Śląsk Wrocław przegrał z Czarnymi Słupsk 74:86 w meczu 20. kolejki Energa Basket Ligi. To piąta porażka WKS-u w tym sezonie ligowym.
Do ważnego meczu w Hali Stulecia Śląsk przystąpił z wracającym po kontuzji Jeremiah Martinem i nowym zawodnikiem, Vasa Pusicą. W drużynie brakowało kontuzjowanych Ivana Ramljaka i Jakuba Karolaka oraz D.J. Mitchella, który tego samego dnia przyleciał do Wrocławia. Trener Andrej Urlep rozpoczął mecz piątką: Martin, Łukasz Kolenda, Justin Bibbs, Jakub Nizioł i Aleksander Dziewa.
Przyjezdni ze Słupska świetnie zaczęli mecz i po tym, jak David DiLeo i Billy Ivey celnie przymierzyli z dystansu, prowadzili 6:0. W tej kwarcie dwukrotnie zza łuku trafił także Jakub Schenk i uczciwie trzeba przyznać, że to goście byli w niej stroną przeważającą. W drużynie WKS-u dwoił się i troił Olek Dziewa, ale jego koledzy weszli w mecz z nieco mniejszym animuszem. Po 10 minutach na prowadzeniu 20:16 byli goście.
Druga kwarta to ciąg dalszy wyrównanej walki, podczas której przez większość czasu Czarni byli minimalnie z przodu. W drużynie Andreja Urlepa zadebiutował Pusica, który swoją obecność na parkiecie zaznaczył dwoma punktami i trzema asystami. Dwie minuty przed przerwą Trójkolorowi po raz pierwszy od dłuższego czasu wyszli na prowadzenie, które jednak momentalnie straciliśmy po trójce Jakuba Musiała. Liderem punktowym słupszczan był Ivey, który podczas sześciu prób z linii nie pomylił się ani razu. Wynik pierwszej połowy ustalił Martin, jednak do szatni schodziliśmy, przegrywając 39:42.
Do przerwy zawodnicy Śląska trafili tylko 2 z 11 rzutów za trzy, z kolei Czarni mieli świetną skuteczność z dystansu (44%) i w drugiej połowie wciąż straszyli zza łuku – dwa razy celnie przymierzyli Michał Chyliński i Jakub Schenk, a raz Shavon Coleman. Drugim efektownym wsadem popisał się z kolei De’Quon Lake. Po stronie wrocławian kilka dobrych akcji zaliczył Martin, a dwucyfrową liczbę punktów oprócz niego mieli na koncie Dziewa i Nizioł. Niestety końcówka tej części gry nie poszła po naszej myśli, a Czarni zbudowali przewagę 66:61.
W ostatniej odsłonie Śląsk zamiast gonić, tracił dystans. Czarni grali bardzo skutecznie w ataku i trafiali dużo rzutów zza łuku. Bardzo dobrze ofensywą swojego zespołu dyrygował Schenk, natomiast Trójkolorowym, podobnie jak w czwartych kwartach kilku poprzednich spotkań, brakowało pomysłu i rytmu w ofensywie, a defensywa nie była wystarczająco dobra. Rywale uciekli na dwucyfrowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania.
WKS Śląsk Wrocław – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 74:86 (16:20, 23:22, 22:24, 13:20)