Przed nami kolejne wydanie Świętej Wojny w hali Orbita. Na dodatek będzie ona pierwszą od pięciu lat we Wrocławiu, na której na trybunach zasiądą kibice. W meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Śląsk Wrocław podejmie u siebie niepokonany w tym sezonie Anwil Włocławek. Początek spotkania w niedzielę o godzinie 17:30; transmisja w Polsacie Sport Extra.
Włocławianie wygrywając pierwsze cztery spotkania w lidze zaliczyli świetny start sezonu. Na inaugurację pokonali oni Polski Cukier Pszczółkę Start Lublin. Następnie Anwil zaliczył bardzo cenne wygrane z finalistami poprzednich rozgrywek. Najpierw po emocjonującym meczu pokonał u siebie Enea Zastal BC Zieloną Górę, a następnie na wyjeździe zwyciężył Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. W ostatniej kolejce nasi przeciwnicy wygrali z kolei pewnie z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz 77:58.
Anwil po bardzo słabym sezonie 2020/21 i zajęciu dopiero 13. miejsca w lidze postanowił prawie w całości odkurzyć swoją szatnię. Z poprzedniej kadry w drużynie zostało jedynie dwóch zawodników, w tym Kyndall Dykes, który już w tamtym roku był jedną z wiodących postaci zespołu. Również na starcie tych rozgrywek gracz ze Stanów należy do najlepszych. Poza nim w pierwszych meczach z dobrej strony pokazali się nowi Amerykanie Jonah Mathews i Luke Petrasek oraz Brytyjczyk Kavell Bigby-Williams. Ważnymi postaciami są też wracający do Anwilu byli reprezentanci Polski, Szymon Szewczyk i Kamil Łączyński. Ten drugi jeszcze dwa lata temu występował w Śląsku Wrocław.
– Koszykówka to gra zespołowa, ale każdy zespół ciągną indywidualności. We Włocławku są to Dykes i Mathews, przez których przechodzi każda akcja i bardzo groźny w rzutach za trzy punkty Petrasek. Kluczem do pokonania Anwilu będzie właśnie zatrzymanie tej trójki oraz złamanie ich obrony – tak najbliższego rywala charakteryzuje Michał Gabiński, który w młodym wieku spędził w tym zespole kilka sezonów.
Nasi koszykarze zgoła odmiennie rozpoczęli rozgrywki Energa Basket Ligi. Na początku sezonu mieliśmy swoje problemy, jednak wydaje się, iż powoli zespół łapie dobry rytm i ich gra zaczyna wyglądać coraz lepiej. Odzwierciedlają to też ostatnie wyniki Trójkolorowych. Po trzech nieudanych potyczkach, pierwsze dobre sygnały obserwowaliśmy już w wygranym spotkaniu z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz. W zeszłym tygodniu zadowalająco wyglądał już nie tylko wynik (80:65), ale i styl, w jakim pokonaliśmy Asseco Arkę Gdynia.
Szczególnie może cieszyć fakt, iż na parkiecie w końcu widać kolektyw, a nie tylko pojedynczych liderów. W ostatnim meczu chociażby aż siedmiu naszych koszykarzy rzuciło minimum dziewięć punktów. Pokazuje to, iż każdy z zawodników stara się dać coś od siebie i pracować na dobro drużyny. Coraz lepiej wygląda też komunikacja naszych graczy na boisku, dzięki czemu mogą oni kreować coraz ciekawsze akcje i szukać nowych sposobów na zaskoczenie rywali. Mamy nadzieję, że w starciu z odwiecznym rywalem na parkiecie zobaczymy jeszcze więcej oryginalnych rozwiązań.
– Widać, że Anwil jest na fali, nie przegrał żadnego spotkania oraz wygrał ważne starcia z Zastalem i ze Stalą. Śląsk z kolei gdzieś tam szuka swojej odpowiedniej formy. Na pewno nie gra na miarę swoich możliwości, ale myślę, że to spotkanie będzie dobrym sprawdzianem i pokaże, w którym miejscu znajduje się nasza drużyna. Za chwilę zaczynają się bowiem europejskie puchary i powoli trzeba będzie już na to optimum formy wejść – tak przed spotkaniem z Anwilem mówi Jacek Krzykała, wykonawca słynnego rzutu w Świętej Wojnie w 1998 roku.
– To spotkanie budzi dodatkowe emocje, ponieważ jest to kawał koszykarskiej historii. Pojedynki Śląska z ówczesnym Nobilesem Włocławek o mistrzostwo Polski to historia naszej ligi. Każdy pojedynek to była wielka rywalizacja i cieszę się, że mogę teraz uczestniczyć w kontynuacji tego sportowego święta. Zarówno nasza drużyna, jak i Anwil bardzo ambitnie podchodzą do tego sezonu, tak więc znowu te mecze będą o coś. Te spotkania zawsze rządzą się własnymi prawami, ale my w niedzielę zrobimy wszystko, aby dwa punkty zostały we Wrocławiu – dodaje nasz obecny kapitan.
Nikomu specjalnie nie trzeba przedstawiać naszej rywalizacji z Anwilem. Kibice koszykówki do tej pory z wypiekami na twarzach wspominają złote lata polskiego basketu. To właśnie w latach 90-tych, kiedy Trójkolorowi seryjnie zdobywali swoje mistrzostwa Polski, rozpoczęły się nasze konfrontacje z drużyną z Włocławka. Od tej pory dla kibiców obu drużyn te potyczki zawsze były czymś wyjątkowym. Bez względu na rozgrywki, kolejkę czy sytuację w tabeli, starcia Śląska i Anwilu wciąż wzbudzają wielkie emocje.
Nie inaczej będzie tym razem w hali Orbita. Ta odsłona Świętej Wojny ważna będzie szczególnie dla wrocławskich kibiców, którzy po raz pierwszy od pięciu lat będą mogli ją obejrzeć z poziomu trybun. Liczymy, że wypełnicie halę i gorącym dopingiem poniesiecie nas do zwycięstwa nad Rottweilerami, ponieważ wygrana w tym starciu znaczy dużo więcej niż tylko dwa punkty w ligowej tabeli. Bądźcie z nami i wspierajcie naszą drużynę! Hej Śląsk!