To nie był udany wieczór zawodników TBS Śląska II. Podopieczni Dusana Stojkova pojechali do Słupska w dość okrojonym składzie i niestety z Pomorza wracają na tarczy. Grupa Sierleccy-Czarni Słupsk wygrali w hali Gryfia 94:70 i pozostają niepokonani na własnym parkiecie. Jedna dobra kwarta wrocławian to za mało, żeby pokonać lidera Suzuki 1. Ligi.
W kadrze meczowej Trójkolorowych zabrakło między innymi Tomasza Żeleźniaka, Jana Wójcika, Kacpra Marchewki, Igora Kozłowskiego czy Szymona Tomczaka. Dusan Stojkov miał więc ograniczone pole manewru i do Słupska zabrał tylko dziewięciu zawodników. W związku z tym, pierwsza piątka Śląska wyglądała dość eksperymentalnie, na parkiet w Słupsku wybiegli Kacper Gordon, Aleksander Leńczuk, Miłosz Góreńczyk, Szymon Walski i Sebastian Rompa. Gospodarze z kolei wyszli w następującym zestawieniu: Adrian Kordalski, Piotr Śmigielski, Damian Pieloch, Hubert Pabian i Dawid Słupiński.
Spotkanie w Słupsku rozpoczęliśmy w dobrym stylu. Najpierw zza łuku trafił Sebastian Rompa, a chwilę później trójkę dorzucił też Kacper Gordon. Duet rozgrywający-center stanowił o sile naszego zespołu w pierwszych minutach meczu i zapewnił nam minimalne prowadzenie. Niestety radość nie trwała zbyt długo. Po paru minutach wyrównanej gry, inicjatywę przejęli gospodarze. W pewnym momencie prowadzili już sześcioma punktami (19:13). Na szczęście w końcówce w nieco ponad minutę udało się nam skrócić dystans – najpierw Miłosz Góreńczyk dwutaktem, następnie Aleksander Leńczuk zza łuku i na dokładkę Anton Azimka z półdystansu. Ostatecznie pierwsze 10 minut zakończyło się wynikiem 22-20 dla słupszczan.
Drugą ćwiartkę spotkania, podobnie jak pierwszą, pozytywnym akcentem otworzył Sebastian Rompa, który dwoma celnymi rzutami wolnymi wyrównał wynik meczu. Chwilę później, w odpowiedzi na trafienie Kurpisza, dwa punkty zdobył dla nas 17-letni Wojciech Siembiga. Wyrównana gra, status quo na tablicy. Wtedy jednak do akcji wkroczył Jakub Musiał. Nasz wychowanek w przeciągu 40-sekund zdobył dla gospodarzy 5 punktów i tym samym rozpoczął punktową ucieczkę naszych rywali. Na 3 minuty przed końcem połowy gospodarze prowadzili już 41:32. Trójkolorowi sporo rzucali, ale piłka tylko obijała obręcz. Impas przerwał dopiero Szymon Walski, który trafił z półdystansu. Warto też podkreślić, że nasz center wcześniej dwukrotnie trafił zza łuku (skuteczność 100%). Łącznie w drugiej kwarcie zdobył dla nas 8/14 punktów! Bez trafień dzisiejszego jubilata, do szatni schodzilibyśmy z bardzo złym wynikiem. A tak, 34:47 było kiepskim rezultatem, ale wciąż do odratowania.
Niestety pierwsze minuty trzeciej kwarty nie wskazywały na poprawę sytuacji z wynikiem. Gospodarze w 4 minuty zdobyli 9 punktów, my 6. Różnica zamiast maleć, powiększała się. Światełko w tunelu pojawiło się wtedy, gdy w krótkim czasie zza łuku najpierw trafił Aleksander Leńczuk, a następnie, po raz trzeci w meczu, Szymon Walski! Po okresie bez punktów, jeszcze dwa oczka dołożył Anton Azimka. No ale wtedy do akcji znowu wkroczył Jakub Musiał. Po chwili dołączył do niego Szymon Długosz i różnica w 30 sekund urosła z jedenastu, do piętnastu, a finalnie 19 punktów.
Wynik 72:53 postawił wrocławian pod ścianą. Podopieczni Dusana Stojkova nie mieli nic do stracenia. No i drgnęło! A sygnał dał Sebastian Rompa, który kilkukrotnie dobrze zagrał w obronie, do tego dorzucił też dwa punkty. Rozjuszyło to słupszczan, którzy nie pozostali dłużni. Gdy przez chwilę wydawało się, że możemy przynajmniej zmniejszyć rozmiary porażki, Czarni brutalnie wybili nam to z głowy. Przewagę 16 oczek zamienili w 26. W końcówce na parkiecie pojawiło się sporo zawodników, którzy na co dzień grają w naszym drugoligowym zespole. Z tego grona szczególnie warto wyróżnić Wojtka Siembigę, który rzucił dzisiaj 8 punktów. Nie miało to niestety większego przełożenia na wynik, gdyż finalnie Czarni zwyciężyli aż 94:70.
Osłabiona kadrowo drużyna TBS Śląska II musiała dziś uznać wyższość doświadczonego zespołu Czarnych. Szkoda, bo poniedziałkowy tryumf nad WKK wlał w nas niemały optymizm. Nie ma jednak co rozpaczać, w najbliższą środę o godzinie 18:00 podejmiemy w Kosynierce Znicz Pruszków. Ostatni mecz rundy zasadniczej, w dodatku z głównym rywalem w walce o play-offy. Ależ to będzie wieczór! Hej Śląsk!