Zimny prysznic na start finałów

1

WKS Śląsk Wrocław przegrał z Kingiem Szczecin 78:89 w pierwszym meczu finałowej serii Energa Basket Ligi. O wyniku przesądziła wyraźnie przegrana druga kwarta, po której Trójkolorowi nie byli już w stanie odrobić strat.

Do finałowej serii WKS przystąpił w najmocniejszym składzie bez żadnych osłabień spowodowanych kontuzjami. Trener Ertugrul Erdogan rozpoczął mecz numer jeden następującą piątką: Jeremiah Martin, Justin Bibbs, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Arciom Parachouski.

Pierwsze, wyrównane minuty w Hali Stulecia zwiastowały duże emocje nie tylko dziś, ale w całych finałach. Wypełnioną arenę zmagań rozgrzały między innymi trójka Bibbsa czy blok Parachouskiego, ale Wilki Morskie ani trochę nie odstawały od obrońców tytułu. Śląskowi na kilka punktów udało się odskoczyć po przechwycie Martina i efektownym wsadzie Ramljaka. Prowadzenie 19:16 po pierwszej kwarcie zapewnił jednak dopiero celny rzut z dystansu Łukasza Kolendy.

Szczecinianie drugą część gry zaczęli od dwóch celnych rzutów zza łuku Kacpra Borowskiego i zyskali nieznaczną przewagę. Z biegiem czasu King zdawał się coraz bardziej kontrolować przebieg meczu i przy ośmiu punktach straty trener Erdogan poprosił o czas. Bardzo dobre zawody rozgrywali Tony Meier i Bryce Brown, którzy odpowiadali za ponad połowę dorobku rywali. Po kolejnych czterech oczkach Browna sytuacja zaczynała wyglądać bardzo nieciekawie, a kolejne skuteczne kontry dały Wilkom Morskim już 15 punktów zaliczki. Trójka Bibbsa w ostatnich sekundach pozwoliła nam zmniejszyć straty do przerwy do stanu 34:45.

Po przerwie miało być lepiej, ale zaczęło się od wsadów w kontrach Phila Fayne’a i Zaca Cuthbertsona. WKS w końcu rzucił się do odrabiania strat, w czym mocno pomogły trójki D.J.-a Mitchella i Kolendy. Wilki tego dnia jednak także celnie rzucały z dystansu i to właśnie ten element pozwalał im ponownie odskakiwać, gdy Śląsk zdawał się rozkręcać. Po trzech trójkach w trzech kolejnych akcjach (dwie Tony’ego Meiera i kolejna Borowskiego) goście znów prowadzili 15 punktami. Wydawało się, że kilka kolejnych świetnych akcji naszej drużyny pozwoli znacznie zmniejszyć straty przed ostatnią kwartą, ale kolejny celny rzut za trzy Meiera dał rywalom prowadzenie 73:62.

Ostatnia kwarta miała podobny przebieg jak cała reszta spotkania. Trójkolorowi mieli dobre serie punktowe, ale za każdym razem goście byli w stanie odpowiedzieć. Znakomicie dysponowany Meier co chwila karcił WKS rzutami trzypunktowymi i mimo wielu momentów, gdzie wydawało się, że wrocławianie w końcu odrobią straty punktowe, ostatecznie szczecinianie dosyć komfortowo dowieźli swoje prowadzenie do końca i wygrali pierwszy mecz finałowy 78:89. Spotkanie numer dwa zostanie rozegrane w niedzielę o godzinie 20:00 również w Hali Stulecia. 

 

Tagi: eblenerga basket ligafinałking szczecinplay-offplkrelacjashowtimeWKS Śląsk Wrocław

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

17 + czternaście =