W 8. kolejce Suzuki 1.Ligi Śląsk Wrocław przegrał u siebie z SKS-em Starogard Gdański 79:81. Nasza młodzież prowadziła przez prawie całe spotkanie, jednak o wyniku meczu zadecydowała ostatnia, bardzo nieszczęśliwa, akcja.
Dusan Stojkov znów postanowił pozmieniać co nieco w pierwszej piątce. Trener Śląska postawił tym razem na następujących zawodników: Sebastiana Bożenko, Maksymiliana Zagórskiego, Kacper Marchewkę, Michała Sitnika oraz Szymona Walskiego. Wynik otworzył Zagórski, ale to goście lepiej weszli w mecz i po chwili prowadzili 5:2. W ekipie gospodarzy aktywny na parkiecie był Bożenko, który nie bał się indywidualnych rajdów pod kosz. Po skutecznym przejęciu i punktach Sitnika Śląsk przegrywał jednym oczkiem, jednak wtedy serię punktową zaliczyli goście przez co znów trochę odskoczyli. W kolejnych minutach obie ekipy grały dość chaotycznie i miały problemy z punktowaniem. Wtedy przebudził się Aleksander Leńczuk, który zdobył osiem punktów z rzędu i wysunął tym samym wrocławian na prowadzenie. Drużyna ze Starogardu Gdańskiego odpowiedziała, ale ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Trójkolorowych, którzy po trafieniu Walskiego z dystansu prowadzili 20:19.
Początek drugiej ćwiartki to gra kosz za kosz. Jedna i druga drużyna lepiej wykorzystywała swoje szanse i przez to wynik wciąż oscylował wokół remisu. Kiedy wydawało się, że Śląsk powoli zaczyna przejmować kontrolę nad meczem, atmosferę rzutem zza łuku ostudził Bartłomiej Karolak. Po tym trafieniu było 26:26. W następnych minutach spotkanie znów nam trochę siadło, głównie ze względu na słabą skuteczność drużyn. Tak jak w pierwszej kwarcie tak i teraz, wrocławian do lepszej gry poderwał Leńczuk. Po jego dwóch trójkach TBS wyrobił sobie 6-punktową przewagę. Jeszcze lepiej sytuacja wyglądała po trafieniu z dystansu Sitnika. Pod koniec Kociewskie Diabły starały się jeszcze podgonić wynik, ale po punktach Szymona Tomczaka Trójkolorowi na przerwę schodzili przy wyniku 45:36.
W drugą połowę dobrze rozpoczęli goście, jednak Śląsk postanowił pokazać, że u siebie nie wyobraża sobie tracić wyrobionej przewagi. Najpierw efektownym wsadem popisał się Tomczak, a chwilę później jego wyczyn powtórzył Sitnik. Nie zrobiło to jednak większego wrażenia na gościach, którzy zaliczyli 8-punktową serię. Po niej było już tylko 49:46 i trener Stojkov zmuszony był do wzięcia przerwy na żądanie. W istotnym momencie grę na swoje barki wziął kapitan Bożenko, który dwoma skutecznymi akcjami znów dał nam nieco odetchnąć. Niestety nie na długo, ponieważ w kolejnych minutach wrocławianie ponownie pogubili się w ataku, a coraz skuteczniejszy był z kolei zespół ze Starogardu. Po celnym rzucie Sebastiana Kamińskiego z dystansu na tablicy znów mieliśmy remis. Ostatnie akcje trzeciej kwarty należały jednak do Trójkolorowych, którzy po niej prowadzili 62:57.
W ostatnich dziesięciu minutach początkowo obie ekipy nie mogły się wstrzelić, ale jak już zaczęły trafiać to seryjnie. Najpierw z półdystansu celnie rzucił Bożenko, a następnie po obu stronach padły punkty spod kosza. Na sześć minut przed końcem zaczęło się robić nerwowo, gdyż zarówno gospodarze jak i goście nie kończyli swoich akcji. Ważną trójkę w końcu trafił Gordon, dzięki czemu prowadziliśmy 71:64. Niedługo później po drugiej stronie tym samym zrewanżował się Kacper Burczyk i wrocławianie prowadzili już tylko dwoma punktami. Przy wyniku 72:71 koszykarze Starogardu najpierw popisali się blokiem, a następnie trafili zza łuku wychodząc po raz pierwszy od dłuższego czasu na prowadzenie. Na szczęście w kolejnej sytuacji celnie rzucił Gordon. Potem jeszcze Sitnik zaliczył akcję 2+1 oraz wykorzystał dwa rzuty wolne, aczkolwiek trafieniem z dystansu odpowiedział Tymon Szymański i na niecałe pół minuty do końca znów był remis. Ostatnia akcja należała do Śląska, który wszystko miał w swoich rękach. Niestety w kluczowym momencie, paradoksalnie grający naprawdę dobre zawody, Michał Sitnik stracił piłkę. Wtedy odcięty przez większość meczu Filip Stryjewski popędził z nią do kosza i zapewnił Kociewskim Diabłom zwycięstwo 81:79.
TBS Śląsk II przegrywa trzecie spotkanie z rzędu. To był naprawdę trudny tydzień dla młodego zespołu z Wrocławia i z pewnością cenna lekcja. Przed sztabem szkoleniowym i drużyną sporo pracy. Trzeba się podnieść i w niedzielę w Pruszkowie pokazać charakter. Hej Śląsk!