TBS Śląsk II Wrocław z 12. zwycięstwem w trwającym sezonie Suzuki 1. Ligi Mężczyzn. Podopieczni trenera Dusana Stojkova w 26. kolejce okazali się lepsi od Znicz Basket Pruszków, wygrywając we własnej hali 89:86. Kapitalne zawody rozegrał duet rozgrywających WKS-u, kapitan Sebastian Bożenko zdobył 33 punkty, a Kacper Gordon dorzucił 22 “oczka”, czym walnie przyczynili się do tej arcyważnej wygranej.
TBS Śląsk II Wrocław, po porażce kilka dni temu z Miastem Szkła Krosno (82:83), szybko dostał szansę na powrót na zwycięską ścieżkę. Tym razem do hali Kosynierka zawitała będąca na 15. miejscu w tabeli Suzuki 1. Ligi Mężczyzn ekipa Znicz Basket Pruszków. Faworytem tego meczu byli oczywiście gospodarze, którzy przed spotkaniem mieli aż 6 “oczek” przewagi nad swoim rywalem. W drużynie trenera Dusana Stojkova brakowało m.in. wciąż kontuzjowanego Pawła Strzępka oraz Szymona Tomczaka, który nie tak dawno przedłużył kontrakt z WKS-em do 2024 roku. Rotacja nastąpiła też wśród dopełniających skład juniorów – tym razem byli to Wojciech Siembiga i Mikołaj Wojciechowski. Gospodarze starcie rozpoczęli piątką: Sebastian Bożenko, Aleksander Leńczuk, Maksymilian Zagórski, Jan Wójcik oraz Szymon Walski. Z kolei przyjezdni wyszli na parkiet w zestawieniu: Szymon Walczak, Kamil Czosnowski, Adrian Suliński, Arkadiusz Adamczyk i Łukasz Bodych.
W pierwszych kilku akcjach goście z Pruszkowa zabarykadowali swoją strefę podkoszową, przez którą nie udawało się przebić Trójkolorowym. Znicz również miał spore problemy z kreowaniem pozycji, ale Wojskowi nie pilnowali się w kwestii fauli, przez co m.in. kapitan przyjezdnych Suliński miał okazję wykorzystać trzy rzuty wolne. Rywale Śląska trafili również dwukrotnie z półdystansu i po niespełna 3 minutach gry prowadzili już 9:0. Trener Stojkov musiał wstrząsnąć zespołem i poprosił o czas. Po przerwie pierwsze “oczka” dla WKS-u zdobył Bożenko i wrocławianie poszli za ciosem. Najpierw Zagórski dorzucił punkcik z linii, a później wchodzący z ławki Gordon trafił zza łuku i było już tylko 7:11. Po tym rzucie wydawało się, że Śląsk złapie wiatr w żagle, ale Znicz znowu odskoczył. Trójkolorowi mieli duży problem z faulami – nie z ich ilością, ale z tym, że w niemalże każdym przypadku faulowali przy akcji rzutowej, przez co goście mogli dorzucać kolejne “oczka” z linii. Cztery z rzędu wykorzystane okazje przez Sulińskiego i Walczka i było 7:15. W kolejnych minutach jednak kolejny świetny run gospodarzy (9:0) – trójka kapitana, rzuty z półdystansu Gordona i Walskiego, a na koniec świetny przechwyt Kacpra Marchewki i łatwe punkty w kontrze i Wojskowi wreszcie wyszli na prowadzenie (16:15)! Po przerwie dla szkoleniowca Michała Spychały niewiele się jednak na parkiecie zmieniło, WKS konsekwentnie grał w obronie i dorzucał punkty w ataku. Dobrą zmianę dał też Wojciechowski, który popracował w obronie i zebrał dwie ważne piłki. W ostatniej akcji 1Q Gordon trafił swoją drugą “trójkę” w meczu i wrocławianie prowadzili wysoko – 23:15.
