Polowanie na Dziki udane! Rewanżujemy się drużynie z Warszawy wygrywając spotkanie 96:77 i pozostajemy w walce o play-offy. Aż trzech podopiecznych Dusana Stojkova zaliczyło dzisiaj double-double! To trzecie zwycięstwo z rzędu młodych Trójkolorowych.
TBS Śląsk II Wrocław wyszedł w składzie: Mateusz Szlachetka, Aleksander Leńczuk, Tomasz Żeleźniak, Jan Wójcik oraz Szymon Tomczak. Na początku spotkania Dziki były reprezentowane przez Pawła Kreffta, Michała Wojtyńskiego, Patryka Gospodarka, Karola Dębskiego i Krystiana Koźluka.
Wrocławianie dobrze rozpoczęli spotkanie i to oni zaskoczyli przeciwnika. Trafili trzy pierwsze rzuty i dobrze bronili, dzięki czemu wyszli na prowadzenie. W drużynie Dzików brylował Paweł Krefft, który w zasadzie w pojedynkę zdobywał punkty dla przyjezdnych. Dla Śląska najwięcej oczek, bo aż dziewięć, w pierwszej kwarcie zdobył Aleksander Leńczuk. Wojskowi prezentowali podobną formę do tej z dwóch poprzednich spotkań – dużo dobrych, odważnych podań prowadzących do punktów i poprawna gra defensywna. Aż 6 punktów zdobyli z szybkiego kontrataku, co pokazało, jak podopieczni Dusana Stojkova są wszechstronnie przygotowani i dobrze reagują na wydarzenia boiskowe.
Te dziesięć minut to jednak seria błędów i strat. W tej części można docenić grę Jana Wójcika. Tegoroczny zwycięzca Lotto Konkursu Wsadów w ataku stawiał świetne zasłony, ale jeszcze lepsza była jego gra defensywna. Dzięki twardej obronie, jego podkoszowi rywale, czyli Karol Dębski i Mateusz Jarmakowicz nie byli w stanie znaleźć swojego rytmu gry. Ostatecznie kapitalna dyspozycja w ataku i mocna obrona zaowocowała, a pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 30-20 dla WKS-u.
Ławka ochoczo dopingowała Leńczukowi, który miał dzisiaj swój dzień. To właśnie on zdobył pierwsze punkty w drugiej kwarcie, a dzięki jego dyspozycji Śląsk podwyższył prowadzenie. W kolejnych minutach gra uległa jednak diametralnej zmianie i to goście zaczęli dyktować warunki gry, odrabiając przy tym stratę punktową. W drużynie gości najwięcej “oczek” zdobywał duet Krefft – Wojczyński (19). Niemal tyle samo, bo osiemnaście, zdobył sam Leńczuk, co tylko pokazuje jego siłę w dzisiejszym meczu. Alek był bezbłędny zza łuku (4/4) i trafiał niemal wszystko. Koledzy z drużyny celowo grali pod niego, a ten nie marnował swoich okazji.
Przyjezdni z czasem odnaleźli się na parkiecie i w dwie minuty dogonili wyrobioną przez wrocławian przewagę. Dusan Stojkov był zmuszony poprosić o czas, aby omówić boiskowe problemy Trójkolorowych. Pomimo okrojonej rotacji Dziki narzuciły swoje zasady i sprawiły, że WKS nie mógł czuć się tak pewnie, jak w pierwszej kwarcie. Przez trzy ostatnie minuty Śląsk nie był w stanie trafić ani razu do kosza, co sprawiło, ze warszawianie zbliżyli się na jeden punkt. Tak też zakończyła się pierwsza połowa, a zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 49-48 dla Trójkolorowych.
Podopieczni Stojkova odnaleźli swoją formę z początku meczu w trzeciej kwarcie. Ponownie mogliśmy oglądać ciekawe podania, które powoli, lecz skutecznie, rozbijały obronę gości. Wyjątkowo udane okazywały się również wejścia pod kosz Trójkolorowych. Po przerwie rolę Leńczuka przejął Szymon Tomczak, który wspomógł naszego rzucającego w ataku. Trzecia ćwiartka mogła podobać się przede wszystkim fanom defensywnego kosza. Zarówno Dziki, jak i Śląsk, wzajemnie uprzykrzali sobie życie, dlatego była to kwarta z najmniejszą ilością zdobytych punktów.
Pomimo wąskiej ławki gości, to właśnie rezerwowi stanowili o sile ofensywnej warszawian. Zdobyli aż 19 punktów, co znacząco pomogło w utrzymaniu się w meczu. Z podstawowego składu wciąż najskuteczniejszy był Grzegorz Grochowski, który dopiero wracał po kwarantannie spowodowanej koronawirusem. Ostatnie dziesięć minut zapowiadało się emocjonująco, bo na tablicy widniał wynik 64:60 dla gospodarzy.
Czwartą kwartę warszawianie rozpoczęli od celnej trójki, dzięki czemu zbliżyli się do WKS-u. Pomimo dominacji w zbiórkach (52:33 dla wrocławian), przewaga w punktach nie była aż tak widoczna. Mimo to Śląsk powoli wiózł przewagę do końca, m.in. dzięki ważnej akcji 2+1 Szymona Tomczaka. Na pięć minut przed końcem spotkania, WKS miał wypracowane osiem oczek przewagi. Zarówno Leńczuk, jak i Wójcik wpadli w problemy związane z faulami, dlatego musieli uważnie grać w obronie. W szeregach gości z kolei zaczęło się wkradać zmęczenie, związane z wąską rotacją zawodników.
Na parkiecie natomiast trwała wymiana ciosów, a celnymi trójkami wymienili się Wójcik i Marchoff. Dobre minuty miał również Paweł Strzępek, który popisał się widowiskowym blokiem. Gwoździem do trumny gości okazało się trafienie Tomasza Żeleźniaka, na dodatek z faulem. WKS odskoczył na prawie piętnaście punktów i był już pewny zwycięstwa. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 96:77, a TBS Śląsk II wygrał swoje trzecie spotkanie z rzędu.
WKS pozostaje w walce o play-offy i utrzymuje ósme miejsce w tabeli, wyprzedzając Miasto Szkła Krosno. W dzisiejszym spotkaniu aż trzech Trójkolorowych miało double-double – Szymon Tomczak (20 pkt., 10 zb.), Jan Wójcik (13 pkt., 13 zb.) i Mateusz Szlachetka (10 pkt. i 10 ast). Na pochwałę zasługuje również Aleksander Leńczuk, którego świetna dyspozycja w pierwszej połowie pomogła utrzymać prowadzenie w spotkaniu. Ostatecznie zakończył on spotkanie z 21 oczkami na koncie. Podopieczni Dusana Stojkova nie zwalniają tempa i już za sześć dni udadzą się do Kołobrzegu, gdzie podejmą tamtejszą Kotwicę. Po play-offy, panowie! Hej Śląsk!