Przegrywamy w Ankarze

0

W 3. kolejce 7DAYS EuroCup Śląsk Wrocław przegrał na wyjeździe z Turk Telekomem Ankara 73:89. Trójkolorowi długo walczyli z wymagającym rywalem jak równy z równym, lecz decydującą okazała się być ostatnia kwarta, którą wrocławianie przegrali aż 8:21. Naszej drużynie nie pomógł tego dnia nawet świetny występ Travisa Trice’a, który w pewnym momencie w pojedynkę przywrócił nas do meczu.

Śląsk do stolicy Turcji pojechał w najsilniejszym zestawieniu, a Andrej Urlep na boisko zdecydował się posłać następującą piątkę: Łukasz Kolenda, Jakub Karolak, Ivan Ramljak, Kerem Kanter i Cyril Langevine. W pierwszych minutach meczu powróciły do nas niestety demony z Paryża i ponownie po zaledwie paru akcjach było już 0:7. Trener Urlep momentalnie poprosił o przerwę, która na szczęście podziałała, bo zaraz po niej Karolak z dystansu zdobył pierwsze punkty dla Śląska. Z czasem Turk Telekom przestał trafiać i Trójkolorowi byli w stanie szybko odrobić straty z początku meczu. Po trójce Kantera wyszliśmy nawet na prowadzenie 10:9. W kolejnych minutach wynik oscylował wokół remisu, jednak pod koniec kwarty goście podkręcili tempo i wyszli na 7-punktowe prowadzenie. Po kolejnym trafieniu Johnsona spod kosza pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 24:15.

Nasi koszykarze nie weszli zbyt dobrze w kolejną ćwiartkę, ponieważ najpierw za trzy trafiła drużyna turecka, a następnie wrocławianie stracili piłkę w ataku. Sytuacji nie poprawiała również słabsza postawa w obronie, co bezwzględnie wykorzystywali rywale. W pewnym momencie przegrywaliśmy już 13 oczkami, jednak wtedy w niewiarygodny sposób do gry przywrócił nas Travis Trice. Najpierw dwa razy z rzędu trafił zza łuku, a po chwili dorzucił kolejne punkty, tym razem po akcji 2+1 i nasza strata momentalnie stopniała do czterech punktów. Po kolejnych udanych akcjach Trice’a (w sumie zdobył 14! punktów z rzędu i przez kilka minut był jedynym punktującym zawodnikiem na parkiecie) znów objęliśmy prowadzenie 33:32. Potem zaczęli trafiać także inni zawodnicy Śląska, przez co nasza przewaga była już nawet 6-punktowa. W końcówce jednak znów lepiej zagrali gospodarze i po pierwszej połowie prowadziliśmy 42:40.

Po przerwie pierwsi trafili gospodarze i znów w tym spotkaniu mieliśmy remis. W kolejnych akcjach skuteczne były obie drużyny i jeszcze kilkukrotnie na tablicy widniał remisowy wynik. Zawodnicy Turk Telekomu popisywali się głownie grą pod koszem i efektownymi wsadami, a Trójkolorowi odpowiadali chociażby alley-oopem Langevine’a oraz akcją 2+1 Kantera. Po trójce Geyika i kolejnym efektownym wsadzie Dawkinsa Turcy prowadzili pięcioma punktami. W następnych minutach zarówno Śląsk, jak i Turk Telekom obniżył skuteczność i wynik niewiele się zmieniał. Dla wrocławian dwa razy z dystansu trafił w końcu Kodi Justice, jednak nie wystarczało to na zmniejszenie strat, ponieważ punktować zaczęła też drużyna z Ankary. Przewaga Turków przez długi czas oscylowała w okolicach 6-8 punktów, lecz po trójce Trice’a przed ostatnią kwartą przegrywaliśmy już tylko 65:68.

Ostatnie dziesięć minut rozpoczęło się od nieskutecznych akcji po obu stronach. Pierwsi trafili gospodarze, a konkretnie Dawkins, który znów popisał się swoimi umiejętnościami pod koszem. Chwilę później Langevine pokazał, że pod obręczą wcale nie czuję się gorszy i kapitalnie zapakował piłkę nad obrońcą. W tamtym momencie znów traciliśmy do rywali tylko trzy punkty, jednak po dwóch celnych rzutach zza łuku Turk Telekomu, nasza strata w bardzo szybkim tempie urosła do 11 oczek. Co prawda wrocławianie mieli potem kilka okazji na pogoń za rywalem, ale byli mocno nieskuteczni. Nie wychodziły im próby z dystansu, byli blokowani pod koszem lub też sami tracili piłkę po niedokładnych podaniach. Z drugiej strony Turcy wcale nie zamierzali się zatrzymywać i tylko powiększali i tak już znaczną przewagę. W ostatnich dwóch minutach turecka drużyna kontrolowała sytuację na boisku i ostatecznie wygrała spotkanie 89:73.

– Rywale zasłużyli na zwycięstwo, szczególnie po przerwie. Graliśmy bardzo dobrze w drugiej kwarcie, ale po wyjściu z szatni nie byliśmy w stanie zatrzymać przeciwników. Podjęliśmy sporo złych decyzji w ofensywie, co spowodowało łatwe punkty w tranzycji Turk Telekomu. Popełniliśmy dziś zbyt dużo strat, co kosztowało nas porażkę – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.

– Przez trzy i pół kwarty mecz był bardzo wyrównany. Byliśmy bardzo blisko przeciwników. Myślę, że w końcówce kluczowe było to, że mieliśmy za sobą naprawdę trudną i wymagającą podróż do Turcji. Dzień przed meczem nie trenowaliśmy, bo cały dzień byliśmy w samolocie i autobusie. Tak to jednak wygląda w europejskich pucharach. Myślę, że w nadchodzących tygodniach możemy sprawić kilka niespodzianek, ale przeciwnicy są naprawdę wymagający i każdy wygrany mecz będzie dla nas wielką sprawą – dodawał Michał Gabiński.

Wydawało się, że dla Śląska najgorszym momentem spotkania będą pierwsze minuty, lecz jeszcze gorzej nasza gra wyglądała w samej końcówce. W kluczowych momentach spotkania niestety całkowicie zawiodła nas skuteczność. Przez kilka minut ostatniej kwarty nie byliśmy w stanie zdobyć punktu, a że obrona też nie spisywała się tego dnia najlepiej, to rywale spokojnie uciekali nam z wynikiem. Z pewnością na wynik wpływ miała również kontuzja Jakuba Karolaka, którego brak w drugiej połowie był bardzo widoczny. Teraz wracamy do Wrocławia, by skupić się już na rozgrywkach ligowych i jak najlepiej przygotować się do sobotniego starcia z Legią w Warszawie. Kolejny mecz w EuroCupie zagramy 10 listopada w hali Orbita z rosyjskim Lokomotiwem Kubań. Hej Śląsk!

Zdjęcia: Turk Telekom Ankara

Tagi: 7DAYS EuroCupAnkaraEuroCuprelacjaśląskTelekomTurkTurk Telekom AnkarawksWKS Śląsk Wrocławwrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

17 − piętnaście =