Tydzień temu koszykarze Śląska Wrocław sprawili swoim kibicom bardzo miły prezent pod choinkę, bo w Warszawie w świetnym stylu pokonali Legię. Teraz fanom marzy się, by ten wyjątkowy pod wieloma względami rok 2019 też zakończyć zwycięstwem – tym razem we własnej hali, z Enea Astorią Bydgoszcz. Początek meczu w sobotę o 19:30.
Rok 2019 był dla wrocławian wyjątkowy i niezwykle intensywny. Oczywiście najważniejszym wydarzeniem minionych 12 miesięcy był powrót Śląska do Energa Basket Ligi, który wywołał tym większe emocje, że był długo wyczekiwany. I od momentu inauguracji sezonu 2019/2020 kibice WKS-u mogli się poczuć, jakby wsiedli na prawdziwy rollercoaster.
Od początku było wiadomo, że gra na najwyższym poziomie rozgrywkowym – tym bardziej po kilku latach przerwy – będzie wielkim wyzwaniem. Ale mimo roli beniaminka Śląsk nie dawał po sobie zauważyć jakiejkolwiek tremy. Nawet jeśli przegrywał, to i tak zwykle po bardzo wyrównanej walce. Także z tymi najsilniejszymi.
I trzeba przyznać, że dorobek 5 zwycięstw i 8 porażek w 13 kolejkach to całkiem dobry wynik. Przed 14. serią spotkań ten bilans daje podopiecznym Olivera Vidina 9. miejsce w tabeli. Jeśli w przyszłym roku utrzymają oni dyspozycję z ostatnich tygodni, mogą realnie myśleć o awansie do fazy play-off, co byłoby niewątpliwie sukcesem serbskiego szkoleniowca.
Najpierw jednak trzeba pozytywnie zamknąć rok 2019. Niedługo przed świętami Śląsk sprawił wszystkim swoim fanom bardzo miły prezent pod choinkę, bo w Warszawie ograł Legię. I to w znakomitym stylu. W pierwszym od 17 lat spotkaniu tych drużyn w ekstraklasie przyjezdni z Wrocławia nie dali gospodarzom najmniejszych szans, dominowali przez większość spotkania i ostatecznie mogli się cieszyć z triumfu 98:71.
– Razem z trenerem wykonaliśmy dużo pracy taktycznej – powiedział po tamtym meczu Michał Gabiński. – Sporo zdrowia i koncentracji kosztowało nas to, by cały czas utrzymywać bezpieczne 10 punktów przewagi. Wystarczył moment zagapienia w drugiej kwarcie, by Legia złapała tempo i była na właściwej ścieżce do wygrania meczu. Jednak dzięki temu, że później byliśmy skupieni i realizowaliśmy nasze założenia, udało nam się zbudować przewagę. W ostatnich minutach z kolei popis dobrej gry dali zawodnicy, którzy grają mniej, ale wcale nie są gorsi.
50% świąteczno-noworocznego planu wykonane, ale teraz przed Śląskiem jeszcze jeden, ostatni już w tym roku mecz. Jego też Trójkolorowi bardzo chcą wygrać, by spiąć minione miesiące zwycięską klamrą. W sobotę do hali Orbita przyjedzie Enea Astoria Bydgoszcz, która w Energa Basket Lidze ma identyczny bilans, jak Śląsk – 5 zwycięstw i 8 porażek. Nie trzeba więc tłumaczyć, jak ważne dla układu tabeli i w kontekście walki o play-offy będzie to spotkanie.
Jak wygląda forma obu drużyn w ostatnich 5 meczach? Też identycznie, bo w tym czasie zanotowały one po 2 zwycięstwa i 3 porażki. Ale do sobotniego starcia to Śląsk przystąpi w nieco lepszych nastrojach. Gdy wrocławianie w 13. kolejce rozprawiali się z Legią, Astoria przegrywała u siebie z GTK Gliwice (94:106). Jednocześnie warto wspomnieć, że bydgoszczanie mają na koncie dwie porażki z rzędu, bo wcześniej nie dali też rady Treflowi Sopot (78:87).
Nadchodzący mecz będzie dla Trójkolorowych okazją do rewanżu za porażkę w majowym finale play-offów 1. Ligi. Wtedy Astoria pewnie i zasłużenie wygrała 3:0 w serii, choć ta mogła potoczyć się inaczej, gdyby nie jednopunktowa porażka WKS-u na własnej hali w drugim starciu. Ostatecznie w ekstraklasie znaleźli się zarówno bydgoszczanie, jak i Śląsk, co nie zmienia faktu, że ówczesna przegrana była dla Wojskowych bardzo bolesna. W obu drużynach przez ostatnie miesiące oczywiście sporo się zmieniło – inni są trenerzy, wiele było także ruchów kadrowych. W porównaniu z majowymi play-offami pierwszoplanową rolę wciąż odgrywa właściwie tylko Aleksander Dziewa. Kilku zawodników z Bydgoszczy, którzy zapewnili awans Astorii, jest jednak ważnymi postaciami w rotacji trenera Artura Gronka.
Nieco zaskakująca może być obecność w składzie przyjezdnych tylko trzech obcokrajowców – są nimi Kris Clyburn, A.J. Walton i Adam Kemp. Wszyscy spisują się jednak bardzo dobrze, notując średnio ponad 10 pkt na mecz. Wśród Polaków szczególnie trzeba będzie uważać z kolei na Mateusza Zębskiego, Michała Nowakowskiego oraz Michała Chylińskiego, który niedawno wrócił do gry po kontuzji. Powyższa szóstka zawodników stanowi żelazny kręgosłup drużyny trenera Gronka. Czy trener Vidin, który nieco chętniej rotuje składem, znajdzie sposób na pokonanie Astorii?
Lekkim faworytem sobotniego meczu będą gospodarze. Miejmy nadzieję, że potwierdzą to na boisku, a w Nowy Rok wrocławscy kibice wejdą z szerokimi uśmiechami na twarzach. A koszykarze Śląska z sześcioma zwycięstwami na koncie.