Początek drugiej ćwiartki był wymarzony dla WKS-u, bo po raz trzeci w meczu zza łuku trafił Bożenko i Śląsk miał już 11 “oczek” przewagi nad rywalem. Kolejne minuty jednak nie były popisem gry ofensywnej, jedni i drudzy trafiali z bardzo zmiennym szczęściem, a gościom udało się nawet odrobinę podgonić. W odpowiednim momencie do gry włączył się Leńczuk, który zdobył 4 z rzędu punkty dla Trójkolorowych i dzięki temu gospodarzom udawało się utrzymywać bezpieczną przewagę (30:24). Ten mecz był jednak popisem Sebastiana Bożenki, który chwilę później wykorzystał dwa rzuty z linii, a chwilę później trafił po raz piąty (!!!) zza łuku i Wojskowi mieli 9 “oczek” przewagi, a Seba miał na swoim koncie już 19 punktów! Goście ani myśleli jednak składać broni, a ich najmocniejszą stroną wciąż pozostawały rzuty wolne, które wykonywali niemalże bezbłędnie (12/13). Na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy świetną akcją 2+1 popisał się Walczak, zmniejszając prowadzenie gospodarzy (38:35). Rozgrywający WKS-u byli tego wieczora nie do zatrzymania, bo już chwilę później po raz trzeci za trzy trafił Gordon i wrocławianie znowu odskoczyli. Ostatnie słowo należało jednak do gości – najpierw lay up Michalskiego, potem celnie z linii Walczak i ten sam zawodnik w ostatnich sekundach z półdystansu na 40:41. Pomimo dość dużej przewagi Trójkolorowych, po 20 minutach podopieczni Dusana Stojkova mieli zaledwie 1 punkt przewagi nad Zniczem.
W drużynie TBS Śląska II absolutnymi liderami był duet rozgrywających Sebastian Bożenko/Kacper Gordon, którzy w duecie zdobyli aż 30 punktów (z 41 całego zespołu!) i dołożyli 4 asysty. Bez ich świetnej dyspozycji – zwłaszcza zza łuku (5/6 Bożenko, 3/5 Gordon) gospodarzom na pewno trudno byłoby przejąć inicjatywę w meczu i dotrwać z przewagą do przerwy. W ekipie gości na szczególne wyrazy uznania zasługiwał z kolei Szymon Walczak, który z 12 punktami był najlepszym strzelcem drużyny z Pruszkowa.
Trzecia kwarta dla Śląska rozpoczęła się tak samo jak dwie poprzednie – od punktów Bożenki i powiększenia prowadzenia (43:40). Później fenomenalny fragment zaliczył lider gości – Walczak, który raz trafił z dystansu i dwukrotnie zakończył akcję celnym lay upem i goście po dłuższym czasie wrócili na prowadzenie (47:43). Ten mecz był jednak nieprawdopodobnym rollercoasterem jeżeli chodzi o zmiany prowadzenia. W ekipie Trójkolorowych wciąż kapitalnie grali rozgrywający, którzy seryjnie dorzucali punkty, ale ponownie z dobrej strony pokazał się też Wojciechowski, który tym razem trafił zza łuku i WKS ponownie pewnie prowadził (57:51). Znowu jednak przewaga Wojskowych została szybko roztrwoniona i znowu w roli głównej Walczak, który trafił z półdystansu (56:59), tym samym dopisując kolejne punkty na swoje konto – w sumie już 24. W newralgicznym momencie raz jeszcze błysnął Wojciechowski, który trafił drugą “trójkę” i dzięki temu trzymał wrocławian z bezpieczną przewagą. Goście nie zdążyli jeszcze dobrze odetchnąć, a Mikołaj trafił po raz trzeci z dystansu w odstępie trzech minut, czym wprawił w euforię całą ławkę rezerwowych gospodarzy. W końcówce kwarty znowu sprawy w swoje ręce wziął nieprawdopodobny duet rozgrywających Śląska, najpierw zza łuku Gordon, a w ostatniej akcji Bożenko i po 30 minutach WKS prowadził pewnie 72:64. Duet Bożenko/Gordon miał w sumie aż 52 punkty na koncie (31 Bożenko, 21 Gordon), co było wręcz niebywałym wynikiem po trzech kwartach.
