpisania kontraktu z Joe mieli prezes, dyrektor sportowy i cały sztab trenerski 1. Ligi. Oni wszyscy też oglądali mecze Bryanta i byli zaangażowani w ten proces.

Debiut na polskich parkietach? Wymarzony! Średnio 26 punktów, 6,7 asysty i 2,7 przechwytu mówi samo za siebie. Bryant z miejsca stał się gwiazdą 1. Ligi, a wobec problemów ekstraklasowej drużyny na pozycji rozgrywającego dostał nawet szansę na parkietach BKT EuroCup. W Podgoricy Joe pokazał się z naprawdę dobrej strony i rzucił 11 punktów na trudnym terenie. Jaki będzie ciąg dalszy tej niecodziennej historii? Będziemy obserwować z ciekawością.

Spośród trzech zwycięstw naszej pierwszoligowej drużyny najbardziej efektowne było to pierwsze. Na inaugurację sezonu przy ulicy Mieszczańskiej pokonaliśmy HydroTruck Radom104:66! Kolejne zwycięstwa – na wyjazdach – trzeba już było wyszarpać. Najpierw WKS Śląsk II wygrał z Weegree AZS Politechnika Opolska 97:89, a w ostatni weekend z Enea Basket Poznań 97:92. W stolicy Wielkopolski udało się wygrać dopiero po dogrywce i tym samym nasza młoda drużyna pokazała, że nie brakuje jej zarówno talentu, jak i determinacji.

– Jestem bardzo zadowolony ze startu sezonu w naszym wykonaniu. Po trzech meczach mamy komplet zwycięstw. Zainaugurowaliśmy rozgrywki bardzo efektowną wygraną przeciwko zespołowi z Radomia, co dało nam dużo pewności siebie, a później wygraliśmy dwa bardzo trudne spotkania na gorących terenach w Opolu i Poznaniu. W Opolu pokazaliśmy dużo dobrej, agresywnej koszykówki, przede wszystkim w obronie, dobrze biegaliśmy do szybkiego ataku. Mieliśmy duże problemy w spotkaniach wyjazdowych, ale zespół pokazał olbrzymi charakter i z tego jestem zadowolony – mówi trener WKS Śląska II, Łukasz Grudniewski.

Świetny mecz w Poznaniu (29 punktów) rozegrał Michał Kroczak. Obok niego i Bryanta warto wyróżnić także Aleksandra Leńczuka (średnio 12,3 pkt.), Oskara Hlebowickiego (11 pkt. i 5,7 zb.) czy Michała Sitnika (11 pkt. i 4 zb.). Niezauważona nie może przejść także praca Mikołaja Adamczaka, Kuby Piśli czy Szymona Nowickiego. Ci młodzi zawodnicy na co dzień trenują z zespołem ekstraklasowym, ale także dają cenne minuty na pierwszoligowych parkietach w drużynie rezerw.

– Największym pozytywem dla mnie jako trenera jest to, jak nasi zawodnicy pracują na treningach. Od początku okresu przygotowawczego zostawiają serce, są zdeterminowani, bardzo się starają. Z każdym dniem rozwijamy się jako zespół. Tworzymy świetny kolektyw na boisku i poza nim, nie poddajemy się, tworzymy kapitalną atmosferę. W tym tygodniu czekają nas dwa kolejne mecze w Kosynierce. Najpierw w czwartek o godzinie 18:00 zagramy z Niedźwiadkami Przemyśl, a w niedzielę o 20:00 wielkie derby Wrocławia z WKK. Wszystkich serdecznie zapraszamy do hali, by wspierać nas dopingiem. Gramy nowoczesny i agresywny basket, myślę, że każdy kibic koszykówki znajdzie coś dla siebie – dodaje Grudniewski.

Trzy zwycięstwa w trzech meczach i zaproszenie od trenera – czy trzeba Was jeszcze namawiać, by wpaść na ulicę Mieszczańską w najbliższych dniach? Mamy nadzieję, że nie! Bilety na spotkania naszego młodzieżowego zespołu znajdziecie oczywiście w serwisie Abilet.pl.

Tagi: Łukasz GrudniewskiRaport z 1. LigiWKS Śląsk II Wrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

pięć × jeden =