Za nami kolejne dwa sparingi, w których ponownie drużyna Olivera Vidina pokazała się z pozytwnej strony na tle rywala z Energa Basket Ligi. We wtorek pokonaliśmy PGE Spójnię Stargard 81:73, a dziś 81:78. Świetną formę potwierdzili Aleksander Dziewa i Strahinja Jovanović, dobrze spisali się też młodzi zawodnicy WKS-u.
W porównaniu do meczów z Legią w Śląsku doszło do jednej zmiany personalnej. Tym razem odpoczywał lekko kontuzjowany Aleksander Leńczuk, a do składu wskoczył Kacper Marchewka.
Wtorkowe spotkanie doskonale rozpoczęło się dla podopiecznych Olivera Vidina. Świetną formę potwierdził Maksymilian Zagórski, który trafił zza łuku i zanotował akcję 2+1, tym samym zdobywając pierwsze 6 punktów dla WKS-u. Chwilę później Strahinja Jovanović i Aleksander Dziewa dołożyli kolejne oczka i w pewnym momencie prowadziliśmy nawet 21:7. Goście otrząsnęli się w drugiej części pierwszej kwarty, po której wynik brzmiał 29:16 dla wrocławian. Wojskowi z kolei – podobnie jak w drugim meczu z Legią – na początku 2Q mieli problemy ze skutecznością i konstruowaniem akcji. To zmieniło się jednak pod koniec pierwszej połowy – wtedy bardzo dobrą zmianę dał Szymon Tomczak (7 pkt w 4 minuty), a buzzer-beatera zza łuku rzucił Kacper Gordon. Po 20 minutach Śląsk prowadził 47:32.
Co nie do końca udawało się w drugiej kwarcie, wychodziło po przerwie. Wojskowi zaczęli grać z dużym luzem i swobodnie rozgrywać piłkę w ataku. Bardzo dobrze wyglądała współpraca Akosa Kellera z Dziewą, kilkoma efektownymi podaniami popisał się Jovanović, a dwa razy zza łuku trafił Marchewka. Spójnia nie składała jednak broni i również kilka razy zgubiła obronę Śląska. Tym razem to goście trafili za trzy punkty razem z końcową syreną i w efekcie po trzeciej kwarcie prowadziliśmy 67:55. W kolejnych minutach atak obu drużyn nieco się zaciął – przez połowę 4Q zdobyliśmy tylko 3 punkty przy 7 Spójni. Nasz licznik odblokował Zagórski kolejną celną trójką, a w końcowych minutach szansę od trenera Vidina dostali też inni młodzi zawodnicy – Igor Kozłowski i Szymon Walski. Obraz gry nie uległ już zmianie i ostatecznie pokonaliśmy Spójnię 81:73, utrzymując bezpieczną przewagę przez cały mecz.
O wtorkowej wygranej zadecydowała przede wszystkim lepsza skuteczność Śląska spod kosza i z półdystansu. WKS trafił 68% rzutów za dwa punkty, z kolei goście rzucali w „pomalowanym” ze skutecznością zaledwie 40%. Trójkolorowi zanotowali 7 strat więcej od rywali, ale nieznacznie wygrali zbiórkę i rozdali 17 asyst. Na pochwały zasłużyła przede wszystkim czwórka zawodników – Dziewa (19 pkt, 8 zb), Jovanović (19 pkt, 3 ast), Zagórski (13 pkt, 3 zb, 5/7 z gry, 2/3 zza łuku) i Tomczak (10 pkt w 10 minut, 4/5 z gry). W drużynie Jacka Winnickiego najwięcej punktów zanotowali Kacper Młynarski (20), Tomasz Śnieg (14) i Mateusz Kostrzewski (13).
Dzień później również od pierwszych minut inicjatywę przejęli podopieczni Olivera Vidina. Kilka razy błysnął Dziewa, a zza łuku celnie przymierzyli Keller, Gordon i Michał Gabiński. W defensywie nie pozwalaliśmy rywalom na zbyt wiele, ale mieliśmy problem z faulami – już po czterech minutach Spójnia była na „bonusie”, parę razy zanotowała też akcje 2+1. Na koniec 1Q i na początku 2Q cztery razy z rzędu (!) zza łuku trafił Kacper Młynarski (w tym raz równo z końcową syreną), wyprowadzając Spójnię na prowadzenie 23:21. Szybko jednak odzyskaliśmy przewagę po kolejnych trójkach Gabiego i Gordona. Na koniec pierwszej połowy zanotowaliśmy z kolei run 8-0, dzięki czemu do szatni schodziliśmy z prowadzeniem 44:35. Znów świetną zmianę dał Tomczak, który twardo walczył pod koszem i w 2,5 minuty zdążył zapisać na swoim koncie 6 punktów.
