Co za mecz! W twardym boju z Asseco Arką Gdynia udało nam się utrzymać dobry kurs! Po trudnym starciu, w którym prowadziliśmy wysoko, ale przegrywaliśmy też w końcówce, udało nam się pokonać rywali po dogrywce 85:74.
Spotkanie rozpoczęliśmy piątką: Strahinja Jovanović, Garrett Nevels, Ivan Ramljak, Michał Gabiński, Akos Keller. Od pierwszych minut aktywny był nasz chorwacki skrzydłowy, ale po drugiej stronie punktował Adam Hrycaniuk i to goście prowadzili 9:6. Z upływem minut Wojskowi zaczęli jednak prezentować się lepiej – piłka krążyła szybciej, trójki trafili Gabiński i Dziewa, Nevels skończył akcję wsadem, a następnie podał efektownie nad kosz do Elijaha Stewarta. Trójkolorowi wyszli na prowadzenie, a kwartę zwieńczył trudny buzzer-beater zza łuku w wykonaniu Ivana Ramljaka. Po 10 minutach prowadziliśmy 24:10!
Niestety w drugiej kwarcie dosyć łatwo roztrwoniliśmy równie szybko wypracowaną przewagę. Gdynianie zaczęli trafiać swoje rzuty, a najwięcej oczek zdobyli Krzysztof Szubarga i Bartłomiej Wołoszyn (łącznie 22 z 40 punktów Arki w pierwszej połowie). W naszej ekipie dobrze spisywał się Ivan Ramljak. Imponująco prezentował się również Garrett Nevels, który już do przerwy zanotował sześć asyst. Gra jednak znacząco się wyrównała, a Arka zdołała nawet wyprzedzić na moment Śląsk. Ostatecznie to Trójkolorowi nieznacznie prowadzili jednak po 20 minutach 42:40.
Trzecia kwarta to koncert Garretta Nevelsa. Trafiał on punkt za punktem, a Śląsk ponownie zaczął wychodzić na bezpieczniejsze prowadzenie. Po tym fragmencie Przemysław Frasunkiewicz zmuszony był wziąć czas. Goście po powrocie na parkiet zaczęli punktować, nawet przy dobrej defensywie wrocławian. Na zakończenie kwarty przewaga ponownie zmalała i zapowiadała się emocjonująca końcówka. Przed ostatnia ćwiartką Trójkolorowi prowadzili tylko 62:60.
Śląsk o wiele lepiej rozpoczął ostatnie dziesięć minut. Ponownie dominował Nevels, a swoją cegiełkę dołożył Strahinja Jovanović. Goście nie zawsze oddawali czyste rzuty, jednak na naszą niekorzyść, te często wpadały. Z dobrej strony pokazał się Żołnierewicz (17 pkt). Arka nie zamierzała odpuszczać i na trzy minuty przed końcem meczu wyszła na prowadzenie. Śląsk musiał gonić wynik. Obie drużyny pod presją popełniały kuriozalne błędy. Cała hala Orbita drżała od dopingu podczas ostatniej minuty meczu. Na tablicy było 74:74 i to Śląsk mógł rozegrać ostatnią akcję spotkania. Trener Oliver Vidin poprosił zatem o czas. Na nasze nieszczęście Strahinja Jovanović poślizgnął się i stracił piłkę. Na zegarze pozostały niecałe dwie sekundy, a piłeczka była po stronie gości. Nie wykorzystali oni okazji i czekała nas dogrywka.
Wrocławianie rozpoczęli pierwszą w swoim sezonie dogrywkę od punktów autorstwa Garretta Nevelsa. Później oczka zaliczył Ivan Ramljak. Nasz rzucający poniósł ciężar dogrywki i szalał na parkiecie. Wspomagany przez Jovanovicia oraz Ramljaka wyprowadził Śląsk na 9-punktowe prowadzenie. Arka natomiast wciąż nie mogła się odblokować – ostatnie 5 minut przegrała aż 0:11. Niesieni dopingiem kibiców wygraliśmy wojnę nerwów i zwyciężyliśmy 85:74.
– Myślę, że to był z naszej strony dobry mecz, zwłaszcza w obronie. Nie powinniśmy byli jednak dopuścić do dogrywki. Skupiliśmy się jednak na przykryciu Żołnierewicza i Szubargi i dobrze wykonaliśmy to zadanie. Wiedzieliśmy, że to oni będą najwięcej rzucać i na nich koncentrowaliśmy się w defensywie. Po naszej stronie można pochwalić Ivana, który zagrał świetnie zarówno w obronie, jak i w ataku. Drużyna pokazała charakter, wygraliśmy wojnę nerwów. Mieliśmy w sobie dużo odwagi i walczyliśmy z całych sił – mówił po meczu Oliver Vidin.
W ostatnim czasie gra naszej drużyny dostarcza mnóstwo emocji. Grunt, że póki co wszystko kończy się dobrze! Po kolejnym trzymającym w napięciu spotkaniu udaje nam się dopisać do konta dwa punkty i notujemy obecnie bilans 3-1. Przed nami niewiele odpoczynku, ale cieszymy się, bo widzimy się ponownie już we wtorek, kiedy o godzinie 20:00 podejmiemy w hali Orbita Polpharmę Starogard Gdański. Bilety w sprzedaży od piątku tylko w serwisie abilet.pl. Razem utrzymajmy dobry kurs! Hej Śląsk!