W ostatnie 10 minut bardzo dobrze weszli pruszkowianie, którzy w niespełna 120 sekund nadrobili 7 z 8 punktów i przegrywali już tylko 71:72. Świetnie dysponowany w tym fragmencie był przede wszystkim Adamczyk, który trafił zza łuku i spod kosza i bardzo tym pomógł swoim kolegom w dogonieniu Wojskowych. W arcyważnym momencie do gry włączyli się słabo dziś dysponowani Marchewka i Leńczuk, którzy trafili ważne rzuty spod obręczy i wrocławianie znowu odskoczyli (76:71). Alek rozochocił się i chwilę później trafił zza łuku, dzięki czemu gospodarze utrzymywali bezpieczne prowadzenie (81:76). TBS Śląsk II swoją świetną dyspozycję w ataku starał się popierać również dobrą grą pod własnym koszem, co zamieniało się w kontry, a jedną z nich kapitalnie wykorzystał Zagórski, skutecznie wykonując akcję 2+1 (84:76). Goście ani myśleli jednak składać broni i niesamowicie walczyli o to, żeby odwrócić jeszcze losy meczu. W pewnym stopniu udało im się to zrealizować za sprawą liderów – Adamczyka i Walczaka, którzy wyjątkowo celnie wykonywali swoje rzuty i na niespełna minutę przed końcem meczu ponownie złapali kontakt – WKS prowadził tylko 86:83.
W niezwykle istotnym momencie faulował w ataku jednak Walczak i dał tym szansę Trójkolorowym na odskoczenie. Piłkę wyprowadzał Bożenko, został sfaulowany, a że Znicz miał przekroczony limit fauli to kapitan Wojskowych stanął na linii. Nie udało mu się jednak trafić ani razu i wydawało się, że wszystko pozostaje jeszcze otwarte. Walczak jednak popełnił kolejny błąd – tym razem kozłowania, przechwyt zaliczył Zagórski, a faulowany Gordon trafił jeden z dwóch rzutów za 1 i 12 sekund przed końcem meczu WKS prowadził 87:83. Trener Spychała poprosił o jeszcze jedną przerwę dla swojej ekipy, żeby po raz ostatni wstrząsnąć zespołem. Po czasie wydarzyło się coś niewiarygodnego i Adamczyk bardzo szybko trafił zza łuku, zmniejszając prowadzenie wrocławian do jednego “oczka” (87:86). Później momentalnie sfaulowany został Zagórski, który w przeciwieństwie do swoich dwóch poprzedników rzucił celnie dwa razy i ustalił wynik meczu na 89:86. Suliński w ostatniej akcji meczu próbował jeszcze szaleńczego rzutu zza łuku, ale na szczęście dla Wojskowych był on niecelny.
To zwycięstwo jest niezwykle ważne dla TBS Śląska II Wrocław w kontekście trwającej walki o grę w fazie play-off. Kapitalne zawody rozegrał Sebastian Bożenko (33 punkty) oraz Kacper Gordon (22 punkty) i to właśnie duet rozgrywających poprowadził ekipę Dusana Stojkova do 12. wygranej w sezonie. Na duże słowa uznania zasłużył również Mikołaj Wojciechowski, który po raz pierwszy dostał więcej minut na parkiecie i odwdzięczył się 9 zdobytymi punktami oraz 6 zbiórkami. Ze strony Znicza kapitalnie zaprezentowali się Szymon Walczak (31 punktów) i Arkadiusz Adamczyk (23 punkty), ale to okazało się zbyt mało na gospodarzy. Na odpoczynek nie ma jednak zbyt wiele czasu, bo festiwal meczów w Kosynierce trwa i już 2 marca czekają nas derby Wrocławia z WKK. Bądźcie z nami, Hej Śląsk!