W trzeciej kwarcie Spójnia systematycznie odrabiała straty – wciąż ciężko było zatrzymać Młynarskiego, niezły mecz rozgrywał też Baylee Steele. W pewnym momencie goście tracili tylko punkt do WKS-u, ale końcówka kwarty znów należała do nas. Jovanović w swoim stylu wymuszał faule i trafiał z linii, a Gordon celnie przymierzył zza łuku i trafił za dwa z syreną. Przed ostatnią częścią gry prowadziliśmy 65:57. Przez ponad pięć minut 4Q nie potrafiliśmy jednak znaleźć drogi do kosza przeciwników, do tego znów szybko przekroczyliśmy limit fauli i kilka razy pogubiliśmy się w obronie. Spójnia zdobyła 13 punktów z rzędu i wyszła na prowadzenie 70:65. Kolejne kilka punktów zdobył jednak Śląsk i po akcji 2+1 odzyskaliśmy dwupunktową przewagę. Chwilę później rozkręcił się Jovanović i po jego wjazdach pod kosz oraz wywalczonych faulach prowadziliśmy 79:74 na półtorej minuty przed końcem spotkania. Goście w ostatnich sekundach mieli jeszcze okazję oddać rzut dający im remis, ale zgubili piłkę podczas konstruowania akcji. Śląsk wygrał 81:78.
W trakcie dwumeczu dysponowaliśmy dużo szerszą kadrą niż Spójnia, co było widoczne w pomeczowych statystykach. W środę zdobyliśmy 38 punktów z ławki przy 6 Spójni, która grała tylko siedmioma zawodnikami. Znów zdecydowanie lepiej rzucaliśmy z gry (49% przy 38% Spójni) i poprawiliśmy skuteczność z linii (16/20, 80%). Bardzo dobry mecz zanotował Gordon, który rzucił 14 pkt, trafił 4 z 5 rzutów zza łuku i skutecznie powstrzymywał bardziej doświadczonego Tomasza Śniega. Warto też zaznaczyć, że z Kacprem na parkiecie drużyna Vidina była lepsza od Spójni o 18 punktów, co było zdecydowanie najwyższym współczynnikiem +/- w zespole. Dobrą formę potwierdzili Dziewa (21 pkt, 7 zb) i Jovanović (20 pkt, 6 ast, 5 zb). W Spójni double-double zanotowali Steele (25 pkt, 13 zb) i Kostrzewski (17 pkt, 10 zb).
– Myślę, że rozegraliśmy dziś dobry mecz, bo rywale postawili trudne warunki. W czwartej kwarcie zabrakło nam koncentrancji i zanotowaliśmy dużo strat, ale to po części przez krótki odpoczynek – mieliśmy zaledwie 17 godzin na regenerację – mówił po środowym spotkaniu trener Vidin. – Bardzo dobre zawody rozegrali Kacper Gordon i Olek Dziewa. Ten ostatni zrobił duży progres w przerwie miedzy sezonami, a myślę, że będzie grał jeszcze dużo lepiej. Inni zawodnicy nie pokazali pełni swoich możliwości, ale ciężko pracujemy przygotowując się do sezonu i jesteśmy w odpowiednim miejscu. Chciałbym pochwalić też Maksa Zagórskiego, który wczoraj rozegrał bardzo dobry mecz. Dzisiaj nie wpadały mu rzuty za trzy punkty, ale i tak jestem z niego zadowolony.
Pomimo wąskiej ławki rywala i kilku słabszych fragmentów postawa w meczach ze Spójnią napawa nas optymizmem w połowie przygotowań do sezonu. Wygraliśmy cztery z pięciu dotychczasowych sparingów i choć wyniki nie są w tym momencie najważniejsze, ciężko przejść obok tego faktu obojętnie. Kolejny mecz kontrolny rozegramy w sobotę o 18:00, kiedy do Kosynierki przyjedzie MKS Dąbrowa Górnicza. Sparing będzie zamknięty dla kibiców. Hej Śląsk!