W najbliższy wtorek WKS Śląsk Wrocław rozegra zaległe spotkanie 19. kolejki Energa Basket Ligi z Anwilem Włocławek. Trójkolorowi będą chcieli zrewanżować się za porażkę w pierwszej serii spotkań i wygrać w 99. Świętej Wojnie. Początek meczu o 17:35; transmisja w Polsacie Sport.
Do meczu, który zawsze wzbudza wśród kibiców wyjątkowe emocje, obie drużyny przystąpią w zgoła różnych nastrojach i z odmiennymi perspektywami na awans do play-offów. Śląsk w tym sezonie – zdaniem wielu – miał walczyć co najwyżej o awans do czołowej ósemki. Tymczasem wrocławianie ze świetnym bilansem 14-6 zajmują 4. miejsce w tabeli mając do rozegrania zaległy mecz ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Awans do play-offów jest już niemal pewny – teraz gra toczy się o jak najlepsze miejsce przed decydującą fazą sezonu. Przy Mieszczańskiej coraz częściej mówi się o walce o medale, a pomóc ma w tym Ben McCauley, który wzmocnił drużynę na ostatniej prostej rundy zasadniczej.
Dużo bardziej nerwowo jest we Włocławku. Anwil miał zrewanżować się za poprzedni sezon i przed startem rozgrywek wymieniany był w gronie kandydatów do mistrzostwa. Rzeczywistość jednak zweryfikowała te plany. Dwukrotna zmiana pierwszego trenera, wiele roszad kadrowych, przerwa spowodowana zakażeniami koronawirusem, a także pozasportowe problemy z Ivanem Almeidą w roli głównej. Oczy koszykarskiej Polski znów często zwrócone były na Anwil, ale tym razem nie ze względu na świetną grę drużyny Rottweilerów. Po serii pięciu porażek z rzędu włocławianom przez chwilę bliżej było nawet do strefy spadkowej, niż czołowej ósemki.
Obecnie pojawiło się jednak światełko w tunelu – podopieczni Przemysława Frasunkiewicza pokonali na wyjeździe GTK Gliwice 87:81 i nieznacznie ulegli bardzo silnej Legii 76:85. Dobrze spisuje się nowy zawodnik Anwilu, Curtis Jerrels (24 pkt. z GTK), do łask wrócił też Ivan Almeida (27 pkt., 6 zb. i 5 ast z GTK, 21 pkt., 8 zb. i 4 ast przeciwko Legii). Wysoki poziom utrzymuje Ivica Radić, który już osiem razy w tym sezonie zanotował double-double. Obiecujący był też debiut Kyndalla Dykesa, który podpisał z Anwilem… miesięczny kontrakt. Z bilansem 8-13 Rottweilery zajmują obecnie 12 miejsce w tabeli i na pewno nie powiedziały ostatniego słowa w walce o TOP8.
– Częste zmiany trenerów i zawodników na pewno nie pomagają drużynie, bo wybijają zespół z rytmu treningowego i meczowego, zmienia się też taktyka – mówi trener Śląska, Oliver Vidin. – Uważam, że budowa drużyny to długotrwały proces i takie sytuacje temu nie pomagają. Nie zmienia to jednak faktu, że Anwil ma bardzo dobrych jakościowo i doświadczonych zawodników. Ich siła na pewno wciąż jest duża. Nie chciałbym wypowiadać się o aspektach pozasportowych, bo nikt z nas nie jest wewnątrz tamtego klubu i nie wie, co tak naprawdę tam się dzieje. Kiedyś już jednak wspominałem, że turbulencje w trakcie sezonu nigdy nie pomagają żadnemu zespołowi i utrudniają pracę nad osiągnięciem satysfakcjonującego rezultatu.
Choć w meczach z Anwilem nie potrzeba nam dodatkowej motywacji, będziemy chcieli zrewanżować się za bolesną grudniową porażkę w Hali Mistrzów. Anwil wygrał wtedy 93:78, a do zwycięstwa poprowadzili go Ivan Almeida i Ivica Radić. Śląsk do przerwy miał osiem punktów więcej, ale w drugiej połowie wyraźnie przegrał obie kwarty i musiał pogodzić się z porażką. Co musimy zrobić, żeby tym razem było lepiej?
– Na pewno zagrać inaczej, niż we Włocławku i powstrzymać liderów Anwilu. Koncentracja i stuprocentowe zaangażowanie to jedyna droga do pozytywnego wyniku. Powtarzam to często, ale bez tych dwóch rzeczy nie można nic osiągnąć w sporcie – odpowiada Vidin.
Meczem z Anwilem koszykarze Śląska rozpoczną prawdziwy maraton ligowych spotkań u siebie. W ciągu najbliższych trzech tygodni podejmą w hali Orbita także Start, Trefl, Stal i HydroTruck, a po turnieju finałowym Pucharu Polski i przerwie na mecze reprezentacyjne, do Wrocławia przyjedzie jeszcze GTK Gliwice. Jak wielokrotnie powtarzał ostatnio trener Vidin, przed WKS-em najważniejszy okres sezonu zasadniczego.
– Idziemy od meczu do meczu. Nie jesteśmy firmą bukmacherską i nie zajmujemy się prognozą wyników. Na pewno byłbym zadowolony, gdybyśmy wygrali wszystkie spotkania, ale wszystko jest możliwe, a do końca miesiąca jest jeszcze sporo czasu. Wierzę, że moich zawodników stać na wiele i na pewno postaramy się o jak najwięcej wygranych – kończy szkoleniowiec WKS-u.
Na ligową wygraną z Anwilem czekamy już blisko sześć lat – ostatnio udało się to 15 kwietnia 2015 roku we włocławskiej Hali Mistrzów, kiedy triumfowaliśmy 89:82. Wszyscy chyba zgodzimy się, że to zdecydowanie zbyt długi czas oczekiwania na kolejne zwycięstwo w Świętej Wojnie. Trójkolorowi – czas wziąć odwet i wygrać drugą bitwę Śląsk vs. Anwil tego sezonu! Bądźcie z nami przed telewizorami! Hej Śląsk!