Po raz kolejny nie udało się odczarować hali Orbita. Śląsk Wrocław po istnym horrorze przegrał z Asseco Arką Gdynia 83:85. Oba zespoły grały falami, prowadzenie zmieniało się 8 razy. Śląsk rozpoczął fatalnie, jednak dwie kolejne kwarty dawały nadzieję na wygraną naszych koszykarzy. O wszystkim zadecydowała ostatnia część gry, która była bardzo emocjonująca, ale w której niestety przegraliśmy, nie pierwszy raz w tym sezonie, po zaciętej końcówce.
Początek spotkania należał do Śląska. Joseph otworzył wynik trzema celnymi rzutami osobistymi a zza łuku trafił Gabiński. W drużynie Arki świetnie w mecz weszli Amerykanie Leyton Hammonds i największa gwiazda Josh Bostic, który trafiał niemal z każdej pozycji. Dobra obrona zawodników Przemysława Frasunkiewicza zmuszała gospodarzy do grania grać długich akcji i oddawania rzutów pod presją czasu. Gra w ataku wyglądała nieciekawie, ale w defensywie też dobrze nie było. Gapiostwo naszych koszykarzy Gdynianie wykorzystywali bezlitośnie. U gości widać było większą dojrzałość w grze, lecz pod koniec kwarty ich gra wreszcie się zacięła i Śląsk za sprawą trzech trójek z rzędu mocno się zbliżył. Wynik był lepszy niż gra i 10 minutach przegrywaliśmy 22:27.
W drugiej części mecz się wyrównał jednak oba zespoły zaczęły grać chaotycznie i często traciły piłkę w ataku. Arka przez ponad pięć minut nie zdobyła punktu co Śląsk na szczęście wykorzystał. Po trójkach Łączyńskiego i Dziewy oraz efektownym wsadzie Dorna najpierw doszliśmy Gdynian a potem sami zaczęliśmy budować przewagę. W tej kwarcie obrona gości nie była już tak solidna dzięki czemu Śląsk łatwiej przedostawał się pod kosz rywali. Niestety tym razem w końcówce to gospodarze złapali zadyszkę i znów musieli gonić wynik. Wyśmienicie grał Bostic, który do przerwy miał na swoim koncie 19 punktów, ale dzięki przebłyskowi Mathieu Wojciechowskiego w samej końcówce, schodziliśmy na przerwę jedynie z jednopunktową stratą (45:46).
Zawodnicy Andrzeja Adamka wyszli na drugą połowę odmienieni. Poprawiliśmy skuteczność, lepiej wyglądała nasza gra w obronie i częściej zbieraliśmy piłki pod koszem. Efektem tego była coraz większa przewaga naszych koszykarzy. Tak samo jak w poprzedniej kwarcie na początku zespół pobudził Wojciechowski a ważne punkty dla nas zdobyli Joseph i Dziewa. Kiedy wydawało się, że powiększymy prowadzenie, znów dopadł nas kryzys. O swojej skuteczności z pierwszej połowy przypomniał sobie Josh Bostic, który był dosłownie nie do zatrzymania. Na szczęście WKS miał po swojej stronie nieodstającą postać, którą był Wojciechowski. Mathieu trafił 2 trójki w 2 kolejnych akcjach i przed decydującą ćwiartką prowadziliśmy 69:66.
Ostatnią kwartę oba zespoły zaczęły dość nerwowo a ciężar gry wzięli na siebie liderzy obu ekip.. Niestety nasza gra coraz bardziej zaczęła przypominać tą z pierwszej kwarty. Poza słabą skutecznością w ataku znowu słabo spisywała się nasza defensywa przez co Gdynianie z łatwością dochodzili do pozycji rzutowych. Śląsk cały czas trzymał się jednak blisko. Na trzy minuty przed końcem impuls do walki ponownie dał fenomenalnie spisujący się dzisiaj Wojciechowski. Trafił zza łuku i mieliśmy remis a kibice w hali zaczęli dopingować coraz głośniej. Jednak po kolejnych błędach naszych koszykarzy Arka ponownie zbudowała dosyć pewną przewagę. Trójkolorowi walczyli jednak do końca i po trójce Michała Gabińskiego i akcji 2+1 Kamila Łączyńskiego znów był remis a do końca zostało tylko 6 sekund. Niestety Śląsk nie zdołał wybronić ostatniego ataku gości – wrocławianie próbowali faulować (mieli na koncie 3 drużynowe przewinienia w tej kwarcie) , ale sędziowie nie zdecydowali się użyć gwizdka, co poskutkowało efektownym wykończeniem akcji przez Devonte Upsona na 0.6 sekundy przed końcową syreną. Niestety wrocławianom zabrakło już czasu na walkę o wygraną.
– Gratuluję drużynie z Gdyni dobrej postawy przez cały mecz. Straciliśmy wiele szans w ataku przez to, że nie byliśmy w stanie przeciwstawić się tak silnej fizycznie ekipie. Przez cały mecz widzieliśmy jednak naszą drużynę, która walczy i ma szanse na zwycięstwo, ale w czwartej kwarcie nie trafiliśmy 5 rzutów osobistych i to być może to był moment, który pozbawił nas wygranej – powiedział po meczu trener Andrzej Adamek.
– Myślę, że możemy wrócić dziś do domu, popatrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że daliśmy z siebie wszystko. Nasza postawa była dzisiaj dużo lepsza niż w meczach z Dąbrową Górniczą czy Szczecinem. Gra wychodzi nam coraz lepiej, ale mamy jeszcze dużo do zrobienia. Musimy dalej ciężko pracować, trzymać głowę do góry i będzie dobrze – dodał Maciek Wojciechowski.
Statystyki: https://bit.ly/2P4c6t8
Jedyne, czego nam zabrakło w tym spotkaniu, to zgarnięcia 2 punktów. Z bilansu 1-3 nie mamy prawa być i nie jesteśmy zadowoleni. O dopisanie kolejnych oczek do ligowej tabeli powalczymy już w czwartek w Starogardzie Gdańskim. To spotkanie musimy wygrać! Mimo przegranej w meczu z Arką, równorzędne przeciwstawienie się czołowej drużynie ligi i uczestnikowi 7Days EuroCup może napawać optymizmem. Przegraliśmy, ale po dobrym meczu. Czas, by po dobrym meczu wygrać! Hej Śląsk!